MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czy pobił na śmierć? Wersja oskarżonego nie jest wiarygodna

(awe)
Sąd zdecyduje, czy 41-latek z Grudziądza jest winny śmiertelnego pobicia.
Sąd zdecyduje, czy 41-latek z Grudziądza jest winny śmiertelnego pobicia. archiwum
Kto zabił Zbigniewa M.? Na ławie oskarżonych toruńskiego sądu zasiadł wczoraj Artur L., 41-latek z Grudziądza. - Nie przyznaję się do winy - oświadczył już na początku rozprawy.

Zarzut ciążący na Arturze L. jest poważny. Prokuratura oskarża go o śmiertelne pobicie znajomego, Zbigniewa M.

Do tragedii miało dojść 21 czerwca, w nocy z piątku na sobotę. Zdaniem śledczych oskarżony tak brutalnie pobił wtedy znajomego, że ten cztery dni później zmarł.

Przeczytaj także: - Nie biłem jej - upiera się grudziądzanin oskarżony o śmiertelne pobicie własnej matki
Początkowo sam Artur L. nie przeczył zbytnio tej wersji wydarzeń. Ale zmienił zdanie i wczoraj w toruńskim sądzie ostatecznie nie przyznał się do winy. - Przepraszam pana prokuratora, że kręciłem przy zeznaniach - mówił podczas rozprawy. - Nie wiem, czemu to robiłem, chyba z własnej głupoty. A może zwyczajnie nie chciałem, żeby Agnieszka G. trafiła do kryminału.

Agnieszka G. to konkubina zmarłego. To właśnie ona powiedziała policjantom, że Artur L. pobił jej partnera. Byli ze sobą przez dwa lata, w feralny piątek razem odwiedzili rano Artura L. Przynieśli nalewkę, którą razem wypili, a potem się rozstali. Agnieszka G. wróciła kilkanaście minut później. - Powiedziała, że położyła Zbigniewa spać - relacjonował na sali rozpraw Artur L. - Wypiliśmy i wtedy przez okno zauważyłem, że Zbigniew idzie do mnie. Wpuściłem go, powiedział, że szuka Agnieszki.

Z opowieści oskarżonego wynika, że na widok swojego partnera Agnieszka G. uciekła do innego pokoju, gdzie schowała się pod kołdrą. Siedziała tam długo - mężczyźni zdążyli dopić alkohol.

Trudno ustalić, co się potem naprawdę wydarzyło. Według wersji Artura L. para pokłóciła się, gdy on wyszedł po alkohol.

- Jak wróciłem, to Zbigniewowi leciała krew z nosa, powiedział, że G. uderzyła go szklanką - zeznawał oskarżony. - Podałem mu ręcznik, obmył się i wyszedł.

Przez następne cztery dni Artur L. i Agnieszka G. pili w mieszkaniu ich wspólnego znajomego. Oskarżony zapewnia, że o śmierci M. dowiedział się przypadkiem. - Jego znajomi mówili, że chyba się zapił - zeznawał.
Taka przyczyna śmierci nie brzmi jednak wiarygodnie w kontekście raportu biegłych, którzy stwierdzili u zmarłego liczne rany twarzy i krwiaki pod czaszką.

Artur L. był już wcześniej karany, teraz może mu grozić od dwóch do 12 lat więzienia. Proces trwa.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska