MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszcz metropolią nie będzie?

rozmawiał Jacek Deptuła
Dr Grzegorz Kaczmarek.
Dr Grzegorz Kaczmarek. archiwum
Rozmowa z dr. Grzegorzem Kaczmarkiem,socjolog UKW

- Co się dzieje z bydgoskimi "elitami politycznymi" - nad Brdą nie ma już nawet żadnej regionalnej centrali partyjnej?
- (śmiech) Te nasze - jak pan nazywa - "elity" może i ciężko pracują, ale zupełnie nieefektywnie. Najlepszym przykładem jest sławetna trasa ekspresowa S5. Zamiast brylować w mediach politycy powinni być skuteczni. Przykład posłanki Anny Bańkowskiej czy europosła Janusza Zemkego może być doskonałą ilustracją, że jednak można mieć znaczącą pozycję bez medialnych fajerwerków. Z kolei przykład Eugeniusza Kłopotka dowodzi, że można błyszczeć w mediach, choć nic z tego nie wynika. Przyczyn tego swoistego marazmu jest wiele i dają one dużo do myślenia, także wyborcom, którzy na nich głosowali. "Metropolia bydgoska", by użyć ulubionego określenia lokalnych patriotów, w sensie politycznym metropolią po prostu nie jest. Jeśli do tego dodać aktywność parlamentarzystów regionu na stołecznych salonach, to wynik jest więcej niż mizerny.

- Ale tak się dzieje od lat! Spośród sześciu wojewodów tylko jeden był jakoś związany z Bydgoszczą. A obecna wojewoda była podwładną marszałka województwa Piotra Całbeckiego...
- To szersze zjawisko - generalna prawidłowość w polskiej polityki jest taka, że realny system demokratyczny jest, niestety, jakby stworzony dla ludzi przeciętnych, ale z tzw. parciem na salony polityczne. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że bydgoscy działacze partyjni nie mają jakichś szczególnych cech osobowości, które moglibyśmy uważać za wyróżniające w regionie, nie mówiąc już o kraju. To w większości ludzie, którzy mają parcie na władzę, ale za tym nie stoją żadne wybitne osiągnięcia. To też pewna cecha naszej "spsiałej" demokracji, choć już Platon zwracał uwagę, że demokracja to rządy przeciętniaków.

- To dlaczego przy kolejnych wyborach nie możemy tego zmienić? Wystarczy skreślić przeciętniaków?
- Niezupełnie, de facto nie mamy realnego wpływu na wybór naszych włodarzy.

- Wystarczy zmienić ordynację wyborczą, byśmy poczuli choć trochę gospodarzami?
- Nawet nie chodzi mi o zapisy ordynacji, tylko praktykę, jaka się wytworzyła w Polsce. Przecież kolejność na listach wyborczych, często decydująca, ustalana jest przez liderów i grono ich zwolenników. Ale to prawda, że obowiązujące prawo wyborcze utrudnia nam rzeczywisty wybór swoich przedstawicieli.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska