Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera, czy bicie politycznej piany? Co się stało z ulotkami drukowanymi dla inowrocławskiego ratusza?

(FI)
Jacek  Olech uważa, że ulotki dodrukowano, bo pierwsze zamówienie wykonano z błędami. Ratusz twierdzi, że radny chce w ten sposób osiągnąc polityczne korzyści.
Jacek Olech uważa, że ulotki dodrukowano, bo pierwsze zamówienie wykonano z błędami. Ratusz twierdzi, że radny chce w ten sposób osiągnąc polityczne korzyści. Dominik Fijałkowski
Sprawa miała swój początek na czerwcowej sesji Rady Miejskiej Inowrocławia, a jej finał będzie prawdopodobnie przed wydziałem karnym inowrocławskiego Sądu Rejonowego. Dotyczy zlecenia przez miasto druku ulotek informujących o zasadach gospodarowania odpadami komunalnymi.

Dlaczego dodrukowywali ulotki?

Problem nagłośnił Jacek Olech, radny opozycji. Podczas wspomnianej sesji zastanawiał się, czy miasto zgodnie z prawem wybrało firmę, która zajęła się drukiem ulotek. Jego zdaniem, procedury przygotowano tak, by zlecenie wykonał były pełnomocnik prezydenta miasta.

- Wydział gospodarki komunalnej ratusza wystąpił 21 lutego do dwóch firm z zapytaniem o wycenę wydruku ulotek i taką wycenę otrzymał. Po około tygodniu, bez wskazania w protokole przyczyny, o przedstawienie wyceny wystąpiono też do firmy byłego pełnomocnika. Następnie, po kolejnych trzech tygodniach, znowu wystąpiono do niego o przedstawienie nowej wyceny w związku ze zmianą szaty graficznej i zwiększeniem liczby ulotek - mówił podczas sesji Olech.

Zdaniem radnego, ponowne wystąpienie spowodowane zostało błędami w druku, a partię źle wydrukowanych ulotek zdeponowano w wydziale gospodarki komunalnej ratusza, skąd zostały wywiezione w dniu sesji.

Nie można dyskryminować byłego urzędnika

Ratusz bronił się tym, że zgodnie z obowiązującym regulaminem, dla zamówień publicznych wartych mniej niż 2000 euro nie wymaga się zbierania zapytań ofertowych. Mimo to, naczelnik wydziału komunalnego wystąpił 21 lutego z pytaniami do dwóch inowrocławskich drukarni. Zaoferowane ceny były wygórowane. W międzyczasie uzyskał informację, że podobne zlecenie dla Urzędu Gminy Inowrocław wykonywała firma byłego pełnomocnika prezydenta. Usługę zrealizowała dobrze i w korzystniejszej cenie. Wystąpiono więc do niej z zapytaniem o wydruk ulotek. Ponieważ zmienił się ich projekt i nakład, 20 marca poproszono o korektę wyceny. Przy okazji podkreślano, że nie można dyskryminować wykonawcy tylko ze względu na to, że kiedyś pracował w Urzędzie Miasta.

Olech o wszystkim powiadomił prokuraturę. - Ogółem wydrukowano 64 tysiące ulotek, rozkolportowano zaledwie 32 tysiące. Po co zlecano dodruk? Co zrobiono z pozostałymi 34. tysiącami? Zostały one zniszczone albo przywłaszczone - komentuje radny. Informuje też, że w ramach działań prokuratorskich ustalono, że w dniu gdy trwała czerwcowa sesja Rady Miejskiej, ulotki wywiózł z urzędu prywatnym samochodem naczelnik wydziału komunalnego. - W załadunku pomagali więźniowie z aresztu śledczego wykonujący prace na rzecz miasta. Ulotki trafiły do PGKiM, ale nie ma żadnego dokumentu potwierdzającego ich przekazanie. Mimo takich ustaleń, prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie niedopełnienia obowiązków przez pracownika urzędu. Nie dopatrzyła się znamion czynu zabronionego - dodaje Olech.

Radny wystąpił więc kilka dni temu do wydziału karnego Sądu Rejonowego w Inowrocławiu z zaskarżeniem umorzenia dochodzenia prokuratorskiego.

Wiadomości z Inowrocławia

Naczelnik przewiózł, a nie wywiózł

Z takim stawianiem sprawy nie zgadza inowrocławski ratusz. - Wypowiedź radnego Olecha odnosząca się do tego, że prokuratura ustaliła, iż naczelnik wydziału wywiózł ulotki z urzędu prywatnym samochodem, wprowadza mylne wrażenie - tłumaczy Monika Dąbrowska.

Zdaniem ratusza, naczelnik nie "wywiózł" "gdzieś", "jakiś" ulotek, tylko je przewiózł. I co ważne, z 64 tys. ulotek nie rozkolportowano tylko połowy. - Wszystkie były one dystrybuowane zarówno w urzędzie miasta, jak i w instytucjach jemu podległych oraz w wolnym kolportażu - zapewnia pani rzecznik.

Ratusz odnosi się też do uwag o wykorzystaniu prywatnego samochodu. Monika Dąbrowska zapewnia, że w ramach obowiązków niektórzy pracownicy urzędu używają prywatnych samochodów do celów służbowych, w tym do przewożenia materiałów promocyjnych. Jest to tańsze, niż kupowanie samochodów służbowych. Pani rzecznik przypomina radnemu Olechowi, że jako pracownik urzędu też miał taką umowę.

- Sugerowanie, że przewożenie materiałów ratusza przez urzędnika, który ma do tego prawo i zgodę przełożonych, może mieć znamiona "czynu zabronionego" jest wprowadzaniem w błąd opinii publicznej -komentuje Monika Dąbrowska.

Zdaniem ratusza, radny Olech nagłaśnia tzw. aferę ulotkową dla osiągnięcia korzyści politycznych. Tymczasem przyjęty przez miasto system informowania mieszkańców o nowych zasadach gospodarowania odpadami (także za pośrednictwem ulotek), przyniósł wymierne korzyści. Aż o 90 proc. zwiększyła się liczba śmieci segregowanych przez inowrocławian.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska