Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszcz na bombie

Wojciech Mąka
Zalezione w marcu na Luftmunie bomby spadochronowe typu LC50C
Zalezione w marcu na Luftmunie bomby spadochronowe typu LC50C Fot. Maciej Grabowski
Tony niewypałów tkwią w ziemi na terenie dawnych zakładów amunicyjnych III Rzeszy w Bydgoszczy.

Interesowali się nimi tylko poszukiwacze. Do czasu aż miejskie wodociągi postanowiły wybudować obok stację uzdatniania wody.

Mało osób wie, że w niepozornym lasku przy ulicy Grunwaldzkiej w Bydgoszczy działały w czasie wojny duże zakłady amunicyjne należące do Luftwaffe. Produkowano i magazynowano tam praktycznie wszystko, co może eksplodować - od nabojów karabinowych, do bomb lotniczych. Od czasu publikacji w Niemczech zdjęć z Bydgoszczy (w książce "V1 - Eifelschreck") wiadomo także, że w bydgoskich zakładach popularnie zwanych Luftmuną montowano także cudowną broń Hitlera - latające bomby V-1.

Na terenie bydgoskiej Luftmuny zlokalizowano do dziś fundamenty około 100 budynków - magazynowych i produkcyjnych. Ile ich jest na tzw. "tajnej Munie" również nie wiadomo, bo do dziś teren jest strzeżony - armia ma tam magazyny amunicyjne. Liczba zatrudnionych tu osób nie jest znana. na pewno od 1943 roku wykorzystywano tu stu włoskich jeńców. Tylu przeżyło wojnę. Cześć z nich po wojnie brała udział w pierwszym międzynarodowym meczu w piłkę nożną: mecz Polska - Włochy rozegrano na boisku, które było na obecnym torze żużlowym stadionie "Polonii".

O randze Luftmuny może świadczyć legenda, która zaczęła żyć po wojnie. Miejscowi opowiadają o silnym oddziale niemieckim, który na początku lutego 1945 roku przedarł się przez sowieckie linie i dotarł do Luftmuny z zadaniem zniszczenia zakładu.

Robert Grochowski, bydgoski historyk i archeolog przyznaje, że ma trzy teorie na ten temat: - To były albo niemieckie niedobitki, które przedzierały się z południa w rejon Pruszcza, albo akcja spadochroniarzy z dywizji "Hermann Goering", którzy m.in. bronili Grudziądza, albo akcja niemieckiej 4 dywizji pancernej. Ale to tylko domysły. Wiadomo, że tego dnia Rosjanie wpadli w panikę, bo z centrum Bydgoszczy na Grunwaldzką wyjechało kilka dział samobieżnych, które zaczęły na oślep ostrzeliwać Luftmunę.

Trotyl w ziemi
Teren dawnej Luftmuny porasta obecnie mały las. Mało kto zwraca uwagę na regularne drogi, leśne przecinki i zarośnięte fundamenty. Po lesie dla rozrywki biegają mieszkańcy okolicznych osiedli. Tyle że gdy wybucha tu pożar, strażacy boją się wjeżdżać do lasu, żeby go gasić.

- Ten las jest regularnie ryty przez poszukiwaczy niewypałów - mówi Maciej Grabowski, ekspert wojewody ds. zagrożeń. - Co chwilę można zobaczyć rozkopane miejsca. Po tym, co było w środku, nie ma śladu.

Grabowski jest na Luftmunie częstym gościem - wzywa się go wtedy, gdy ktoś ma sygnał o leżących wśród trawy niewypałach. - W ziemi tego są w mojej ocenie tony - mówi Grabowski. W marcu tego roku na Munie odkryto zrzutowisko m.in. bomb spadochronowych, które służyły do oświetlania celów, granaty ręczne, amunicje karabinową i pociski artyleryjskie.

- Tam są trzy albo cztery zrzutowiska amunicji - mówi proszący o zachowanie anonimowości kolekcjoner. - Można tam znaleźć resztki półtonowych bomb betonowych, amunicję do mauserów, produkowaną w kilku krajach. Myślę że są też tam miejsca, w których można znaleźć trotyl.

Wody lepiej nie pić?
Praktycznie tuż przy dawnej Luftmunie bydgoskie Miejskie Wodociągi i Kanalizacja budują stację uzdatniania wody. Powstają tam stawy o powierzchni 27 hektarów i studnie do pobierania wody. Wartość inwestycji oszacowano na 86 milionów złotych. Kolekcjoner mówi: - Nie chciałbym pić wody stamtąd.
Z protokołu sporządzonego przez saperów w Chełmna wynika, że w ciągu dwóch dni - 20 i 21 marca br. - z terenu inwestycji wodociągów zebrano m. in. prawie 250 różnych pocisków oświetlających, ponad sto moździeżowych, ponad sto granatów ręcznych, siedemdziesiąt sztuk amunicji karabinowej...

Nieoficjalnie pracownik z bydgoskiego ratusza mówi: - Wodociągi nie wiedziały, w co się pakują. Kupiły teren przy swojej stacji wodociągowej, bo był tani. Dopiero niedawno się dowiedzieli, że tam był zakład zbrojeniowy.

Stanisław Drzewiecki, prezes bydgoskich wodociągów zapewnia, że niewypały w żaden sposób nie zagrażają stacji uzdatniania wody.

Teren "rozminowany"?
Teren dawnej Luftmuny nie należy do Bydgoszczy. Mimo że jest przy wielkim bydgoskim osiedlu mieszkaniowym, to już gmina Sicienko. Dlatego wydział zarządzania kryzysowego bydgoskiego ratusza niezbyt przejmuje się niewypałami przy stacji wodociągowej. Lasy Państwowe nie mają pieniędzy na oczyszczenie terenu. Nie ma ich też wojsko. To ostatnie nie ma także obowiązku wysłania na Luftmunę saperów, bo zgodnie z prawem w 1956 roku teren Polski uznano za rozminowany.

Potrzeba milionów
- Ten teren trzeba oczyścić, to oczywiste - mówi Jan Wach, wójt Sicienka. - Nasi prawnicy analizują sytuację. Musimy wiedzieć, kto ma za to płacić.
Wójt Wach mówi, że w przyszłym tygodniu chce doprowadzić do spotkania wszystkich zainteresowanych oczyszczeniem terenu Luftmuny stron. - Myślę, że to powinna być wspólna inwestycja, Bydgoszczy, miejskich Wodociągów i leśników. Chcemy też, żeby akcja odbyła się ze wsparciem Ministerstwa Obrony Narodowej. Inaczej sobie tego nie wyobrażam.

Maciej Grabowski mówi: - Oczyszczenie terenu z niewypałów to koszt około 5 złotych za metr kwadratowy, ale może to też kosztować nawet dziesięć złotych. Oczyszczenie Luftmuny to wydatek kilku milionów złotych.

Wojciech Mąka

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska