Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ghana awansowała do ćwierćfinału. Stany Zjednoczone odpadają

(DARK)
Pojedynek Stanów Zjednoczonych z Ghaną odbywał się według receptury Alfreda Hitchcocka. Najpierw było trzęsienie ziemi (zdobyty gol), a potem napięcie tylko rosło. Apogeum było w drugiej części dodatkowego czasu czyli w finale rywalizacji.

Stany Zjednoczone - Ghana 1:2 (0:1, 1:1)

Stany Zjednoczone - Ghana 1:2 (0:1, 1:1)

Bramki: Donovan (63 - karny) - Boateng (5), Gyan (93).
USA: Howard - Cherundolo, De Merit, Bornstein, Bocanegra - Donovan, Bradley, Clark (31 Edu), Dempsey - Altidore (90 Gomez), Findley (46 Feilhaber).
GHANA: Kingson - Inkoom (113 Muntari), Pantsil, Jonathan Mensah, John Mensah, Sarpei (73 Addy) - Asamoah, Annan, Boateng (84 Appiah), Ayew - Gyan.
Sędziował: Voktor Kassai (Węgry). Widzów: 34 976. Żółte kartki: Clark, Cherundolo, Bocanegra - Jonathan Mensah, Ayew.
Piłkarz meczu FIFA: Andre Ayew.

To wyświechtane stwierdzenie, ale nikt nie wymyślił celniejszego porównania niż odniesienie do filmowego mistrza. Bill Clinton, były prezydent USA, jeszcze nie zdążył dobrze usiąść i wymienić z uwag z Mickiem Jaggerem, wokalistą The Rolling Stones, a jego rodacy przegrywali. Ricardo Clark w niegroźnej sytuacji na środku boiska stracił piłkę na rzecz Kwadwo Asamoaha. Ten szybko zagrał do Kevina Prince Boatenga. Pomocnik "Czarnych Gwiazd'' przez nikogo nieatakowany przebiegł pół boiska i z linii pola karnego uderzył po ziemi przy słupku. Tim Howard próbował ratować sytuację, ale strzał był bardzo precyzyjny.

Bramka całkowicie rozbiła Amerykanów, którzy długo nie mogli zagrozić bramce Ghańczyków. Natomiast Afrykańczycy mogli podwyższyć wynik, ale potężne uderzenie z rzutu wolnego Asamoaha Gyana pewnie obronił Howard. Dopiero pod koniec pierwszej połowy "Jankesi'' poważniej zagrozili bramce. Po błędzie Johna Mensaha piłkę przejął Robbie Findley, ale po jego strzale po raz pierwszy z bardzo dobrej strony pokazał się Richard Kingson. W odpowiedzi Amerykanów postraszył Asamoah, ale Howard odbił piłkę nogą.

Po wznowieniu gry koronkową akcję Amerykanów wykończył Benny Feilhaber. Jednak i on musiał uznać wyższość Kingsona. Bramkarz Ghany był bezradny w 63. minucie, kiedy rzut karny na gola zamienił Landon Donovan. Chwilę wcześniej Jonathan Mensah sfaulował w polu karnym Clinta Dempseya i sędzia bez wahania wskazał na "wapno''.

Gra się wyrównała. Częściej przy piłce byli Amerykanie, a Ghańczycy skupili się na kontratakach. Losy meczu mógł rozstrzygnąć w 76. min. Michael Bradley, który miał idealną okazję, ale źle złożył się do strzału i Kingson nie miał żadnych kłopotów z interwencją. Potem jeszcze strzelał Jozy Altidore, ale minimalnie niecelnie. - Myślałem, że po wyrównującej bramce pójdziemy za ciosem, ale niestety nie mieliśmy wystarczająco świeżości, aby przeciwstawić się ghańskiej sile - podsumował Bob Bradley, trener USA.

W regulaminowym czasie był remis, więc sędzia zarządził dogrywkę i już na początku do siatki trafił Gyan. Kapitan Ghany dostał podanie z głębi pola, wygrał pojedynek biegowy z Carlosem Bocanegrą i nie dał się mu sfaulować. - Nie byłem w stanie go powstrzymać, bo on miał piłkę daleko przed sobą, a nie chciałem faulować, bo miałem już na swoim koncie żółtą kartkę - tłumaczył się obrońca. Gyan to wykorzystał wpadł w pole karne i uderzył potężnie nad Howardem. Sytuację próbował ratować Jay De Merit, ale jego wślizg był spóźniony.

Amerykanie rzucili się do odrabiania strat i praktycznie nie schodzili z połowy Ghany. Pewnie spisywał się Kingson. Był bezbłędny nie tylko na linii bramkowej, ale przede wszystkim na przedpolu. Wszystkie dośrodkowania padały jego łupem.

- Grając z Amerykanami czuliśmy za sobą wsparcie nie tylko całego kraju, ale i całego kontynentu afrykańskiego. To była nasza siła - górnolotnie podsumował Andre Ayew, pomocnik Ghany, wybrany graczem meczu.

Ghana wyrównała osiągnięcie Kamerunu sprzed 20 lat, który jako pierwszy kraj afrykański awansował do ćwierćfinału. Z kolei zawodnicy USA mogą mówić o kompleksie Ghany. Przed 4 laty przegrali z nimi 1:2 w grupie i odpadli z rywalizacji. Widać historia lubi się powtarzać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska