Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Symbolicznie, po 75 latach, wrócili do domu

Hanka Sowińska [email protected]
Październik 2012 r. W lesie koło Gródka trwa pogrzeb szczątków 44 żołnierzy i cywilów, którzy zginęli  w 1939 r.
Październik 2012 r. W lesie koło Gródka trwa pogrzeb szczątków 44 żołnierzy i cywilów, którzy zginęli w 1939 r. Agnieszka Romanowicz
Po latach poznali prawdę o losach swoich bliskich, brali udział w pochówku ich szczątków. Wczoraj odebrali znalezione przy nich nieśmiertelniki.

Kiedy w 2012 r. ekipa archeologów, pod kierunkiem Roberta Grochowskiego, rozpoczynała prace badawcze przy leśnej drodze niedaleko Gródka (powiat świecki) nikt się nie spodziewał, że uda się poznać nazwiska osób pogrzebanych tu we wrześniu 1939 r.
A tak się właśnie stało. Z jamy grobowej wydobyto szczątki żołnierzy i cywilów - w sumie 44 osoby. Dzięki odnalezionym przy szczątkach nieśmiertelnikom ustalono nazwiska 5 osób (o tej największej od 40 lat ekshumacji na Kujawach i Pomorzu pisaliśmy obszernie w 2012 i 2013 r.).

Był bardzo dobrym strzelcem
Jednym z pięciu zidentyfikowanych żołnierzy Września'39 jest Jan Mazurowski. Gdy wybuchła wojna, służył w 2. Batalionie Strzelców w Tczewie.
- Wiedzieliśmy tylko, że ojciec zaginął gdzieś koło Świecia. Moja mama nie chciała w to wierzyć. Łudziła się, że może trafił do któregoś z jenieckich obozów. Pragnęła, by wrócił - opowiadał nam wczoraj Ryszard Jan Mazurowski z Tczewa, syn poległego pod Gródkiem, w wyniku ataku Luftwaffe, Jana żołnierza.
Pan Ryszard wraz ze swoim synem Dariuszem brał wczoraj udział w inauguracji bydgoskich obchodów 75. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Podczas odbywających się na Cmentarzu Bohaterów uroczystości syn i wnuk Jana Mazurowskiego otrzymali znaleziony przy jego szczątkach nieśmiertelnik.
- Zachowało się trochę pamiątek, a wśród nich dyplomy z zawodów strzeleckich. Ojciec był znakomitym strzelcem - wspomina syn.
Pytany, jak przyjął wiadomość o odnalezieniu szczątków ojca, którego zabrał mu wojna (pan Ryszard urodził się w kwietniu 1939 r.), i który przez 73 lata nie miał prawdziwego grobu, mówi: - O odkryciu dokonanym pod Gródkiem powiedziała nam krewna, która zobaczył materiał wyemitowany przez regionalną telewizję w Gdańsku. To było szczególne uczucie. Trudno mówić o radości, ale w końcu wrócił do domu. Urnę z ziemią z mogiły, w której spoczywały szczątki ojca, złożyliśmy w rodzinnym grobie mamy. Tak oto - symbolicznie - po latach są znowu razem.

Mówili, że zginął w Chojnicach
Drugi z nieśmiertelników odebrali krewni Jana Narlocha. - To był brat mojego ojca - wyjaśnia rodzinne powiązania Zbigniew Narloch, który wraz z żoną Elżbietą uczestniczył w poniedziałkowej uroczystości.
Julianna Narloch, matka Jana, a babka pana Zbigniewa, nie pozwoliła, by pamięć o jej synu zaginęła. - To wszystko, co wiem o wuju, pochodzi właśnie od babki. To ona opowiadała, że Jan miał wrócić do domu z wojska pod koniec września 1939 roku. Wtedy kończyła mu się służba. Wojska jednak nie miał dość, bo planował iść do szkoły podoficerskiej - zachowały się podania, które składał jeszcze przed 1 września - opowiada bratanek.
Przez ponad siedem dekad rodzina nie wiedziała, gdzie i w jakich okolicznościach zginął Jan Narloch. - Ktoś miał powiedzieć, że poległ w Chojni-cach, bo służył w tamtejszej jednostce. Ta informacja nigdy się nie potwierdziła - dodaje pan Zbigniew.
Julianna do końca swoich dni szukała syna, między innymi przez Czerwony Krzyż. - Przed śmiercią prosiła mnie, abym sprawdzał każdy sygnał o Janie.
Zobacz także: Zabili prezydenta. Byliśmy na planie paradokumentalnego filmu o Leonie Barciszewskim [zdjęcia]

Wycofywali się z Pomorza
Wiadomość o mogile pod Gródkiem, w której spoczywają żołnierze i cywile - ofiary niemieckich nalotów - pojawiła się przed dwoma laty.
- Po wojnie ta jama grobowa była eksplorowana, ale nie wiadomo, ile szczątków wydobyto - mówi Mieszko Klawikowski, sekretarz Wojewódzkiego Komitetu Ochrony Pamięci, Walki i Męczeństwa w Bydgoszczy.
Niestety, powojenne ekshumacje były prowadzone byle jak - także w Gródku. Gdy podczas pierwszej ekshumacji okazało się, że wiele ciał znajduje się w stanie rozkładu, zaniechano dalszych prac, a kolportowane wieści mówiły o wydobyciu wszystkich szczątków.
O mogile nie zapomniał miejscowy leśniczy - Hubert Lemańczyk. To dzięki jego uporowi dwa lata temu ekipa archeologów rozpoczęła prace badawcze, które doprowadziły do odkrycia zbiorowego grobu.

Dzięki wojskowym nieśmiertelnikom ustalono nazwiska pięciu ofiar. Oprócz Jana Narlocha i Jana Mazurowskiego w mogile spoczywali: kpt Adam Kuźnicki, Jan Nagórski i Lerer Szmul.
3 września 2013 r. odsłonięto tablicę upamiętniająca ofiary niemieckiego nalotu w pobliżu Gródka.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska