Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W sercu dawnego ośrodka rakietowego

Wojciech Mąka [email protected]
Po fabryce ciekłego tlenu w Peenemünde dziś już zostały tylko ściany
Po fabryce ciekłego tlenu w Peenemünde dziś już zostały tylko ściany fot. Autor
Pozostałości ośrodka rakietowego III Rzeszy w Peenemünde ogląda tylko kilkadziesiąt osób rocznie.

Zobacz więcej zdjęć...

Zobacz więcej zdjęć...

Odwiedź naszą fotogalerię

Na wyspie Uznam, niedaleko polskiej granicy, aż roi się od pozostałości największego ośrodka rakietowego II wojny światowej. To tutaj, w największej tajemnicy już przed wybuchem wojny zaczęto budować dwa zakłady doświadczalne - należący do Luftwaffe Peenemünde - West i Peenemünde - Ost, nad którym nadzór miał Wehrmacht. Oba ośrodki pracowały nad tajnymi broniami - Luftwaffe nad latająca bombą V-1, Wehrmacht - nad rakietą balistyczną. Pracom sprzyjała konkurencja o względy Adolfa Hitlera i pieniądze z budżetu III Rzeszy.

Oba projekty zakończyły się sukcesem - latającą bombę wykorzystano bojowo, budując na francuskim wybrzeżu dziesiątki ramp startowych. V-2 pierwszy raz wystartowała z Prüfstandu VII (stanowisko doświadczalne VII) w Peenemünde pod koniec 1942 roku. Bojowo zaczęto jej używać dwa lata później.

Historia ośrodków to także dwa duże naloty alianckie - w 1943 roku i w 1944 roku. Nawet niewprawny obserwator bez trudu odnajdzie dziś na terenie wyspy leje po bombach...

Wyrzutnie na kempingu
Z Detlevem Paulem, Volkerem Pelzem i Michelem van Bestem z międzynarodowej grupy badawczej V-2 (V2 Research Group) spotykam się w miejscowości Zempin. W wydanej niedawno książce Detleva Paula "V1 Eifelschreck" opublikowano serię zdjęć z montażu latających bomb w bydgoskich zakładach Luftmuna - pisaliśmy o tym rok temu. Seria V-1 z Bydgoszczy była testowo wystrzelona z wyrzutni właśnie w Zempin.

Odnalezienie resztek pierwszej wyrzutni w Zempin wcale nie jest łatwie, bo na terenie stanowiska jest teraz... kemping. Dziesiątki ustawionych na stałe niedaleko morza przyczep, gdzieniegdzie przed przyczepą mały ogródek, jakieś płotki. Ktoś już robi wiosenne porządki. Jedynie wąskie betonowe drogi są "podejrzane" - to drogi dawnego stanowiska startowego. Z rampy startowej zostało niewiele - porozbijane betonowe bloki na końcu wyrzutni. Na jednym z nich ktoś zrobił sobie kwietnik.

Początek wyrzutni to obecnie betonowy ogrodzony płotkiem placyk przed przyczepą. Volker Pelz pokazuje pozostałości po niewielkiej hali, która służył do ustawiania kompasu V-1. Teraz jest tam... kempingowa łazienka. Ale za jej budynkiem na małym placyku widać wyraźnie resztki betonowego łuku z podziałką - jesteśmy w dobrym miejscu.

Druga wyrzutnia zachowała się o wiele lepiej - można dokładnie zobaczyć, jak długa była rampa startowa. Krótki pomiar kompasem i już wiadomo, w którym kierunku leciały V-1: wzdłuż obecnego polskiego wybrzeża. Po nieco ponad 200 kilometrach wpadały do morza.

"Księżycowa Dama"

Najsłynniejszym miejscem rakietowego ośrodka badawczego jest Prüfstand VII. To był prawdziwy majstersztyk budowlany. Miejsce startów było otoczone wysokim wałem ziemnym. Schron obserwacyjny miał peryskopy do oglądania startu. Po północnej stronie stanowiska były olbrzymie magazyny na wodę, która służyła do chłodzenia gazów wylotowych testowanych tu silników rakietowych. W dodatku wszystkie testy były obserwowane przez system kamer telewizyjnych! Stąd po raz pierwszy z powodzeniem wystrzelono V-2. Na starym zdjęciu tego egzemplarza widać, że ktoś przed testem namalował na jego kadłubie "Księżycową Damę" - obrazek młodej kobiety w pończochach siedzącej na sierpie księżyca.

Na miejscu spotykamy się z dwoma innymi członkami grupy badawczej: Gerhardem Helmem i Reinerem Sigmundem. Kto by pomyślał, że ten ostatni, niepozorny człowiek z plecakiem i laską należy do czołówki specjalistów od systemów naprowadzania i układów elektronicznych V-2! - Prüfstand VII, tak jak większość terenu wokół, należy do rządu Niemiec. Zwykle nie jest udostępniany zwiedzającym. Rząd twierdzi, że nie ma pieniędzy na przeprowadzenie niezbędnych prac renowacyjnych - mówi Reiner Sigmund.

Historia jednej pestki

Dziś z siódmego stanowiska zachował się olbrzymi wał ziemny. Schron z peryskopami jest zniszczony. Po olbrzymiej hali montażowej zostały gruzy, spod których wystaje stary, zardzewiały kaloryfer. Magazyny wody zostały zbombardowane - przypominają kupę połamanego betonu. Wokół pełno lejów po wybuchach. I dziur po... poszukiwaczach. Reiner Sigmund tłumaczy: - Pracownicy ośrodka mieli różnokolorowe odznaki, które uprawniały ich do wejścia tylko na określony kawałek terenu. Te odznaki są w cenie, i to głównie ich szukają poszukiwacze. Robią to, mimo że w Niemczech używanie wykrywaczy metalu jest zabronione.

Po zewnętrznej stronie wału w jednym z lejów po bombie leży tylne koło jakiejś ciężarówki. Obok rośnie... jabłoń. Jedyna w iglastym lesie. Gerhard Helm, śmiejąc się, opowiada: - Tuż przed pierwszym udanym startem V-2 jeden z pracowników ośrodka jadł jabłko w tym miejscu. Gdy zobaczył wynurzającą się zza wału rakietę, z wrażenia upuścił jabłko. Z pestki wyrosło drzewo.

Na stanowisku widać jeszcze koryto z wodą. Nad koryto na szynach najeżdżała wieża testowa - tu przeprowadzano 60-sekundowe testy silników. Na środku Prüfstandu, obok ocalałego hydrantu, stoi głaz upamiętniający pierwszy udany start V-2.

Cygara w trawie

Opuszczamy stanowisko siódme, idziemy do dziesiątego. To tuż obok, prawie nad morzem. Na "dziesiątce" szkolono pierwsze baterie, które później odpalały rakiety na Londyn i Antwerpię. Wszędzie są leje po alianckich bombach, niektóre - nawet po tylu latach - mają 5 metrów średnicy.

W czasie wojny Niemcy nie liczyli się z nalotami na tajny ośrodek. Obrona nie była zbyt silna - wzdłuż wybrzeża Uznamu, od strony północno - wschodniej umieszczono jedynie trzy drewniane wieże na działka przeciwlotnicze. Zostały po nich betonowe podstawy.

Niedaleko nich po drodze do wyrzutni V-1 w Peenemünde - West, natykamy się na leżące w trawie zardzewiałe, wypełnione betonem cygara. To ćwiczebne bomby latające - miały taką samą wagę i identyczny jak w V-1 zaczep do katapulty. Wystrzeliwano je, w ten sposób testując szczelność rampy startowej.

Magazyny na pastwisku

W Peenemünde można obejrzeć o wiele więcej pozostałości po ośrodkach badawczych. Na północnym skraju lotniska znajdują się resztki pięciu ramp startowych V-1. Były różnych typów, jedna cała betonowa, inne miały konstrukcję stalową osadzoną na betonowych podstawach. Na miejscach odpaleń krzyżują się dawne drogi ośrodka, ocalał też jeden schron startowy.

Niewiele zostało po dwunastu podwójnych schronach, w których - z dala od ośrodka magazynowano gotowe rakiety V-2. Po potężnych betonowych klocach na południowym krańcu Peenemünde chodzą teraz krowy. To pastwisko należące do miejscowego rolnika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska