Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krajobraz bez Cocomo. Bar ze striptizem wynosi się z Bydgoszczy

Maciej Czerniak
Cocomo - bar ze striptizem wynosi się z Bydgoszczy.
Cocomo - bar ze striptizem wynosi się z Bydgoszczy. archiwum GP
To jeden z 23 klubów w całej Polsce, w których niektórzy klienci płacili gigantyczne rachunki.

Na stronie internetowej sieci klubów Cocomo pojawił się komunikat: "Szanowni Państwo, po pięciu latach współpracy informujemy, że w dniu dzisiejszym, tj. 03.09.2014 marka klubów Cocomo kończy swoją działalność".

W naszym regionie Cocomo działały między innymi w Bydgoszczy i w Toruniu. Po bydgoskim klubie śladu nie ma. A raczej po szyldzie z napisem Cocomo. Bo przy Starym Rynku, gdzie jeszcze kilka dni temu działał klub go-go, na drzwiach wywieszono kartkę z nazwą nowego lokalu o nazwie Hypnotic. Poniżej informacja, że klub jest otwarty od poniedziałku do niedzieli od godziny 20, a jego biuro mieści się przy ulicy Długiej 30.
Tymczasem pod wskazanym adresem mieści się lokal użytkowany przez firmę Event, tę samą, która była właścicielem sieci Cocomo.

Czytaj: Po nocy spędzonej w klubie go-go obudził się z debetem kilkunastu tysięcy złotych! Policja ma filmy z klubu

Odpowiedź na pytanie, czy jeden klub zastąpi poprzedni, wydaje się oczywista. Niemniej Agencja Reklamowo-Marketingowa Event na ten temat milczy. Nikt nie odpowiedział na pytanie wysłane mailem z redakcji.

O klubach Cocomo zaczęło robić się głośno pod koniec ubiegłego roku, gdy na policję i do prokuratury w całym kraju zaczęli zgłaszać się klienci. Historie przez nich relacjonowane zawsze były podobne: klient rankiem po wieczorze spędzonym w Cocomo budził się z informacją, że ma do uregulowania pokaźny rachunek. Rekordzista, który gościł w klubie sieci Cocomo miał dostać do zapłaty ponad 900 tys. zł.

Właściciel sieci, krakowski biznesmen Jan Szybawski, w wywiadzie dla "Super-wizjera" TVN twierdził, że to rachunek za... szampany. A dokładniej za 60 butelek, które klient zamówił w klubie jednego wieczora.

W Bydgoszczy śledczy też prowadzili sprawę poszkodowanego klienta. Po imprezie w klubie zdał sobie sprawę, że ma do uregulowania rachunek na kilkanaście tysięcy. Na policję zgłosił się dopiero po kilku dniach. - Gdyby zgłosił sprawę wcześniej, można by stwierdzić ewentualną obecność jakichś środków we krwi. W tym przypadku jednak to nie było możliwe - wyjaśnia prok. Ewa Olszewska.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska