MKTG SR - pasek na kartach artykułów

O prozo! Dodałaś im skrzydeł

Renata Kudeł [email protected]
Wiesław Nowakowski: - Przy opracowaniu moich książek byłem pod wrażeniem biografii Mrożka i Głowackiego.
Wiesław Nowakowski: - Przy opracowaniu moich książek byłem pod wrażeniem biografii Mrożka i Głowackiego.
Zasiąść nad klawiaturą i wystukać to, co podpowiada serce.

Kujawy nazywano kiedyś zagłębiem poetów. Na swój sposób nadal nim są. Ale poetom urosła w ostatnich czasach konkurencja - prozaicy! Zawodowcy, sprawni w pisaniu amatorzy, absolutni debiutanci. Oto niektórzy z nich. Zapytaliśmy, co daje im pisanie.
W internetowej wyszukiwarce - jak na czasy przystało - odpowiedzi na to pytanie udzielają najchętniej autorzy blogów i piszący na forach. Ale włocławianka Bożena Boczarska, choć własny blog posiada, najchętniej mówi o książkach. - Kiedy po raz pierwszy zasiadłam do pisania, szukałam sposobu na wypełnienie czasu - przyznaje. - Od dawna interesowało mnie, jak dalece fikcja literacka jest projekcją przeżyć autora, zapragnęłam poznać te nieznane mi rewiry.

Jej pierwsza książka to "Włocławska ballada", opisująca dom rodzinny autorki, miasto i jego mieszkańców w trudnych, powojennych czasach. - Z wykształcenia jestem biologiem, musiałam uczyć się warsztatu metodą prób i błędów - mówi. - Może dawno zarzuciłabym pisanie, ale ten fikcyjny, do pewnego stopnia, świat coraz bardziej mnie wciągał, jednocześnie odrywając od świata pełnego przemocy, nieszczęść i intryg. Moi bohaterowie to ludzie w gruncie rzeczy pozytywni. Lubię ich, a kiedy kończę powieść, z trudem się z nimi rozstaję.

- Co mi daje pisanie? Na pewno nie korzyści finansowe - twierdzi autorka, emerytowana nauczycielka. - Nie skupiam się, może to błąd, na spotkaniach literackich, nie jeżdżę w teren. Nie mam czasu. A jednak poprzez kontakty osobiste czytana jestem nie tylko we Włocławku, w Polsce, ale przez naszych polonusów w Niemczech, Kanadzie, USA, Danii, a ostatnio także w Chinach.
Bożena Boczarska zaczęła też niedawno malować. Ale do pisania na pewno wróci. - Ono niesie ze sobą tak bogatą paletę emocji, że trudno je wszystkie nawet wymienić - mówi. - Od uniesienia, tęsknoty, miłości, poprzez fascynację miastem, różnorodnymi miejscami na świecie, po płacz, rozstanie, ale nigdy - klęskę.

Obecnie Bożena pracuje nad powieścią o bardzo dojrzałych ludziach. Zatytułowała ją "Gorące czerwce".

Przeczytaj także: 12 latek spod Koronowa napisał książkę "Wojna dziewięcioletnia"

Ciągnie mnie do kryminałów

Z Ireną Matuszkiewicz, najbardziej znaną włocławską autorką powieści, związaną z wydawnictwem "Prószyński i S-ka", rozmawiamy najpierw o "Kronosie" Witolda Gombrowicza. Z wykształcenia polonistka, studentka słynnego nie tylko w Toruniu prof. Artura Hutnikiewicza, jest miłośniczką literatury. Tylko mimochodem, na tle chorób, na które uskarża się w dzienniku autor "Ferdydurke", Irena wspomina o bólu, który towarzyszy jej przez większość życia. I o tym, że miała ostatnio od pisania dłuższą przerwę.

Jak stała się pisarką? - Nie powiem nic odkrywczego - twierdzi. Kilkanaście lat temu z powodu choroby musiała zrezygnować z dziennikarstwa. Nie wiedziała, jak przyznaje, co z sobą zrobić. - Do zawodu nie było powrotu, a ja po prostu lubiłam pisać, tym bardziej "z głowy" - opowiada. - Pomyślałam więc, że może spróbuję uczynić pisanie pracą. I udało się, "Agencja załamanych serc" podbiła serca czytelników.
- Pisanie organizuje mój dzień - przyznaje włocławianka. - Wstaję i wiem, że mam coś ważnego do zrobienia. Na dodatek traktuję to zajęcie poważnie, piszę nie jak uduchowione medium, lecz skupiony na swoim dziele rzemieślnik.
Dobre rzemiosło? Chyba nie ma w tym nic złego, wziąwszy pod uwagę jej dorobek - 15 książek - i rzesze wielbicielek (czytają ją głównie kobiety) w całej Polsce. Akcje jej książek toczą się nie tylko we Włocławku, ale m.in. w Toruniu, Ciechocinku. Gatunek, w którym czuje się najlepiej? Irena Matuszkiewicz przyznaje, że najbardziej ciągnie ją do kryminałów. Ale równie dobrze czuje się w świecie zwykłych spraw zwykłych ludzi.
- Lubię mieć cel w życiu, a to są, w przypadku piszącego, terminy, umowy z wydawnictwem, współpraca z redaktorem wydania, dopieszczanie treści, praca nad stylem - wylicza Matuszkiewicz. - Lubię też moich bohaterów, których często "sklejam" z własnych obserwacji, z tego, co usłyszę od innych. Mając ograniczone możliwości poruszania się, wyostrzyłam sobie zmysł słuchu. Lubię słuchać ludzi i ich obserwować. A potem, już mój własny obraz, przelewam na papier.
- Czy proza dodaje mi skrzydeł? - zamyśla się Irena Matuszkiewicz. - Daje mi coś cenniejszego. Dzięki niej mam to, czego mi czasem bardzo brakuje. Twardo stąpam po ziemi.

Jako stypendysta ZUS

Wiesław Nowakowski jest lekarzem, uznanym włocławskim kardiologiem. - Kiedy, zgodnie z obowiązującymi zasadami wyznaczonymi przez wiek, stałem się "stypendystą ZUS", sytuacja ta trochę mnie zaskoczyła - opowiada. - Na świeżo miałem w pamięci pewną wizytę pacjenta ze słabością do niewyszukanych trunków. Otóż ten pacjent zademonstrował mi oryginalną wiedzę. Stwierdził, że wolałby mieć chorobę Parkinsona i… trochę rozlać aniżeli chorobę Alzheimera i… zapomnieć wypić! Wspomnienie tego pacjenta i jego mądrości życiowej podsunęło mi pewną refleksję. W pewnym okresie życia - oby nie za późno - warto podjąć wysiłek zmierzający do podsumowania swoich zawodowych - i nie tylko - dokonań.

I tak w ostatnich czterech latach Wiesław Nowakowski wydał pięć książek o charakterze autobiograficznym. Wszystkie te książki powstały na specjalne okazje, wśród nich dwa wydania (z 2010 i 2013 r. ) "Tryptyku lekarskiego z dygresją i nie tylko..." będące podsumowaniem czterdziestu lat jego pracy zawodowej.

Wydanie z 2013 r., przygotowane w drukarni "Expol" z okazji 50-lecia szpitala we Włocławku, zostało wzbogacone o słowo wstępne autorstwa Ernesta Brylla. - Tymczasem z przyczyn irracjonalnych, przypominających niechlubne czasy cenzury w PRL-u, ostatecznie nie znalazło się ono wśród wydawnictw prezentowanych podczas jubileuszowych uroczystości włocławskiego szpitala w listopadzie tego roku - mówi Wiesław Nowakowski. - Niektórzy upatrują w tym nieprzewidziane skutki (po 24. latach!) "grubej kreski" Tadeusza Mazowieckiego. Jej zasadność bronić jest - jak widać - coraz trudniej!
Od lat do ulubionych lektur Wiesława Nowakowskiego należą biografie znanych ludzi. - Przy opracowaniu moich książek byłem pod wrażeniem biografii między innymi Mrożka i Głowackiego. Dla większości z nich autobiografia stała się autoterapią i emocjonalnym katharsis, oczyszczeniem ze skutków różnorodnych życiowych przeżyć. Była to też próba wiarygodnego, bezstronnego, a nawet dowcipnego udokumentowania ważnych wydarzeń, nie tylko zawodowych, na tle sytuacji społeczno-politycznej kraju. Takie podejście wydawało mi się interesujące i konstruując swoją biografię próbowałem pójść tą drogą. A czy mi się udało, to już czytelnik oceni.

Z matematyczną precyzją

Małgorzata Ziółkowska podpisuje swoje książki panieńskim nazwiskiem mamy - Kochanowicz. Po studiach pracowała w urzędzie skarbowym, była też dyrektorem wydziału kultury we włocławskim ratuszu. - Pisałam od zawsze, jak sięgnę pamięcią ciągnęło mnie do pisania - przyznaje.
W podstawówce były to wiersze i próby prozy science-fiction. W szkole średniej napisała książkę... i ją spaliła. - Byłam z niej niezadowolona - twierdzi - To był oczywiście kryminał.
Dlaczego "oczywiście kryminał"? Bo Małgorzata Kochanowicz jest autorką trzech książek tego gatunku. Kolejna w przygotowaniu. Niedawno zorganizowała, we współpracy z innymi wielbicielami kryminałów, imprezę "Włocławek na celowniku". Był m.in. autor kryminałów Mariusz Czubaj, antropolog i autor kryminałów, była też coraz bardziej znana w tym środowisku Katarzyna Bonda, która, tak jak pani Małgorzata, wydaje m.in. w "Videografie".
- Fascynuje mnie ten gatunek. Czytam dużo literatury kryminalnej - i klasycznej, i polskiej - mówi Małgorzata Kochanowicz. - Pisanie daje mi radość, gdy udaje się stworzyć coś dobrze ocenianego przez czytelników. Na pewno jest to odskocznia od codziennych, zwykłych zajęć.
Jaka jest, jej zdaniem, metoda na napisanie dobrej, wciągającej książki? - Trzeba trochę poszperać, zwłaszcza gdy dotyczy to akcji osadzonej sto lat temu - odpowiada. - Na przykład nie wystarczy znać dzisiejszy Kraków. Wbrew naszym przekonaniom, że krakowska starówka nic się przez ten czas nie zmieniła, ulegała ona przeobrażeniom. Wiele ciekawych elementów architektonicznych zniknęło z mapy tego miasta. Trzeba je precyzyjnie, z pietyzmem odtworzyć.
Tę precyzję czuje się w jej kryminałach, m.in. w "Latarniach umarłych" z 2011 r.

Dla Szymusia

- Jestem zwyczajną, 34-letnią mamą dwójki urwisów - mówi Monika Głowacka, która pochodzi z Koronowa, a obecnie mieszka na ziemi dobrzyńskiej, po sąsiedzku z Kujawami. Zaraz po studiach w Akademii Bydgoskiej zaczęła pracować jako polonistka. Potem na świat przyszły dzieci.
- Macierzyństwo to najpiękniejszy dar - mówi pani Monika. Od kilku lat jest na urlopie wychowawczym. - Gdy zajęłam się wychowywaniem dzieci, znalazłam czas na powrót do młodzieńczej pasji - przyznaje.
Pisanie, jak twierdzi, otwiera ją na świat i na ludzi, jest formą rozmowy. - Te chwile, kiedy mogę zasiąść przed klawiaturą komputera, by wystukać to, co podpowiada mi serce, są dla mnie momentami wytchnienia i źródłem radości.
Choć pisze od wielu lat, dopiero niedawno odważyła się na publikowanie felietonów, wierszy, scenariuszy. Właśnie debiutuje na rynku wydawniczym. Napisana niedawno książeczka dla dzieci ukazała się staraniem wydawnictwa "Krukowiak" w Brześciu Kujawskim. Nosi tytuł "Szymuś poznaje świat". Monika Głowacka napisała ją dla synka, ale też dla innych dzieci, ciekawych świata. Chciałaby promować ją w szkołach, przedszkolach.
Rękopis książki Szymek dostał od mamy w prezencie na trzecie urodziny. Jeszcze pachnąca drukiem książeczka będzie czekać na chłopca pod choinką. A w kolejce, być może, napisana jakiś czas temu powieść dla dorosłych. Ale o tym na razie cicho-sza...

Więcej wartościowych tekstów na www.pomorska.pl/premium

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska