Krew to złoto. Kto się wykaże, by nie zniechęcić chojnickich krwiodawców?

By oddać krew, dostosować się należy do grafiku. Jest wyznaczony już drugi. Z pracy zrezygnował lekarz, stąd zawirowania. Nowego lekarz wciąż jest poszukiwany. Przeszkodą są słabe stawki.
RCKiK w Słupsku wyjaśniało, że wynagrodzenie nie może naruszyć obowiązującej Centrum dyscypliny finansów publicznych. Jest jak kula u nogi. Mija kolejny miesiąc i nic. Nie ma chętnych. Dojeżdża lekarz ze Słupska. Na nasze kolejne pytanie, jakie RCKiK podejmuje działania i czy współpracuje z powiatem, odpowiedzi nie uzyskujemy. Dostajemy grafik na sierpień .
Wcześniejsza odpowiedź: - Kontaktowaliśmy się ze środowiskami lekarskimi, władzami samorządowymi, jak i z kadrą zarządzającą podmiotów leczniczych. Bezskutecznie.

Starosta Marek Szczepański porównuje temat z zatrudnieniem koronera. Za 700 zł za usługę też nie było chętnych. - Na szczęście teraz jest projekt ustawy i to wojewodowie będą zajmować się tymi kwestiami - mówi. - Tutaj też trzeba zmian systemowych. Trzeba posłów naciskać, by zmieniły się przepisy. Wojewodowie powinni zapewnić odpowiednie środki finansowe tak, jak na zespoły ratownictwa medycznego, bo lekarz w pogotowiu dostaje 60 zł za godzinę, a na oddziale 100 - 110 zł. Odbija też piłeczkę: - To RCKK musi ruch zrobić, bo dzięki krwiodawcom ma złoto , czyli bezcenną krew.
Zaskakuje jednak komentarz: „Te trzy lub cztery dyżury w tygodniu nie są wielkim kłopotem. To nie jest taka pilna potrzeba, że „muszę tą krew oddać w poniedziałek, bo jak jej nie oddam, to coś mi się stanie. Mogę oddać we wtorek, w środę i piątek”.

A co sądzą o dyżurach krwiodawcy?
W chojnickiej stacji wczoraj był tłum większy niż zazwyczaj. Jeszcze do czerwca środa była najspokojniejszym dniem, gdy ilość dawców można było policzyć na palcach obu rąk . Teraz, tuż przed godz. 8 ponad 20 osób czekało w kolejce.
- Wolałbym sam wybrać sobie dzień a nie korzystać z tych, które są wyznaczone w lipcu - mówi nam Janusz, jeden ze stałych dawców. - Nie przypominam sobie takiej sytuacji. Wielu osobom w kolejce udziela się zniecierpliwienie i niepewność. Często powtarza się pytanie w rejestracji: czy będziemy mogli oddawać krew jesienią?
Jak długo potrwa ta sytuacja? – pytamy pielęgniarki. - My nic nie wiemy, dostajemy tylko pisemka. Wiemy, że w sierpniu stacja będzie czynna trzy dni w tygodniu. A co będzie później? Na razie nikt nie wie. Ale to niepojęte, co oni robią w Słupsku. Przecież w skali roku przyjmujemy pięć tysięcy dawców - brzmi odpowiedź.

Przyjmowanie dawców w wyznaczonych dniach to efekt braku lekarza i nie jest to jedyna bolączka personalna. Już od wielu miesięcy polityka zatrudnienia w chojnickiej stacji krwiodawstwa jest co najmniej zastanawiająca. Przez kilka miesięcy rejestracją dawców zajmowała się pielęgniarka, która także pobiera krew. Teraz pod tym względem panuje porządek, bo od maja br. na stanowisko rejestracyjne została zatrudniona nowa osoba na pół etatu. Ale starsi pracownicy stacji już w ubiegłym roku z wytęsknieniem wypatrywali emerytury. I gdy tylko nadarzyła się okazja, skorzystali z niej.
Krwiodawstwo w Chojnicach ma długą i dobrą tradycję. W ostatnich latach tę ideę znakomicie promowały akcje Motoserce. Każdorazowe wizyty krwiobusu, również przy innych okazjach są owocne - zawsze znajduje się wielu chętnych. Dwa lata temu powstał nawet nowy klub dawców przy jednej z choj­nickich parafii.