Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna na ekspertyzy trwa, a ściany pękają

Bogdan Dondajewski
- Tak wyglądają pęknięcia od środka domu - pokazuje Elżbieta  Pilewska
- Tak wyglądają pęknięcia od środka domu - pokazuje Elżbieta Pilewska Tomasz Czachorowski
Domom przy ul. Żeglarskiej grozi katastrofa. Mieszkańcy twierdzą, że to przez budowę trasy W-Z. Drogowcy odpierają zarzuty

- Pierwsze rysy na ścianach pojawiły się pod koniec 2002 roku, czyli jakieś dwa lata po otwarciu węzła zachodniego. Potem pokazały się "pajęczynki", a teraz to szczeliny są takie, że z jednego pokoju można przez nie zajrzeć do drugiego - opowiada Andrzej Seweryn, właściciel domu przy ul. Żeglarskiej 47. Z zewnątrz budynek wygląda tak, jakby zaraz miał się rozpaść na dwie połowy i spaść ze skarpy, na której stoi.

Cały dom drży

Obok stoi bliźniaczy dom państwa Pilewskich. Chętnie zapraszają na rozmowę przy kawie. W środku pytają: - Czuje pan te drgania. Cały dom się trzęsie od tego ruchu - mówią. Rzeczywiście. Czuję nawet siedząc na miękkiej kanapie w ich salonie. Ich dom też zaczyna pękać. - Zaczęło się jak u sąsiada - od małych rys na tynku. Teraz ściany pękają również w środku - mówi Stanisław Pilewski.

Czyja to wina?

Lokatorzy tych dwóch domów twierdzą, że to przez budowę trasy W-Z. Sami od razu zastrzegają, że nie są jej przeciwni. Mają tylko żal, że nikt nie zabezpieczył ich domów, które rozpadają się od drgań z ulicy Żeglarskiej. - Mamy na to ekspertyzę - mówi Stanisław Pilewski. - Inżynier z bydgoskiego NOT-u wskazał w niej, że cała ta sytuacja powstała przez wzrost natężenia ruchu na Żeglarskiej.

Drogowcy mają jednak inny dokument. - Nasza ekspertyza wskazuje jako przyczynę źle wykonane roboty wodociągowe w 2002 roku - mówi Marek Kowalczyk, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy. Z tej ekspertyzy wynika, że po robotach wodociągowców znacznie obniżył się poziom wód gruntowych. To miało spowodować wyschniecie podłoża i pęknięcia domów. - Autorem dokumentu jest autorytet w dziedzinie osadzania budynków, który robił miedzy innymi opracowania dotyczące "Astorii" - dodaje Marek Kowalczyk.

Elżbieta Pilewska ma jednak inne zdanie. - Autor tego opracowania był głównym inspektorem nadzorującym projekt "wuzetki", więc nie mógł wydać innej decyzji, bo podważyłby swoją wcześniejszą pracę - mówi rozżalona kobieta.

Finał będzie w sądzie

Przepychanki trwają, a sprawa prawdopodobnie znajdzie swój finał w sądzie. - Nie widzę innej możliwości - mówi Andrzej Seweryn. - Od czterech lat piszę różne pisma do prezydenta i drogowców. Bez skutku. Ciężkie TIRy nadal tędy jeżdżą, choć postawiono odpowiednie znaki. Do tego powiatowy inspektor nadzoru budowlanego kazał odłączyć wszystkie media i wyprowadzić się.

Nasz Czytelnik nadal mieszka w budynku. Twierdzi, że zainwestował w dom dużo zdrowia i pieniędzy i nie zamierza tego stracić. Święta spędził przy elektrycznym grzejniku. Wyprowadził się też z piętra domu na parter. - Musiałem wydać taką decyzję, bo w moich obowiązkach jest opieka nad mieszkańcami w podobnych sytuacjach. Stan budynku tego wymagał i nie mogłem postąpić inaczej - twierdzi Marek Jaworski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska