MKTG SR - pasek na kartach artykułów

2-latka miała siniaki na głowie, szyi, klatce piersiowej, na rękach i nogach

(mc)
Sebastian Sz. nie przyznaje się do pobicia córki
Sebastian Sz. nie przyznaje się do pobicia córki Andrzej Muszyński
Sąd powołał nowych biegłych w sprawie śmierci Wiktorii ze Żnina. Mają stwierdzić, czy mała chorowała na rzadką chorobę. Śledczy nie mają jednak złudzeń, że skatował ją ojciec.

Siniaki w okolicy oczu, na głowie, szyi, klatce piersiowej, na rękach i nogach - to obrażenia na ciele 2-letniej Wiktorii odnotowane podczas sekcji zwłok. Wczoraj w bydgoskim Sądzie Okręgowym opisywała je biegła patolog. To ona 25 stycznia tego roku przeprowadziła obdukcję dziewczynki.

Biegła: - To był uraz

- Bezpośrednią przyczyną śmierci było zapalenie otrzewnej, spowodowane pęknięciem ściany jelita - wyjaśniała wczoraj biegła z Zakładu Medycyny Sądowej Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy.
Dodała, że pęknięcie jelita mogło powstać tylko na skutek urazu zewnętrznego. - Pracuję w zawodzie ponad dwadzieścia lat i wykonuję do stu dwudziestu sekcji zwłok rocznie - mówiła lekarz. - Nie spotkałam się jeszcze z przypadkiem, ani nie słyszałam o tym, by jelito mogło pęknąć samoistnie.
Przypomnijmy, że żnińska prokuratura oskarża Sebastiana Sz. ojca dziewczynki o jej maltretowanie. Zarzut w akcie oskarżenia brzmi dokładnie "pobicie ze skutkiem śmiertelnym".

Brak twardych dowodów

Zaraz po śmierci małej, pod koniec stycznia tego roku podejrzenie automatycznie padło na ojca. A to dlatego, że już wcześniej Sz. usłyszał wyrok 6 lat więzienia za brutalne pobicie swojego syna z poprzedniego związku.

Przeczytaj także:Śmierć 2-letniej Wiktorii. Brak twardych dowodów na winę ojca?

W trakcie procesu, który ruszył we wrześniu, żaden świadek nie powiedział jednak wprost, że Sz. znęcał się na Wiktorią.

Wiadomości ze Żnina

Zaprzeczyła temu również Joanna M., matka dziewczynki. Oskarżony natomiast nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.

Wczoraj mecenas Joanna Komowska - obrońca pytała biegłą, czy siniaki na ciele dziewczynki mogły powstać w wyniku źle prowadzonej reanimacji.

Rzadka choroba

- Niech pani wyobrazi sobie matkę, która próbuje przywrócić oddech dziecku - Komowska zwracała się do lekarki. - Trzyma je w rękach, pod pachami, podrzuca, próbuje ratować...

- W ten sposób nie mogły powstać na ciele dziecka obrażenia, jakie odnotowaliśmy w trakcie sekcji - odpowiadała biegła.

Sąd postanowił powołać jednak grupę biegłych z Poznania: pediatrę, genetyka, hematologa i chirurga. Swoje opinie na temat przyczyn śmierci dziewczynki przedstawią w grudniu. Mają oni stwierdzić, czy Wiktoria ze Żnina cierpiała na rzadką chorobę genetyczną. Określą, czy był to zespół Ehlersa-Danlosa.
Kolejna rozprawa odbędzie się w połowie grudnia. Wyrok może zapaść w styczniu.
Sebastianowi Sz. grozi 12 lat więzienia

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska