Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy powinni płacić za popełnione błędy. Dotąd żaden nie zapłacił ani grosza

(mc)
Od maja 2011 roku obowiązuje ustawa o odpowiedzialności majątkowej urzędników
Od maja 2011 roku obowiązuje ustawa o odpowiedzialności majątkowej urzędników Archiwum
Pracownik ratusza sfałszował podpis Czesława Weyny, który walczy o odzyskanie prawa do ojcowizny. A biznesmen Janusz Borkowski zapłacił 60 tys. zł zawyżonego podatku. Urzędnicy winni, ale bezkarni?

Dostaliśmy już ponad trzy tysiące skarg na decyzje wydawane przez urzędy - mówi Marcin Kołodziejczyk ze stowarzyszenia Niepokonani 2012. Organizacja walczy z urzędniczą niekompetencją i bezkarnością.

Tymczasem od maja 2011 roku obowiązuje ustawa o odpowiedzialności majątkowej urzędników. Pracownik skarbówki, ZUS-u, czy urzędu gminy może zapłacić nawet 12-krotność swojej pensji za popełniony błąd. Jak dotąd, żaden nie zapłacił ani grosza.

Czytaj też: Na delegacji urzędnik wypije tylko szampana

Jedenaście lat mitręgi

Ofiarą fatalnej decyzji wydanej przez bydgoski ratusz jest Czesław Weyna.
Od 2002 roku walczy o prawo do kupna 8 tys. m ojcowizny w bydgoskim Fordonie. - W 1979 roku ziemia moich rodziców przeszła na rzecz skarbu państwa - tłumaczy Weyna. - Postanowiłem odzyskać ją na mocy przepisów dających mi prawo pierwokupu - tłumaczy bydgoszczanin. - Wszystko szło dobrze, dopóki nie okazało się, że ratusz za moimi plecami sprzedał działkę.

Kolejne postępowania sądów w tej sprawie od 2003 roku począwszy kończyły się umorzeniami. Aż do roku 2006, gdy na rozprawie biegły grafolog stwierdził, że podpis pana Weyny na jednym z urzędowych kwitów został podrobiony.

Jaki podatek?

W lipcu tego roku do Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe wpłynęło pismo z wydziału zwalczania przestępczości ekonomicznej CBŚ. Wniosek dotyczy podejrzenia popełnienia przestępstwa przez byłego wojewodę i prezydenta Bydgoszczy.

- Nie ustanę w walce, dopóki winny tego fałszerstwa nie zostanie ukarany - zapowiada Weyna.
Batalię z urzędniczą decyzją stoczył też Janusz Borkowski, właściciel Kujawskiej Fabryki Maszyn Rolniczych w Brześciu Kujawskim. W 2011 roku urząd gminy naliczył do zapłaty 60 tys. zł podatku. Poszło o... nazewnictwo składanej hali produkcyjnej. W zeznaniu podatkowym biznesmena figurowała jako "budowla" (niżej opodatkowana), ale brzeski urząd gminy zakwalifikował ją jako budynek.

Zobacz: Tani urząd gminy? Mamy takie u nas!

Paweł Małas, zastępca burmistrza Brześcia Kujawskiego skomentował spór: - Sprawa trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. A ono podtrzymało nasze stanowisko.

Borkowski dalej prowadzi swoją firmę, ale mówi o złym prawie: - Przepisy są nieprzejrzyste, dają pole do najróżniejszych interpretacji. Teraz robię wszystko, żeby moja firma działała. Pracuję po szesnaście godzin dziennie, ale jestem o krok od decyzji, by przenieść ją za granicę.

Prawo dla urzędów

W sprawie samych decyzji wydanych przez izby i urzędy kontroli skarbowej w 2012 roku do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy wpłynęły 642 skargi. Na 317 wyroków w 64 sędziowie uznali skargi za zasadne.

Przeczytaj:

Urzędnicy państwowi piszą niezrozumiale i niepoprawnie

Ale przyznanie racji w WSA to tylko początek walki o ukaranie urzędnika.
- Dopiero gdy państwo wypłaci odszkodowanie pokrzywdzonemu, może próbować odzyskać pieniądze od urzędnika, który zawinił - mówi Przemysław Wolski, radca prawny kancelarii Lege Artis. - Sąd musi też stwierdzić "rażące" naruszenie prawa, a to zdarza się bardzo rzadko. Postępowanie o zapłatę kary przez pracownika urzędu trwa latami.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska