Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbrodnią w Karolewie w PRL-u nikt się nie interesował

(HAS)
Ludolf von Alvensleben (po prawej), odpowiedzialny za wymordowanie tysięcy Polaków,  zdołał uciec do Argentyny
Ludolf von Alvensleben (po prawej), odpowiedzialny za wymordowanie tysięcy Polaków, zdołał uciec do Argentyny repr. "album chwały selbstschutzu”/ Muzeum O
Dlaczego śledczym "umknęły" masowe zabójstwa popełnione przez Niemców w Karolewie na prawie 3000 Polakach? Gdzie są protokoły z ekshumacji i przedmioty należące do ofiar, wydobyte z grobów?

Prokuratorzy IPN apelują o pomoc w śledztwie dotyczącym zbrodni nazistowskiej, popełnionej w pierwszych miesiącach okupacji w tymczasowym obozie w Karolewie koło Więcborka (pow. sępoleński).

Od września do grudnia 1939 roku, w obozie zorganizowanym przez miejscowy Selbstschutz, Niemcy więzili kilka tysięcy Polaków. Obóz miał charakter eksterminacyjny - chodziło o "wyczyszczenie" terenu z przedstawicieli inteligencji, urzędników, policjantów, księży, a także o rozliczenie osobistych porachunków z sąsiadami.
Obóz mógł pomieścić jednorazowo od 100 do 200 więźniów. Ponieważ codziennie przywożono kolejnych nieszczęśników, znaleziono sposób na jego rozładowanie - dzień po dniu dokonywano egzekucji.

Czytaj też: Zostało wszczęte śledztwo w sprawie masowych mordów w pobliżu Więcborka

- Do Karolewa trafiło kilka tysięcy osób z 52 miejscowości - z całego powiatu sępoleńskiego, a być może także obecnego powiatu złotowskiego - mówi Mieczysław Góra, prokurator z Delegatury IPN w Bydgoszczy, który od 2011 r. prowadzi śledztwo w sprawie tej zbrodni.

Podczas ekshumacji dokonanych w 1945 i 1946 roku znaleziono prawie 3000 szkieletów.
- Niestety, znamy tylko 10 procent nazwisk ofiar. Te 300 osób w różny sposób zostało zidentyfikowane, m.in. na podstawie aktów zgonów i postępowań sądowych w sprawie uznania za zmarłego - informuje śledczy IPN.

Szokująca jest nie tylko sama zbrodnia (obóz w Karolewie jest jednym z pierwszych, jaki Niemcy zorganizowali na ziemiach polskich), ale i fakt, że w PRL-u nie przeprowadzono rzetelnego śledztwa.

- Z przykrością trzeba stwierdzić, że część dokumentów Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich została zniszczona. Nie wiem, dlaczego pozbyto się tego rodzaju akt - dziwi się prok. Góra.

Nie ma żadnych materiałów, które dotyczą mordu w Karolewie. Na nic zdały się kwerendy w urzędach, archiwach, a nawet w bydgoskim Muzeum Okręgowym. Stąd apel IPN o pomoc w odszukaniu protokołów ekshumacyjnych, materiałów rzeczowych i przedmiotów wartościowych znalezionych przy ofiarach oraz świadków zbrodni i rodzin ofiar.
Prok. Góra ustalił, że znalezione przy zwłokach rzeczy, w tym przedmioty wartościowe, były przechowywane początkowo w prezydium gminnej, następnie gromadzkiej rady narodowej w Sępólnie Krajeńskim.

Czytaj tez: Byli "zatwardziałymi wrogami władzy sowieckiej". Musieli zginąć! [unikatowe zdjęcia]

- W wydziale skarbowym tegoż urzędu były okazywane rodzinom ofiar. Co się z nimi stało? - pyta prokurator.

Za zbrodnię w Karolewie odpowiedzialny jest przede wszystkim Ludolf von Alvensleben, szef pomorskiego Selbstschutzu i Herbert Ringel, komendant obozu, który osobiście wykonywał egzekucje.

Na liście zbrodniarzy są także właściciele okolicznych majątków, potomkowie pruskiej szlachty, w tym m.in. Werner Foedisch, właściciel majątku Rogalin i Hans Jürgen von Wilckens, właściciel majątku Sypniewo.
Większość przeżyła wojnę i nigdy nie stanęła przed sądem. Jest wielce prawdopodobne, że nikt ze zbrodniarzy już nie żyje.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska