Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kołaczkowo. "Judym" to nie jest "Hilton"

Adam Lewandowski [email protected] tel. 52 326 31 36
"Tyle jesteś wart, ile możesz pomóc drugiemu”. Tę maksymę namalował też pan Andrzej
"Tyle jesteś wart, ile możesz pomóc drugiemu”. Tę maksymę namalował też pan Andrzej Adam Lewandowski
Wyłączają im na noc prąd! Kawy czy herbaty nie można sobie zrobić! Ciepła woda jest tylko czasami! Karmią tak, że pies tego nie zje! Za mało jedzenia i ludzie głodni chodzą. Taki los mają ci bezdomni.

Tak mieszkanka Bydgoszczy określiła warunki panujące w schronisku dla bezdomnych w podszubińskim Kołaczkowie. W tej wsi od wielu już lat w dawnej siedzibie "Bacutilu", przetwórni odpadów, prowadzi schronisko Stowarzyszenie Pomocy Bliźniemu "Judym". Zapytałem: - Była tam pani? Usłyszałem: - Nie. Ale odwiedził mnie ktoś, kto tam przebywał i opowiedział mi wszystko. To skandal!

Zdaniem burmistrza
- Tam jest jakiś ferment - mówi Ignacy Pogodziński, burmistrz Szubina. - Między tymi, którzy przebywają tu tylko zimą, a tymi całorocznymi. Byłem w "Judymie". Temat został też wywołany na sesji radnych. Odwiedzały to schronisko dla bezdomnych także nasze służby. Nie potwierdzają się uwagi, jakie pod adresem tej placówki kierują najczęściej anonimowi ludzie.

Przeczytaj także:Nie ma zagrożenia dla budowy budynków portowych w Nakle

- To nie jest placówka opieki społecznej, tylko schronisko prowadzone przez stowarzyszenie - dodała Renata Michalak, kierowniczka Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Miejsce w domach pomocy społecznej kosztuje 2,5 tysiąca złotych i więcej. Na przykład w Nakle około 3200 zł, w Bożenkowie koło Bydgoszczy 3500 złotych. W każdym razie mniej niż 2,5 tys. zł nigdy nie płacimy za umieszczenie w nim podopiecznego. Dlaczego podaję te kwoty? Bo schronisko musi utrzymać bezdomnego za 700 zł miesięcznie. A jeszcze przecież nie każdy mieszkaniec "Judyma" płaci.

- To nie jest dużo pieniędzy. W stowarzyszeniu dwoją się i troją, by stworzyć tym ludziom jak najlepsze warunki - to opinia z szubińskiego ratusza. - Schronisko to na pewno nie jest hotel "Hilton".

Jak zagrać w 76
- Teraz, w marcu przebywa u nas 76 osób - opowiada Katarzyna Jaskólska, dyrektor schroniska "Judym" w Kołaczkowie. - W tym 6 kobiet. Za siebie po 700 zł płaci 10 osób, ośrodki po
mocy społecznej płacą za 56, dziesięciu nie ma żadnych przychodów. Są więc na naszym tylko garnuszku. Jestem tu dyrektorem od stycznia zeszłego roku. W tym czasie wymieniliśmy całą sieć wodociągową, wymieniliśmy okna i drzwi, zakupiliśmy trzy piece centralnego ogrzewania, ociepliliśmy i pomalowaliśmy elewację budynku. Pomalowane są też pokoje, i położyliśmy kafelki na podłogach. Tyle udało się zrobić dzięki hojności firm budowlanych, które przekazały nam materiały. Roboty wykonaliśmy własnymi siłami.

Bo wśród podopiecznych bywają też budowlańcy, albo złote rączki. Niewielu jednak chce zająć się pracą.

To nie same anioły
- Takich ludzi jak panowie Darek, Jacek czy Janusz nie ma u nas zbyt wielu - mówi dyrektor Jaskólska. - Są jeszcze kobiety chętne do pracy. Panie Małgosia, Ania, Justyna. A trzeba przecież pojechać do lasu i dzięki panu nadleśniczemu wyrąbać suche drzewo na polanie, przywieźć, porąbać, bo i kuchnię i centralne ogrzewanie mamy na drewno...
- Wyłączacie prąd?
- Tak. Wyłączamy. Od godziny 8 do 16. Nie tylko z przyczyn ekonomicznych. Grzanie wody na żyletki czy w inny sposób, bo grzałek czy czajników nikt tu nie ma, do bezpiecznych nie należy. Herbata i kawa czeka na podopiecznych w kuchni. Woda ciepła dostępna jest codziennie w godzinach 17-19 oraz w środy i soboty do kąpieli. Na to nas stać. Zdarzają się tu ludzie, którzy aby nam dokuczyć potrafią odkręcić kurek i wyjść na długo z łazienki. Ich to nic nie kosztuje. Nas - tak.

Darek. "Malowany"
Bo trudno dostrzec miejsca bez tatuażu. Swoje przeżył.
- Chwalą tu pana - mówię.
- Znam życie. Ileś tam lat spędziłem za murami. Sypiałem też po śmietnikach. I znam głód. Sam sobie zgotowałem taki los. Dlatego cenię to, co tu mam. Spokój. Ciepło. Dobre jedzenie. I dobrych ludzi z "Judyma". Pracuję tu dużo, bo to sposób, by żyć w trzeźwości. Obiecałem pani dyrektor, że zostanę na lato. Chcę słowa dotrzymać. Nie wyjadę.

Pan Andrzej jest z zawodu artystą plastykiem. Po przejściach. Jednym z dziesięciu, za którego nikt nie płaci. Jak każdy tutaj. "Judym" daje farby i pędzle, pan Andrzej maluje piękne, bardzo ciepłe w wyrazie obrazy. I "Judym" obdarowuje nimi swych sponsorów. A tych wielu. Bezimiennych, dzięki którym jest co położyć na talerz. Oni nie chcą, by za serce karała ich skarbówka...

Do tematu wrócimy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska