Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były esbek skazany, ale za przedawnione zbrodnie. Dostał... rekompensatę

Alicja Wesołowska [email protected]
Mieczysław K. żądał od Skarbu Państwa 80 tys. zł zadośćuczynienia.  "Za stres, jaki zafundował mi IPN” - wyjaśniał sądowi
Mieczysław K. żądał od Skarbu Państwa 80 tys. zł zadośćuczynienia. "Za stres, jaki zafundował mi IPN” - wyjaśniał sądowi Alicja Wesołowska
Mieczysław K. znęcał się nad opozycjonistami - orzekł sąd. Efekt? Mieczysław K. powinien dostać odszkodowanie.

Lipiec 1980 roku. Do celi zatrzymań w Golubiu-Dobrzyniu trafia Stanisław Śmigiel, toruński opozycjonista. Przesłuchuje go funkcjonariusz III Wydziału SB - Mieczysław K., chodzi o rozpowszechnianie ulotek na temat strajków w Lublinie.

Przeczytaj także:Toruń. Były esbek czeka na wyrok. Żąda zadośćuczynienia

Mundurowy najpierw każe opozycjoniście rozebrać się do naga, gdy ten odmawia - skuwa go kajdankami i sadza na krześle. Potem zaczyna przesłuchanie. "Uderzał pokrzywdzonego ręką w twarz, ciągnął za włosy i brodę, a następnie dusił za gardło" - ustali ponad 20 lat później sąd.

Mijają 4 lata. Na komisariat trafia inny opozycjonista, przesłuchuje go kilku esbeków, w tym Mieczysław K. Przebieg wydarzeń ponownie ustali sąd: "nie pozwolili jeść, pić, korzystać z toalety i spać. Zmuszając do stania grozili pobiciem(...), zamknięciem w metalowej szafie".

"Spokój wewnętrzny"

Obaj opozycjoniści zostają uwolnieni wkrótce po zatrzymaniach. Przez następnych kilkanaście lat nikt się nie zajmuje dochodzeniem ich praw. Zbrodnie komunistyczne? W 1990 roku w polskiej terminologii prawniczej nie ma jeszcze takiego określenia. Zresztą z kodeksu karnego wynika jasno: czas na walkę przed sądem już dawno minął. Przestępstwa takie jak pobicie przez esbeków przedawniają się po pięciu latach od nich. Furtka jest zamknięta.

Światełko nadziei pojawia się dopiero w listopadzie 1995 roku. W życie wchodzi właśnie nowelizacja kodeksu karnego. Pomysł na zmianę prawa jest prosty: uznajemy, że do 1990 przestępstwa popełnione przez esbeków się nie przedawniły (warunek: chodzi o czyny zagrożone karą nie krótszą niż 5 lat więzienia). Trzy lata później zaczyna obowiązywać nowy kodeks karny, który wprowadza 10-letni okres przedawnienia, a ustawa o IPN jeszcze wydłuża ten czas.

W efekcie 1 września 2003 roku do drzwi Mieczysława K. pukają policjanci. Jest poniedziałek, godzina 11 przed południem. Następnego dnia były esbek trafia na przesłuchanie do bydgoskiego oddziału IPN, a instytut wytacza mu proces za znęcanie się nad opozycjonistą. Wyrok: 2 lata więzienia w zawieszeniu i tysiąc zł grzywny.

- Półtora miesiąca później przyszło wezwanie do zapłaty - opowie 9 lat później w sądzie były esbek. - Nie zapłaciłem, bo nie było mnie stać. Nie wnosiłem o rozłożenie na raty, nie zastanawiałem się nad tym. Dla mnie było zbawienne, że komornik zajął mi emeryturę. Od tej chwili miałem spokój wewnętrzny. Wcześniej bałem się, że gdy nie zapłacę, trafię do więzienia.

W 2007 roku sytuacja się powtarza: kolejny proces i kolejny wyrok: znów 2 lata w zawieszeniu i 1500 złotych grzywny. - Cieszyłem wtedy się ze sprawiedliwości - przyznaje Stanisław Śmigiel.

"Na otarcie łez"

I na tym historia mogłaby się zakończyć, gdyby nie sędziowie z Legnicy, którzy - podobnie jak wcześniej wielu innych - mieli wątpliwości dotyczące interpretacji przepisów. W 2010 roku wysłali zapytanie do Sądu Najwyższego, a ten zdecydował: sprawcy niektórych zbrodni komunistycznych, takich jak pobicie czy znęcanie się, które były zagrożone karą odpowiednio do 3 i 5 lat więzienia, nie mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej z powodu ich przedawnienia.

Jak to możliwe? - Problem tkwi w ustawie z 1995 roku - wyjaśnia dr Marcin Warchoł, prawnik z Uniwersytetu Warszawskiego, ekspert Fundacji Republikańskiej. - Uznano w niej, że bieg terminu przedawnienia rusza od 1990 roku. Ale jeśli tak, to po pięciu latach, w styczniu 1995, część przes- tępstw była już przedawniona. Jeszcze przed wejściem ustawy w życie.

Okazało się, że późniejsze ustawy nie likwidują skutków niedopatrzenia. Ruszyła lawina: sądy zaczęły umarzać podobne procesy, także te już zakończone. Wyroki szły do kasacji. - Na podstawie orzeczenia Sądu Najwyższego umorzono lub nie wszczęto 303 postępowań. To sporo - ocenia Andrzej Arseniuk, rzecznik prasowy IPN.

Umorzono też oba procesy Mieczysława K., z czego ten od razu skorzystał i w 2011 roku złożył do sądu wniosek o zadośćuczynienie, żądając 80 tys. zł rekompensaty za "stres, jaki zafundował mu IPN"!

Rozumowanie było proste: skoro wyroki nie miały prawa zapaść, nie powinno też być kar. Sąd się z tym zgodził, ale uznał, że 80 tysięcy to zdecydowanie za dużo. Przyznał byłemu funkcjonariuszowi 1600 złotych zadośćuczynienia. - To symboliczna kwota na otarcie łez - komentował decyzję po wyjściu z sali rozpraw Mieczysław K. - Decyzja sądu jest słuszna, bo zgodna z prawem - mówi Stanisław Śmigiel. - Porażające jest tylko to, że ktoś taki bubel prawny uchwalił.

Dr Marcin Warchoł chce, żeby Trybunał Konstytucyjny uznał przepisy ustawy z 1995 za niezgodne z Konstytucją. Dlaczego? - Bo takie prawo obowiązujące w demokratycznym państwie to kpina - wyjaśnia krótko prawnik.

Wniosek ma trafić do Trybunału we wrześniu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska