Znani ludzie kultury sprawdzają prezydentów miast

Co wyszło z fermentu

Przyjechali przedstawiciele m.in. Gdyni, Gdańska, Katowic, Łodzi, Lublina.

Wszak prezydenci miast, które konkurowały z sobą o miano ESK 2016 zadeklarowali, że będą realizować programy zapisane w zgłoszenia do konkursu o ESK 2016. Mimo że rywalizację ich miasta przegrały.

Przeczytaj również: Europejska Stolica Kultury 2016. Co z kulturą w Bydgoszczy?

Czy tak się dzieje? By to sprawdzać Obywatele Kultury utworzyli społeczny "Monitor kultury". - Kandydowanie do ESK wywołało w miastach pozytywny ferment - mówiła Beata Chmiel, liderka ruchu Obywatele Kultury, wicedyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie. - Monitor ma służyć przyglądaniu się temu, co w tych miastach się dzieje.

Katowicom urosły skrzydła

Bo gdy emocje związane z konkursem opadły, realizacja pomysłów w miastach wygląda czasami skrajnie.

- U nas zapał, jaki był wcześniej, gdy przygotowywaliśmy projekt, wyczerpał się - nie kryła Marta Madejka z Łodzi. Mówiła, że miastu brakuje strategii rozwoju kultury i z ludzi zaangażowanych w projekt uchodzi powietrze.

W Bydgoszczy podpisano lokalny "Pakt dla Kultury", pod koniec września odbędzie się Kongres Kultury Bydgoskiej. Paweł Łysak, dyrektor Teatru Polskiego (nasz człowiek w Pakcie dla Kultury) przypomniał, że przed rokiem, gdy Bydgoszcz zdecydowała kandydować do miana ESK, zrodziło się 600 rozmaitych wniosków. Z nich, m.in. wynikają sprawy, jakie będą podejmowane na wrześniowym kongresie. Zdaniem Marzeny Matowskiej, pełnomocnika prezydenta miasta, w Bydgoszczy największa jest przestrzeń, którą udało się odzyskać obywatelom dla kultury. Powstałe Forum Kultury Bydgoskiej reprezentuje wszystkie środowiska.

Przeczytaj też: Europejska Stolica Kultury. Co Bydgoszcz zrobi z pomysłami?

Katowice działają pełną parą. Martyna Fołta z tamtejszego biura ESK mówiła, jak bardzo w ciągu roku zmieniło się miasto. - Ludzie naprawdę przyjeżdżają spędzić weekend w mieście, co kiedyś było nie do pomyślenia.

Miasto wiele jednak robi, by porozumieć się z mieszkańcami, jakiej chcą kultury.
Z niektórymi imprezami pojechało w odległe dzielnice. Bo jasne stało się, że ich mieszkańcy nie przyjadą do centrum, do wieczorem nie mają jak wrócić do domu, a na taksówkę ich nie stać.

Co ode mnie zależy

Dyskusja często toczyła się wokół tego, jak kultura jest traktowana przez samorządy, kto o czym decyduje, jak traktowani (i opłacani) są pracownicy instytucji kultury, szczególnie w mniejszych miejscowościach.

Często odwoływano się do Paktu dla Kultury podpisanego na początku lipca w kancelarii premiera. Chodzi również o to, by ten pakt zszedł do samorządów, a kultura stała się sprawa wszystkich mieszkańców, a nie tylko zainteresowanych środowisk.

Podczas dyskusji powstała lista ponad 20 zadań, postulatów, jak do tego doprowadzić. By mieszkańcy poczuli, że są u siebie, że coś od nich zależy. Jak na ogół czujemy powiedziała Agnieszka Odorowicz, dyrektor Instytutu Filmowego, przytaczając pewne zdarzenie. Pracownik jakiejś firmy układał chodnik przed muzeum. Pracownica muzeum zwróciła mu uwagę, dlaczego robi to tak krzywo?! - Pani, a czy to ode mnie zależy?