Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uwaga, absurd wyborczy: nazwiska kandydatów ściśle tajne do startu

Jacek Deptuła
sxc.hu
Zaleski na prezydenta Torunia? Bruski znów w Bydgoszczy? Całbecki marszałkiem? Pst, poufne. O tym można co najwyżej porozmawiać w domowym zaciszu, w biurze już nie za bardzo, bo to dyskusja publiczna. A w mediach to już w ogóle - "kryminał"...

Nonsensowne prawo, ale prawo. Zapis znowelizowanego przez Sejm kodeksu wyborczego wskazuje, że prawo łamie dziś przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy Polaków. Posłowie (ci sami, którzy znowelizowali to prawo!), samorządowcy, kandydaci na radnych i także dziennikarze. Ba, robi to bezceremonialnie premier Donald Tusk, który spotyka się z szefami regionów PO. W weekend szef rządu publicznie rekomendował na prezydenta Bygoszczy Rafała Bruskiego, Włocławka - Marka Wojtkowskiego, a Torunia - Waldemara Przybyszewskiego. Zresztą, jak Polska długa i szeroka, padają "nielegalnie" nazwiska kandydatów, dyskutuje się o ich szansach i kontrkandydatach. Naiwnie zapyta ktoś, gdzie tu łamanie prawa? Trudno uwierzyć, ale Państwowa Komisja Wyborcza uznała, że publiczne mówienie nawet o... zamiarze kandydowania stanowi "agitację wyborczą". "Agitować" zaś można tylko i wyłącznie po oficjalnym ogłoszeniu przez PKW daty wyborów. A tej jeszcze nie ma i nie wiadomo, kiedy będzie.

Już kilkuset polityków i działaczy Kujaw i Pomorza zapowiedziało start w jesiennych wyborach samorządowych. Są wśród nich kandydaci na prezydentów miast, burmistrzów, radnych sejmiku samorządowego i wójtów. Jednak zdaniem Państwowej Komisji Wyborczej wszyscy... złamali prawo. Także media, pisząc o kandydaturach, prowadzą podejrzaną agitację wyborczą.

Przeczytaj również: Najgorsze co może się zdarzyć, to nawracanie z Kodeksem karnym

Toruński poseł Twojego Ruchu Maciej Wydrzyński ma w tej sytuacji sporo szczęścia - nie zdradza żadnych nazwisk: - Mamy wszędzie komitety, ale na konkrety za wcześnie.

Po chwili śmieje się: - Nie miałem pojęcia o tych zapisach i wykładni PKW. Zastanawiam się tylko, czy publiczne próby naszego porozumienia się z SLD nie są aby też agitacją? Przypominam jednak, że Twój Ruch od dawna postuluje zniesienie ciszy wyborczej, która w dobie internetu jest raczej pobożnym życzeniem.

Interpretacja kodeksu wyborczego przez PKW jest jasna: "Publiczne rozpowszechnianie informacji o zamiarze kandydowania stanowi agitację wyborczą w rozumieniu art. 105 par. 1 ustawy z 5 stycznia 2011 roku. Agitację wyborczą można prowadzić od dnia przyjęcia zawiadomienia o utworzeniu komitetu wyborczego".

Kandydaci, o których wszyscy wiedzą

Sędzia Andrzej Siuchniński z bydgoskiej Delegatury PKW potwierdza zapisy kodeksu wyborczego: - Z prawnego punktu widzenia kampania wyborcza zaczyna się rzeczywiście z momentem zarządzenia wyborów. Ale na dobrą sprawę wszystko w takim okresie jest kampanią. Zatem szalenie trudno będzie utrzymać tak ostre reżimy.

Kodeks kodeksem, ale publiczne przedstawienie swojej kandydatury np. do sejmiku i potraktowanie tego jako agitacji zakrawa na absurd. Poza tym, czy możliwe jest wyegzekwowanie artykułu 105 w dobie internetu? Czy kandydat na kandydata może publicznie mówić o swoich aspiracjach? A dlaczego nie można mówić i pisać o tym, że bydgoski radny PiS Tomasz Rega, mający za sobą trzy kadencje, będzie próbował walczyć o czwartą. - To absurdalne przepisy, aż dziw, że posłowie nie potrafili przewidzieć konsekwencji takiej nowelizacji - mówi.

Prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza może mieć powody do zadowolenia - publicznie nie zapowiedział swojej kandydatury, jest zatem w zgodzie z prawem. Choć jego start w wyborach wydaje się oczywisty bez publicznego potwierdzania. W dużo gorszej sytuacji jest jednak premier Donald Tusk, który w piątek powiedział, że liczy na ponowny wybór Ryszarda Brejzy. - Zastanawiam się - mówi prezydent Inowrocławia - czy w tej sytuacji można publicznie informować, że chciałoby się za rok stanąć do wyborów parlamentarnych? Albo za pięć do eurowyborów? Skoro nie można mówić publicznie o "zamiarze" kandydowania...

Bydgoski poseł PiS Tomasz Latos uważa wykładnię PKW za absurdalną: - Jeśli zamierzam kandydować do Sejmu za dziesięć lat, to muszę się wstrzymać z informowaniem o tym na miesiąc czy półtora przed wyborami? W takim razie niech PKW precyzyjnie określi, co jest informacją, a co kampanią wyborczą.

Kandydat, który tylko chce startować

Sojusz Lewicy Demokratycznej stawia się w niezręcznej sytuacji - swój start w bydgoskich wyborach zapowiedział m.in. Jan Szopiński, doświadczony samorządowiec. Wielki dylemat może mieć też Jacek Kostrzewa, pracownik Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu. Otóż był on kandydatem na liście partii Janusza Korwin-Mikkego w wyborach europejskich. Problem w tym, że nie jest członkiem Kongresu Nowej Prawicy i nie wie, czy dostanie propozycję startu z list tej partii. Może o tym publicznie mówić, czy też nie?

Prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski jest zdumiony taką interpretacją "agitacji wyborczej". - Przecież na dobrą sprawę nie jestem oficjalnie kandydatem, zgodnie ze statutem partii decyzje na ten temat zapadają na Zarządzie Krajowym. Jak można mówić o kampanii wyborczej, skoro wiele może się zmienić?

Jest jeszcze jeden absurd godny podkreślenia. Przed wyborami do parlamentu w 2011 roku partie polityczne - jak dziś - prowadziły kampanię informacyjną przed oficjalnym wyznaczeniem daty elekcji. Zakwestionowała to PKW argumentując, że kodeks wyborczy ściśle określa termin rozpoczęcia i zakończenia kampanii - może się ona zacząć najwcześniej w dniu zarządzenia wyborów. Prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista, zwrócił w związku z tym uwagę na fakt, że ordynacja wyborcza... nie przewiduje sankcji za prowadzenie agitacji przed wyznaczeniem przez PKW daty wyborów. Konstytucjonalista w "Gazecie Prawnej" obarczył za to winą nie PKW, lecz parlamentarzystów tworzących tak absurdalne prawo.

Opinia ta jest ciągle aktualna. Nie kto inny, jak nasi posłowie i senatorowie napisali i głosowali za ordynacją wyborczą i później nowelizacją kodeksu wyborczego. Z drugiej strony trzymanie się kurczowo zapisów niejasnego prawa przez Państwową Komisję Wyborczą naraża państwo na śmieszność. Bo nietrudno przecież dostrzec różnicę między "zamiarem" kandydowania a kampanią.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska