Więcej ludzi zginęło na naszych drogach w 2016 roku

Każdego roku było lepiej - odnotowywano mniej wypadków, mniej ofiar. W roku minionym także wypadków było nieco mniej, bo o osiem (1014 wypadków), i mniej, bo o 60 osób zostało rannych (w sumie 1094). Niestety, liczba zabitych wzrosła o 24, do 178 osób.
Kujawsko-pomorska policja właśnie pochwaliła się statystyką za miniony rok. Pochwaliła, bo wszystkie dane dotyczące przestępstw kryminalnych i wykrywalności są lepsze niż w roku 2015. Innymi słowy, słupki przestępczości malały, a wykrywalności wzrosły.

Pogorszyła się tylko statystyka dotycząca śmiertelnych wypadków.

- Na razie mamy dane ogólne dotyczące wypadków. Wynika z nich, że najważniejszą przyczyną było wymuszenie pierwszeństwa przejazdu. To aż 25 wszystkich wypadków - mówi podinsp. Monika Chlebicz, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

Na kolejnych miejscach mamy niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze i nieprawidłowe manewry, w tym wyprzedzanie.

Najczęstszym grzechem pieszych (50 proc. wypadków) było wejście na jezdnię tuż przed rozpędzony pojazd. Przechodzenie przez jezdnię w miejscu niedozwolonym przyczyniło się do 13 proc. wypadków.

- Za wcześnie na stwierdzenie, co wpłynęło na tak dużą liczbę śmiertelnych wypadków. Najpierw policja musi wykonać dokładną analizę przyczyn wypadków śmiertelnych, a nie ogólną, i dopiero wtedy będziemy wiedzieć, co zrobić, by zminimalizować zagrożenia - wyjaśnia Marek Staszczyk, sekretarz Kujawsko-Pomorskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Toruniu.

Rada zbierze się dopiero w kwietniu i wtedy będą już znane główne przyczyny tragicznych wypadków. Wtedy też podjęte zostaną strategiczne decyzje.

- Niezależnie od tego, jakie były najpoważniejsze przyczyny śmiertelnych wypadków, kierowcy wciąż są niedostatecznie przygotowani do udzielania pierwszej pomocy, choć postępy są - uważa Jerzy Kociszewski, wiceprezes stowarzyszenia Kierowca.pl.

Jego zdaniem, tę edukację należy rozpoczynać od przedszkola i szkoły podstawowej. Opinia publiczna dowiaduje się coraz częściej o uratowaniu życia bliskich przez małe dzieci, które wiedziały, pod jaki numer zadzwonić i poprosić o pomoc. I to napawa optymizmem.

- Nauka pierwszej pomocy nie tylko zwiększa szansę ofiar na przeżycie, ale uczy też empatii, współczucia dla innych ludzi, wyzwala międzyludzką więź i uczy kultury - dodaje Kociszewski.

Nasz rozmówca zwraca też uwagę na same statystyki wypadków. Te bowiem mogą być mylące, mogą nie uwzględniać samobójstw. Coraz więcej organizacji pozarządowych zwraca uwagę na ten aspekt. Bo przecież samochód czy motocykl może być doskonałym narzędziem, gdy ktoś chce zakończyć życie. Niestety, kwestie psychiczne wpływają na nasze zachowania za kierownicą, a ten problem jest wciąż za mało rozpoznany i zaniedbywany przez organa państwa.