Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szymanowscy świętowali w 1922 r.

Gizela Chmielewska [email protected]
Karol Szymanowski i Stanisława Szymanowska. Na dole od lewej: Karol Szymanowski, Krystyna Grzybowska, Anna Szymanowska i Feliks Szymanowski.
Karol Szymanowski i Stanisława Szymanowska. Na dole od lewej: Karol Szymanowski, Krystyna Grzybowska, Anna Szymanowska i Feliks Szymanowski. repr. z książki Teresy Chylińskiej pt. „Stanisława Szymanowska”
Redaktor tygodnika „Prostu z Mostu” namieszał w biografii artysty i historii Bydgoszczy.

Od ponad siedemdziesięciu lat, w publikacjach poświęconych pobytowi rodziny Karola Szymanowskiego w Bydgoszczy, kolejni autorzy informują, że w sierpniu 1921 r. odbyła się tu wielka uroczystość, podczas której uhonorowano kompozytora i jego bliskich. Taka uroczystość rzeczywiście miała miejsce. Tyle, że rok później.

Niespełna dwa tygodnie po śmierci Karola Szymanowskiego, 11 kwietnia 1937 r., „Dziennik Bydgoski” przedrukował artykuł z nr 17. tygodnika „Prosto z Mostu” - prawie w całości poświęconego zmarłemu kompozytorowi. Była to informacja o spotkaniu w bydgoskim Klubie Polskim, gdzie z wielkimi honorami goszczono rodzinę Szymanowskich oraz tekst przemówienia, które wówczas wygłosił Karol Szymanowski. Materiał ten przekazała redakcji Maria Micińska - była sąsiadka Szymanowskich z Bydgoszczy, która uczestniczyła w tym spotkaniu. Co więcej, siedziała obok artysty.

Przed uroczystością Szymanowski wręczył jej kartkę z napisanym przez siebie tekstem, prosząc by mu podpowiadała podczas wystąpienia. Jak się okazało - zupełnie niepotrzebne. Karta z przemówieniem została w torebce sąsiadki. Po latach pani Micińska wspominała ten szczególny i dla Szymanowskich, i dla Bydgoszczy wieczór na łamach „Prosto z Mostu”.

Kresowianka z ulicy Litewskiej

Maria z Andryczów Micińska trafiła do Bydgoszczy po utracie majątku Mokre na Podolu. Jej teściowa za parę brylantowych kolczyków, w dawnej dzielnicy niemieckich domków urzędniczych przy ul. Litewskiej 4 (do 1931 r. nr 14) na Bielawkach kupiła willę.

Pani Maria mieszkała tam z mężem, trójką dzieci, szwagierką Wandą Wyhowską oraz jej dziećmi. Po sąsiedzku, willę przy ul. Kozietulskiego 5 (do 1931 roku - nr 2), kupioną w 1921 r. przez zięcia Stefana Bartoszewicza, zajmowała Anna Szymanowska razem z córką Zioką i wnuczką Krystyną. Przez wiele tygodni mieszkała tu najstarsza siostra kompozytora Nula oraz jego brat Feliks. Pozostałe dzieci pani Anny - Stanisława i Karol - z racji licznych obowiązków artystycznych w Bydgoszczy gościły bardzo rzadko, głównie latem. Obydwie kresowe rodziny często się odwiedzały. Szymanowscy korzystali z pianina państwa Micińskich.

Po latach historię pobytu Micińskich w Bydgoszczy, a przy okazji i parę informacji o Szymanowskich w książce „Nad Dnieprem i Tybrem” przedstawiła Wanda Wyhowska de Andreis, siostrzenica jej męża.

Towarzystwo Muzyczne zaprasza

Maria Micińska wspominając Szymanowskiego nie podała dokładnej daty spotkania w Klubie Polskim. Napisała tylko, że odbyło się ono piętnaście lat wcześniej. Jakkolwiek by liczyć, wychodzi 1922 r.

Tymczasem redaktor pisma, chyba mocno na bakier z matematyką, przekazał do druku następującą informację: „Przemówienie Szymanowskiego (Lato 1921 r.)”. I tak już zostało...

Przez ponad siedemdziesiąt lat informacja o tym, że spotkanie odbyło się w 1921 r. jest powielana przez kolejne osoby, piszące o Karolu Szymanowskim, w tym również przez bydgoskich autorów. A jaka jest prawda?

W „Dzienniku Bydgoskim” z sierpnia 1921 r. („Gazeta Bydgoska” wówczas jeszcze nie wychodziła) nie ma ani słowa o uroczystości w Klubie Polskim. Bo takim śladem na pewno nie może być notatka o pobycie kompozytora w Bydgoszczy. Informacja o uroczystości poświęconej Szymanowskim trafiła na łamy prasy dopiero rok później. I tak 12 sierpnia 1922 r. „Gazeta Bydgoska” pisała: „Ostatnie dni przyniosły naszemu miastu bardzo milą i naprawdę zaszczytną niespodziankę.(...) przybył do Bydgoszczy Karol i Stanisława Szymanowscy, na kilkutygodniowy wypoczynek.(...) Szczęśliwa gwiazda Karola Szymanowskiego obdarzyła go prócz tego idealnymi wprost odtwórcami jego kompozycji, w postaci znanego nam już z koncertów utalentowanego brata Feliksa, niepośledniej miary pianisty, obecnie zamieszkałego w Bydgoszczy i siostry Stanisławy”.

15 sierpnia 1922 r. ta sama gazeta zamieściła obszerne sprawozdanie z wieczoru w Klubie Polskim, który odbył się trzy dni wcześniej. Podkreślano, że w ten sposób członkowie nowo powołanego Towarzystwa Muzycznego postanowili uhonorować utalentowaną rodzinę z Tymoszówki. Prezentacji bohaterów spotkania dokonał radca Ludwik Regamey, wiceprezes Towarzystwa Muzycznego, znakomity pianista, również kresowiak, a do tego znajomy Szymanowskich. Tak jak oni pochodził z Ukrainy. To jego bratanek, Konstanty Regamey, sławny już kompozytor i pianista, też będzie wspominał Szymanowskiego w tygodniku „Prosto z Mostu”.

Toast za panią Annę

Pięknym akcentem spotkania był toast wzniesiony przez ks. Ignacego Cyraskiego „na cześć kobiety - Polki w ręce matki genialnego kompozytora”.

Anna Szymanowska w gorących słowach dziękowała za kierowane do niej słowa. Za staropolską gościnność dziękował Feliks Szymanowski. I wreszcie jego brat Karol. „Gazeta Bydgoska” omawiając wystąpienie kompozytora pisała:

„Szczególnie wzruszający był ten moment, gdy Karol Szymanowski w szczerych prostych słowach podkreślił, iż po raz pierwszy w Polsce podejmowany jest w ten sposób on syn dalekich wschodnich kresów ukraińskich i tu właśnie - na krańcowych zachodnich rubieżach Rzeczypospolitej. Niejednokrotnie zdarzało mu się już odpowiadać na objawy serdeczności i uznania dla jego twórczości w obcych językach, wśród ludzi obcych narodowości, ale w ojczyźnie swej ma tę możliwość dopiero w Bydgoszczy”.

Płomyk z Tymoszówki

Dzięki Marii Micińskiej tekst przemówienia Karola Szymanowskiego, pierwszego wygłoszonego przez niego w Polsce, w 1937 r. trafił na łamy „Prosto z Mostu”, a potem został przedrukowany w „Dzienniku Bydgoskim”.

Szymanowski mówił: „Jeżeli być może umiem w samej rzeczy rzeczywiście trochę komponować to niestety mówić, przemawiać publicznie nie umiem zupełnie! Proszę mi więc wybaczyć, że w nieręcznej formie wyrażę moją głęboką wdzięczność dla zarządu Klubu Polskiego za to niezwykłe szczere i serdeczne uznanie naszej wiernej służby dla dobra polskiej sztuki i kultury. Szczerze powiem, iż na całym obszarze Polski po raz pierwszy mi się zdarza, by praca społeczna grupy ludzi, a więc nie moi osobiści przyjaciele, znajomi czy muzyczni fachowcy wyrażali uznanie dla mojej ciężkiej i nie zawsze wdzięcznej pracy. Za granicą już dziękowałem za to uznanie w różnych obcych językach. Było w tym niemało goryczy gdyż dziś po raz pierwszy czynię to po polsku! Nie taję więc mego wzruszenia. Jednak fakt ten, iż czynię to właśnie w Bydgoszczy, tak niedawno jeszcze Brombergiem zwanej, jest wielce charakterystyczny. My we troje przybywamy z dalekich kresów Wschodnich. Z wysiłkiem i wytrwałością osłanialiśmy tam płomyk polskiej kultury od obcych i wrogich podmuchów. Wyrażając nam za to publiczną wdzięczność na dalekich kresach Zachodnich , przy tym wdzięczność ową wyrażają nam w instytucji, która w każdym innym miejscu Rzeczypospolitej bywa zazwyczaj domem gry. Tutaj zaś od początku istnienia zdaje się ona być przede wszystkim domem polskiej kultury”.

List Stanisławy

Gorzej zapisał się ten wieczór w pamięci siostry kompozytora, Stanisławy. Być może nadmiar wzruszeń, albo raczej duszna atmosfera w sali (zakaz palenia papierosów czy cygar wówczas nie obowiązywał) sprawiły, że śpiewaczka, która miała zaprezentować pieśni brata, zasłabła.

W liście do przyjaciółki z sierpnia 1922 r., który został opublikowany w książce pt. „Stanisława Szymanowska. Prowadziłam intensywne życie i bardzo moje życie lubiłam” (Musica Jagiellonica, 2014), pisała:

„Przed tygodniem zorganizowano wielki wieczór dla uhonorowania mojego brata. Mnie, a także drugiego brata, pianisty - słowem dla nas trojga. To naprawdę wzruszające: prowincjonalne miasto, tak dobrze zdające sobie sprawę ze znaczenia Karola i jego geniuszu; wygłoszono wiele przemówień, najbardziej wzruszający był moment wypowiedzi skierowany do mojej Matki. I to właśnie podczas tego wieczoru miałam mały atak serca, myślałam, że umrę”.

No cóż, jeden rok różnicy, niby drobiazg... Jednak najwyższy już czas, aby ten błąd skorygować. A tak na marginesie - w przypadku rodziny Szymanowskich i jej związków z Bydgoszczą jest jeszcze jeden „drobiazg”, z trochę innej bajki. Chodzi o tablicę, którą w 1966 r., z wielką pompą, odsłonięto na ścianie willi, w której w Bydgoszczy mieszkała rodzina sławnego kompozytora. Tej tablicy od kilku lat już tam nie ma. Została zdjęta przed remontem willi i potem już nie wróciła. W kwietniu ub.r. artykułem Jacka Sowińskiego pt. „Domek Karola Szymanowskiego” „Album Bydgoski” przypominał o tej sprawie. Jak dotąd bez skutku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska