Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szyldy partyjne idą na bok. Głosujemy na kandydatów

Wojciech Giedrys [email protected]
W poprzednich wyborach samorządowych w 2010 roku ważne było to, ile głosów dostała partia. W jednomandatowych okręgach wyborczych mandat dostaje kandydat - zwycięzca
W poprzednich wyborach samorządowych w 2010 roku ważne było to, ile głosów dostała partia. W jednomandatowych okręgach wyborczych mandat dostaje kandydat - zwycięzca Paweł Skraba
Rewolucja w samorządach. W większości gmin - poza dużymi miastami - po raz pierwszy wybierzemy rajców w okręgach jednomandatowych.

16 listopada podczas wyborów samorządowych będziemy wybierać rajców gminnych - poza gminami na prawach powiatu, czyli Bydgoszczą, Toruniem, Włocławkiem, a także Grudziądzem - w okręgach jednomandatowych. Taką zmianę wprowadza kodeks wyborczy z 2011 r. Do tej pory w samorządach powyżej 20 tys. mieszkańców obowiązywała zaś ordynacja proporcjonalna. Ważne było to, ile głosów otrzymał komitet wyborczy, a następnie na tej podstawie dzielono mandaty wśród kandydatów z największym poparciem.

Jeden okręg, jeden kandydat i jeden mandat
Jak to ma wyglądać w trakcie listopadowej elekcji? Gminy zostaną podzielone na okręgi. Przykładowo: w Inowrocławiu w radzie miasta zasiada 23 rajców. Tam powstaną więc 23 okręgi. Mandaty otrzymają ci kandydaci, którzy uzyskają największą liczbę głosów w swoich okręgach. Każdy komitet będzie mógł wystawić jednego kandydata w okręgu.
- Jestem zwolennikiem jednomandatowych okręgów - mówi Ryszard Brejza, prezydent Inowrocławia. - Nie mam obaw. Cieszę się, że parlament podjął tę decyzję i że Inowrocław jest jednym z największych miast w Polsce, w którym po raz pierwszy takie wybory się odbędą.
Według Brejzy dzięki temu rozwiązaniu radni będą bliżej mieszkańców niż do tej pory, co ma być krokiem w stronę społeczeństwa obywatelskiego. - Dotychczas mieliśmy trzy okręgi wyborcze, a teraz powstaną 23 - po kilka ulic i kilka tysięcy mieszkańców - mówi prezydent Inowrocławia. - Radny łatwiej dotrze z informacją do mieszkańców niż do tej pory. Mniejszy okręg to bardziej ścisłe związki i znacznie lepszy przepływ informacji.
Zagrożenia? - Może się pojawić np. populizm - uważa Brejza.

Istotna będzie jednak zupełnie nowa strategia wyborcza. Lokalni działacze, z którymi rozmawialiśmy, przyznają, że rozmowy dotyczące współpracy pomiędzy komitetami będą prowadzone jeszcze przed wyborami. - Rozsądek na to wskazuje - mówi Brejza. - Mój komitet Porozumienie Samorządowe wystawi na pewno kandydatów we wszystkich okręgach wyborczych.
Ugrupowania i lokalne ruchy pracują już nad strategią wyborczą. Bo partie lub komitety wezmą w danym okręgu wszystko albo nic. Dlatego też możemy się spodziewać na poziomie lokalnym szerszych koalicji.

Będą szersze koalicje
- Wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych będzie sprzyjało tworzeniu szerokich koalicji np. komitetów obywatelskich (samych lub z partyjnymi) lub koalicji partii, które ze sobą współpracują na poziomie regionalnym lub krajowym - twierdzi Wojciech Peszyński, politolog z UMK. - Wszystko po to, aby nie dzielić głosów i nie wzmacniać pozycji swoich konkurentów. Nie sądzę, aby jednomandatowe okręgi wyborcze sprzyjały upartyjnieniu lokalnych samorządów. Mimo iż partie mają swoje lokalne struktury, zaplecze finansowe i silne komitety, wiele komitetów obywatelskich, często działających u boku wójta lub burmistrza, już zdążyło się zakorzenić w tamtejszych strukturach. I to w większości przypadków partie będą wyciągać do nich rękę w wyborach niż odwrotnie.

Zobacz także: Prawica w Bydgoszczy chce się jednoczyć

Tomasz Lenz, poseł i szef regionalnych struktur tej partii, podkreśla, że szyldy partyjne kończą się na poziomie powiatów i wyborów do rad miast, gdzie są burmistrzowie. - W okręgach jednomandatowych, gdzie głosuje 200 lub 300 osób albo dwa bloki mieszkalne będzie liczyć się nie szyld partyjny, ale nazwisko osoby, jej rozpoznawalność, zakorzenienie w lokalnym środowisku, sympatia i zaufanie - zaznacza Lenz. - Najważniejszy będzie człowiek. To, że np. wszyscy znają panią Zosię lub pana Czesia.

Nad strategię wyborczą pracuje PSL. - Podchodzimy spokojnie do tematu - mówi Ryszard Bober, wiceszef sejmiku województwa. - Dobór kandydatów będzie bardziej precyzyjny, bo trzeba w danym okręgu postawić na konkretnego kandydata. Mniej znani kandydaci będą skazani na porażkę.
Według Romana Tasarza, burmistrza Golubia-Dobrzynia, podział miasta na miniokręgi ma swoje plusy i minusy. - Radni przyszłej kadencji na pewno będą bliżej mieszkańców - mówi Tasarz. - Ale może się również pojawić partykularyzm. Reprezentant danego okręgu za wszelką cenę może przecież walczyć o swój kawałek chodnika i spełniać tylko obietnice wyborcze. Mam nadzieję, że przez takie rozwiązanie nie zejdą na drugi plan zadania ogólnomiejskie, np. takie, jak budowa wodociągów i kanalizacji.

Ale w nowej ordynacji trzeba mieć nie tylko za sobą poparcie ludzi, ale też nieco szczęścia. - Jeśli kandydaci zdobędą równą liczbę głosów, decyduje to, w ilu obwodach do głosowania wygrali - tłumaczy Peszyński. - Jeśli znów będzie remis, pozostaje ostatnia metoda, czyli losowanie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska