MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szefowie i główna księgowa nieszawskiego Janturu staną przed sądem w maju

Jadwiga Aleksandrowicz
Tej tablicy na gorzelni Janturu w Nieszawi już nie od dawna nie ma. Obiekt ma nowego właściciela.
Tej tablicy na gorzelni Janturu w Nieszawi już nie od dawna nie ma. Obiekt ma nowego właściciela. Jadwiga Aleksandrowicz
Po kilka zarzutów stawia prokuratura prezesowi, wiceprezesowi i głównej księgowej nieszawskiej upadłej spółki. Samo uzasadnienie aktu oskarżenia liczy ponad 100 stron. Pokrzywdzonych jest 667 osób i firm.

Przed Sądem Okręgowym we Włocławku nie lada zadanie. Zanosi się na długi proces, ze względu na setki świadków. Już wiadomo, że pierwsze posiedzenie sądu odbędzie się 7 maja o godz. 9. Sąd wysłucha wtedy oskarżonych.

Przeczytaj także:- Proces Janturu potrwa kilka lat - ostrzegał rolników prawnik z Warszawy

Przypomnijmy. Nieszawska spółka Jantur, firma rodzinna, należąca do nieszawskiej rodziny Ch., oszukała rolników i innych wierzycieli na wiele milionów złotych, nie płacąc za dostarczane jej zboże i usługi, ukrywając przy tym swoją fatalną sytuację finansową .

Wśród 667 pokrzywdzonych przez Jantur są też pracownicy gorzelni, młyna i magazynów, należących do spółki, a także inne firmy związane z przetwórstwem rolno-spożywczym, Energa, banki oraz pracownicy.

.
Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy, która prowadziła żmudne śledztwo, sformułowała zarzuty wobec Roman Ch., prezesa spółki, jego brata Krzysztofa Ch, (wiceprezesa) i Jolanty O. (głównej księgowej. Prezesom zarzuca, że od czerwca 2007 roku do kwietnia 2010 roku "z zamiarem z góry powziętego celu osiągnięcia korzyści materialnych" wprowadzali dostawców i innych kontrahentów w błąd co do rzeczywistej kondycji finansowej spółki. Skupowali zboże nie rozliczając się z dostawcami. Jednocześnie prowadzono w spółce nierzetelną, wręcz fałszywą dokumentację, stwarzając wrażenie dobrze funkcjonującej firmy podczas, gdy dług spółki rosły.

Prezesom prokuratura zarzuca także nakłanianie głównej księgowej do fałszowania dokumentów. Biegły sądowy dopatrzył się m.in. fałszywych podpisów. W dokumentach wykazywano na przykład wartość zapasów zboża odpowiadającą zadłużeniu wobec dostawców, podczas gdy w rzeczywistości magazyny były puste.

Wśród wierzycieli Janturu są tacy, którym spółka winna jest kilkaset złotych, ale też i tacy, którym winna jest ponad milion złotych. Jednocześnie prezesi nie traktowali jednakowo wierzycieli. Z jednymi się rozliczali, z innymi nie. To także znalazło się wśród zarzutów.

W Janturze nie odprowadzano potrącanych z wynagrodzenia pracowników składek na ubezpieczenia zdrowotne i ubezpieczenie społeczne. Wypłacano natomiast należącym do rodziny prezesów członkom rady nadzorczej wynagrodzenie, choć - jak ustaliła prokuratura - rada nie miała mandatu do sprawowania funkcji od 30 czerwca 2006 roku (!).

W aktach sprawy znajduje się audyt biegłych Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, z którego wynika, że ani prezes (wykształcenie średnie, bez zawodu), ani wiceprezes (wyksz tałcenie średnie, z zawodu ogrodnik) nie mieli pojęcia o prowadzeniu działalności gospodarczej, której się podjęli. Prezes Roman Ch., jak wynika z niektórych zeznań, często zmieniał decyzje, nie licząc się z konsekwencjami finansowymi.

Prokuratura zarzuca kierownictwu Janturu także to, że nie ogłosiło upadłości, gdy spółka przestała być wypłacalna. Przeciwnie - odbierano od rolników zboże, łudząc ich obietnicami zapłaty.
Samo uzasadnienie aktu oskarżenia liczy ponad 100 stron, zebrany w sprawie materiał - wiele tomów

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska