Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolontariusze z dziecięcego hospicjum w Toruniu: - Dostajemy więcej, niż dajemy

Hanna Borkowska
Za zdjęciu wolontariuszki w Hospicjum dla Dzieci "Nadzieja” w Toruniu: po lewej - Anna Strutyńska (u góry) i Urszula Szymańska (na dole), dalej - Anna Pawlik i Sandra Głaszcz, po prawej stronie: Katarzyna Urbanowicz (u góry) i Izabela Damulewicz (na dole).
Za zdjęciu wolontariuszki w Hospicjum dla Dzieci "Nadzieja” w Toruniu: po lewej - Anna Strutyńska (u góry) i Urszula Szymańska (na dole), dalej - Anna Pawlik i Sandra Głaszcz, po prawej stronie: Katarzyna Urbanowicz (u góry) i Izabela Damulewicz (na dole). Hanna Borkowska
- Te dzieci nie czekają na prezenty, nie mają oczekiwań - mówi Urszula Szymańska, wolontariuszka z Hospicjum dla Dzieci "Nadzieja" w Toruniu. - Ważne jest poświęcenie im swojej uwagi.

- Motywacją jest głównie chęć niesienia pomocy - mówi Elżbieta Wiśniewska, koordynatorka pracy wolontariuszy w toruńskim Hospicjum dla Dzieci "Nadzieja".

Wolontariuszami w Nadziei są głównie dziewczyny i kobiety. Ale zdarzali się również panowie. - Bardzo oddany naszym podopiecznym był młody chłopak, Kamil, który niedawno wyjechał za granicę. Przez 3 lata odwiedzał Piotra - opowiada Elżbieta Wiśniewska. - Kiedyś przyszedł do nas mężczyzna, który postanowił spędzić w hospicjum swój dwutygodniowy urlop. Był bardzo zaangażowany i miał świetny kontakt z dziećmi.

Wolontariusze pomagają na stacjonarnym oddziale pielęgnacyjno-opiekuńczym, na którym jest miejsce dla 12 dzieci. Obecnie najmłodszy podopieczny ma 1,5 roku, najstarszy - 20 lat. Wolontariusze wspierają również rodziny blisko 40 dzieci i młodzieży w opiece domowej.

- Początkowo bałam się, że nie wytrzymam nagromadzonego nieszczęścia w jednym miejscu - przyznaje pani Małgorzata, nauczycielka projektowania graficznego w toruńskim liceum. - Chciałam prowadzić z dziećmi zajęcia plastyczne, ale okazało się, że nie wszystkie dzieci są w stanie uczestniczyć w takich spotkaniach. Dlatego moja pomoc początkowo ograniczyła się do ozdobienia ścian w niektórych pomieszczeniach oddziału. Później pani Ela zaproponowała mi opiekę nad 6-letnią Oliwią, którą odwiedzam od pół roku.

Oliwka ma zdolności plastyczne. Pani Małgorzata zabiera ją na spacery, na plac zabaw, wspólnie tworzą prace plastycznie. - Przebywanie z Oliwią, to nie poświęcenie! Więcej dostajemy w kontakcie z tymi dziećmi, niż dajemy - stwierdza pani Małgorzata.

Czytaj także: Aleksandra Ruszczak z toruńskiej "Nadziei": Hospicjum to nie umieralnia

Anna Strutyńska

Decyzję o wolontariacie w hospicjum podjęłam już w gimnazjum. Zawsze chciałam pracować z dziećmi. Do Nadziei jeździłam przez cztery lata. Pomagałam 20-letniemu Dawidowi. Odwiedzałam go w domu i zwykle zabierałam na spacery. Pomagał mi mój narzeczony Sławek. Dawid lubił poznawać nowe osoby, więc często zabieraliśmy swoich znajomych. Jego rodzice traktowali mnie jak członka rodziny. U Dawida najbardziej cieszyło mnie to, kiedy nawiązywał ze mną kontakt - uśmiechał się, podawał rękę na powitanie, przesyłał buziaki. Wszystko rozumiał, tylko nie mógł się zaangażować w rozmowę. Pomagałam również na oddziale w Nadziei. Byłam z dziećmi na turnusie rehabilitacyjnym. Od lat działam w harcerstwie - obecnie prowadzę Drużynę Nieprzetartego Szlaku - zrzesza dzieci z umiarkowaną niepełnosprawnością. W pracy z takimi osobami staram się nie widzieć ich ciężkiej sytuacji, tylko skupić się na niesieniu pomocy. Już w piątej klasie podstawówki chciałam zostać lekarzem psychiatrą i nadal moim marzeniem jest medycyna.

Urszula Szymańska

Znałam się z nieżyjącą już założycielką hospicjum - Ołeną Bożemską. Mój mąż jest rotarianinem i klub Rotary kiedyś realizowały projekt w Nadziei. Jeszcze kiedy pracowałam jako pielęgniarka, to mówiłam koleżankom w pracy, że jak tylko będę na emeryturze, to zacznę jeździć do hospicjum. Na emeryturze wcale nie mam więcej czasu niż kiedyś, ale w każdy poniedziałek przychodzę na oddział stacjonarny na kilka godzin. Te dzieci potrzebują, żeby je ktoś przytulił, poświęcił im uwagę. Wiem, że nie zmienię ich losu. One nie znają innego życia niż życie w chorobie. Ważne jest tu i teraz i to, ile możemy im dać. Nie czekają na prezenty. Cieszą się, że ktoś na chwilę wyjmie je z łóżek, że zmieni się ich otoczenie. Karmię je , przewijam, biorę na spacery. Wiele razy mnie wzruszają. Postępy dzieci - kiedy zaczynają jeść łyżeczką, chodzić, bawić się - to przynosi ogromną radość! Motywuje mnie to, że mogę dać dzieciom miłość, ciepło i chociaż trochę wynagrodzić im samotność bez życia w rodzinie, brak domu.

Katarzyna Urbanowicz

Odwiedzanie Nadziei pojawiło się u mnie bardzo naturalnie. W dzieciństwie spędziłam dużo czasu w szpitalu. Podczas tych pobytów często pomagałam młodszym pacjentom. W czasie studiów wyjeżdżałam na wolontariaty za granicę. W Stanach byłam wolontariuszką na oddziale neurologicznym. Meksyk i Kostaryka to praca socjalna - pomoc najuboższym. W Toruniu odwiedzałam hospicjum Światło. A od kiedy dostałam pracę w Toruńskim Parku Technologicznym, zaczęłam odwiedzać Nadzieję. Zaraz po pracy dwa-trzy razy w tygodniu przychodzę do dzieci. Z Kacperkiem, który jak mnie widzi, to woła "Cio...!", bawiąc się i poświęcając mu całą swoją uwagę, ćwiczę koncentrację. Z Mikołajkiem bardziej skupiam się na ćwiczeniach fizycznych, choć niekiedy cały czas spędzony razem upływa nam na przytulaniu się i całusach. Przebywanie w Nadziei to mój sposób na medytację, wyłączenie się ze swoich zmartwień, ze skupiania się na sobie, co zwykle mnie przygnębia. Kontakt z dziećmi to miłość oparta na szacunku, sama obecność jest dla nich prezentem. Nie chcę zbawiać świata. To raczej te dzieci zbawiają mnie.

Izabela Damulewicz

Początkowo jeździłam do hospicjum Światło. Impulsem do podjęcia tej decyzji była między innymi choroba mojego taty. To było oswajanie się ze śmiercią, cierpieniem. A dlaczego Nadzieja? Mam przyjaciół, którzy mieli niepełnosprawne dziecko i tam widziałam , jaki ogrom pracy wykonywali codziennie. Już w liceum byłam społecznym instruktorem PCK i jeździliśmy do domów dla niepełnosprawnych. Cztery lata temu w Nadziei zaproponowano mi opiekę nad 12-letnią Wiktorią z porażeniem mózgowym. Wiktoria lubi malować, ja jestem konserwatorem zabytków, więc spotkały się nasze zamiłowania plastyczne. Na początku stresowałam się, bo chciałam zawsze dla Wiktorki przygotować coś atrakcyjnego, a okazywało się, że to ona uczyła mnie nowych zabaw, ćwiczeń plastycznych. Czasami jechałyśmy nad jezioro, na wycieczkę za miasto z całą jej rodziną. Zaprzyjaźniłam się z nimi. Tym naszym spotkaniom zawsze towarzyszyła radość i spontaniczność. Wiktoria ma duże poczucie humoru, zresztą jak cała jej rodzina, więc nieraz popłakałam się ze śmiechu. Czasem trudno uwierzyć, że w obliczu takiego doświadczenia - niepełnosprawności dziecka jest to taki pogodny dom.

Anna Pawlik i Sandra Głaszcz

Ania: Zainspirowała mnie Sandra, bo udziela się też w innych wolontariatach. Jeździmy do Nadziei dopiero drugi miesiąc, ale jest to dla nas niezwykłe miejsce. Obawiałyśmy się pierwszego kontaktu z dziećmi, ale kiedy je zobaczyłyśmy, to stres szybko minął. Karmimy dzieci, czytamy im książki, śpiewamy, nosimy. To dla nas oderwanie się od szkoły, od rutyny, a w Nadziei jest tak miła atmosfera, że za każdym razem chciałybyśmy zostać o wiele dłużej. Uwielbiam dzieci i chciałabym w przyszłości być pedagogiem albo pracować w przedszkolu. Dzieci są cudowne!

Sandra: Pomagam w Towarzystwie Przyjaciół Głuchoniewidomych w Toruniu i udzielałam się w młodzieżowym wolontariacie w klubie Ośmiu Wspaniałych. Do hospicjum jeździmy dwa razy w tygodniu na dwie-trzy godziny. Powoli poznajemy język dzieci, mamy wrażenie, że wszystko rozumieją, chociaż nie mogą odpowiedzieć w tradycyjny sposób. Przebywanie z nimi daje dużo radości - ostatnio Kacperek nawet tańczył! Jesteśmy z Warszewic, więc dojazdy zajmują nam trochę czasu, ale wracamy do domu szczęśliwe! W przyszłości chciałbym wyjeżdżać na misje.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska