Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marta Piwko przed pięcioma laty miała wypadek. Jest sparaliżowana. Napisała książkę

Dariusz Nawrocki
To jedno ze zdjęć Marty, które trafi do Ricky'ego Martina - gwiazdy muzyki pop, w którego twórczości się zakochała. Marzy o tym, by kiedyś bawić się na jego koncercie
To jedno ze zdjęć Marty, które trafi do Ricky'ego Martina - gwiazdy muzyki pop, w którego twórczości się zakochała. Marzy o tym, by kiedyś bawić się na jego koncercie Dorota Radzikowska
Anioł Stróż powiedział jej kiedyś, że się nie odegna od ludzi, którzy będą chcieli z nią porozmawiać. I że będą z niej czerpać energię.

Leży w łóżku przykryta kołdrą niemal pod samą szyję. Wita mnie pięknym uśmiechem, który nie znika do końca naszej rozmowy. Tłumaczy, że jej Anioł Stróż to nie skrzydlata biała postać, ale konkretny człowiek, który od pięciu lat opiekuje się zarówno nią, jak i jej mamą. To on wydał jej książkę. Chce po-zostać osobą anonimową.

5 lat temu Marta podjęła ważną decyzję w swoim życiu. Dostała się na studia. Chciała jednak odciążyć rodziców. Poszła więc do pracy. Pracowała dokładnie dwa tygodnie i jeden dzień. Weszła na przejście dla pieszych. Kilka samochodów zatrzymało się. Jeden nie zdążył, jechał za szybko. "Zawsze byłam wolnym ptakiem. Przez wypadek ucięto mi skrzydła. Przez nieumyślność człowieka. Pewnego dnia straciłam swoją wolność. Czułam się jak zamknięta w klatce" - pisze w książce.

Rozpoczęła się walka o jej życie. Przez dwa tygodnie była w śpiączce farmakologicznej. Przez kilka kolejnych miesięcy nie można było nawiązać z nią żadnego kontaktu. Wreszcie zaczęła wydobywać z siebie dźwięki przypominające mowę. Dziś jest sparaliżowana. Intensywnie jednak myśli. To, co wymyśli, opowiada swojej mamie, która wszystko skrzętnie notuje w zeszycie. Tak powstała książka "Pamiętniki M." - Czasami, jak mi się coś przypomniało, to budziłam ją nawet w nocy. Mama była cierpliwa i dzielna. To właśnie jej zadedykowałam tę książkę. Dlatego, że była ze mną na dobre i na złe, przez cały czas, przez 24 godziny na dobę - opowiada Marta. Tłumaczy, że książka jest krótka, zwięzła i na temat. - Ludziom, którzy to czytają - chcę przekazać nadzieję. Nic się nie dzieje bez przyczyny. Jestem przekonana, że kiedyś przyjdą jasne dni - wyznaje.

Marzy o tym, by wstać z wózka, skończyć studia, znaleźć pracę i pojechać na koncert... Ricky'ego Martina. Jest jego wielką fanką. Przyjaciele obiecali, że spróbują załatwić choćby autograf jej idola. Przeszła profesjonalną sesję zdjęciową. Jej fotografie mają do niego dotrzeć wraz z listem: "Od pewnego czasu moje dni są wypełnione pisaniem historii mojego życia, które pewien człowiek w jednej chwili zniszczył. Twoja muzyka i Twój głos dodają mi sił podczas żmudnej rehabilitacji...". Marzy i od razu z uśmiechem dodaje: - Dobrze, że za marzenia nie skazują, bo już dawno byłabym w więzieniu.

Pierwszy nakład jej książki rozszedł się już wśród mieszkańców Łabiszyna, gdzie mieszka. 10 egzemplarzy trafiło do miejscowej biblioteki. Aktualnie wszystkie są wypożyczone. Jedną z pierwszych osób, która miała książkę w ręku, była Grażyna Błaszkiewicz. - Mimo ogromu cierpienia Marta ma bardzo pozytywne nastawienie do życia, bardzo optymistyczne, co wydaje się wręcz niemożliwe nawet dla zdrowego człowieka - wyznaje po jej przeczytaniu.

Podobnego zdania jest Stefan Kryszak. - Moja żona i ja znamy autorkę i dlatego przeczytaliśmy jej książkę jednym tchem. Jest poruszająca. Marta pięknie pisze o tym, czym żyła, co ją pasjonowało i co porabia teraz. Pisze o bólu, cierpieniu, lecz ma też nadzieję, że będzie lepiej i ma marzenia, które chce spełniać - opowiada. Zachęca, by sięgnąć po tę książkę.

Czytaj też: Mamy na głowę 1100 zł. A życie kosztuje 922 zł

"Pamiętniki M." trafiły również do szpitali, w których walczy się o życie małych pacjentów. - W takich sytuacjach rodzice często oddają swoje dzieci. Nie chcą się nimi opiekować. Przed podjęciem tej decyzji niech przeczytają tę książkę - zachęca pani Elżbieta, mama Marty. - W naszym życiu bywało ciężko. Mąż kilka lat temu zginął w wypadku samochodowym. Musieliśmy sobie jakoś radzić. Dziś też nie jest łatwo. Ale Marta wciąż sprawia mi wiele radości - przekonuje.

Nie chcą od nas żadnej pomocy. Nie apelują o wsparcie finansowe. - Gdybyśmy o nią prosiły, grzeszyłybyśmy - przekonuje pani Elżbieta. Kiedy były w potrzebie, otrzymały pomoc od przyjaciół, parafian i Anioła Stróża. Dziś Marta ma rentę, a pani Elżbieta otrzymuje na nią zasiłek opiekuńczy. Nie są to duże pieniądze, ale na pogodne życie im wystarczają.

Czasami Marta zastanawia się, dlaczego los był akurat dla niej tak okrutny. - Może ktoś
kiedyś odpowie mi na to pytanie, a może zrobi to dopiero mój tata, gdy umrę - szepce.

- Będziesz jeszcze pisała? - pytam Martę na zakończenie.
- Przemyślę to jeszcze. Bo ja to ogólnie jestem takim leniem... A może jednak będę pisać? Stanę się jeszcze celebrytką. Może wtedy to Ricky Martin do mnie przyjedzie - śmieje się.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska