W dodatku nastąpiło to wtedy, gdy prezydent Obama zwracał się do stojącego po jego drugiej stronie premiera Tuska. Szczypania prezydenta Lecha prezydent Barrack nie poczuł chyba, bo się nie odwrócił.
Zwracam na to uwagę, bo w poniedziałek, już chyba trzeci dzień z rzędu, nie umilkła dyskusja o zachowaniu Lecha Kaczyńskiego podczas wyboru Rassmusena. Słyszę w niedzielę z ust ministra Sikorskiego "Patrząc prezydentowi prosto w oczy powiedziałem: Panie prezydencie z upoważnienia Prezesa Rady Ministrów przekazuję panu stanowisko rządu". Wczoraj konferencja Lecha Kaczyńskiego, podczas której mówi: "Jeśli chodzi o dwa zdania, które pan minister Sikorski, wśród setek innych zdań dotyczących bardzo różnych okoliczności naszego życia, dowcipów, które świetnie opowiada, powiedział to ja tak dokładnie nie pamiętam. Patrzenie w oczy przez innych panów mnie specjalnie nie interesuje." Mam już dość roztrząsania, co jest instrukcja rządową, a co nie jest. I dlaczego - jeżeli coś nie jest na papierze i nie jest to instrukcja rządowa - prezydent Kaczyński nie musi zwracać na to uwagi. Mam też dość gdybania o zaprzepaszczonej szansie o tym, co tez Polska mogłaby "ugrać", gdyby nieco dłużej zwlekała z poparciem Rassmusena na sekretarza NATO.
Chętnie podszarpnąłbym za mankiet prezydenta Kaczyńskiego i premiera Tuska, pytając, co też załatwili z Obamą.
Ale nie dosięgam do ich mankietów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
