Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe życie bez ojca

Lucyna Talaśka-Klich [email protected]
rysunek monika wieczorkowska
Spakowali to co najważniejsze: trochę ubrań, Kubusia Puchatka i maminy koc w kratkę. Muszą zacząć nowe życie. Jak najdalej od niego.

Koc jest szczególny. W szaroburą kratkę, pachnie stęchlizną, ale dla Michała i Damiana ma wartość sentymentalną. - Za pierwszą zarobioną kasę kupiłem go mamie - opowiada Michał. - Zawsze marzły jej nogi. Była ze mnie taka dumna...
Była. Nie ma jej od ponad dwóch lat. Umierała w domu. Pewnie cierpiała, ale do końca uśmiechała się do dzieci. - Moje słoneczka - mówiła coraz słabszym głosem. Julka była jeszcze wtedy taka mała. Niewiele rozumiała. Czasami kładła się obok mamy i zasypiały razem pod szaroburym kocem. - Wiem, że czuć go stęchlizną, ale jest w nim też zapach mamy - mówi Michał. - Boję się, że proszek wypierze wspomnienie.

Przyspieszony kurs dorastania
Kiedy umierała ich matka, Michał był już pełnoletni. Jego kumple korzystali z życia, a on dbał o to, które jeszcze się tliło. - Baśką zajmował się lepiej niż niejedna pielęgniarka - opowiada sąsiadka. - No bo na ich ojca, tego pijanicę, liczyć nie mógł.

- Tata nie pojawił się nawet na pogrzebie - wspomina Michał. - Poszedł w cug. Wrócił chyba po tygodniu. Pieniądze mu się skończyły, więc znowu chciał coś wynieść z domu. Nami nawet się nie zainteresował. Kiedyś taki nie był.
Obrazek z wczesnego dzieciństwa Michała. Ojciec trzyma go za rękę. Świeci słońce, matka się uśmiecha. Stają przed straganem. To chyba jakieś targowisko. Ojciec kupuje cukierki. Tylko dla Michała. Kolejne wspomnienia z ojcem w roli głównej są znacznie gorsze. Awantury, alkohol, koledzy taty, którzy nie chcą się uciszyć nawet wtedy gdy mama ich o to prosi. - Najszczęśliwsi byliśmy wtedy, gdy tata znikał - opowiada Michał. - Przynajmniej mogłem się spokojnie uczyć, nikt mi nie wyrzucał zeszytów.

- Michał zawsze lubił się uczyć - opowiada jego wychowawczyni. - Cudowne dziecko... Wiem, to dziś już mężczyzna, ale wiek w jego przypadku nie ma wielkiego znaczenia. On przeszedł przyspieszony kurs dorastania. Był dzieckiem i dojrzałym człowiekiem jednocześnie. Opiekował się chorą matką i rodzeństwem. Rówieśnicy trochę mu dokuczali, bo zamiast grać w piłkę, gotował obiad albo robił pranie. I zawsze taki pogodny. Jak ich matka.

Pośrodku kuchni stoi duży stół, nad nim wisi żyrandol w kwiatki. - Klosz nam się potłukł, to dorobiłem nowy, a Julka go przyozdobiła - mówi Michał. Pod kwiecistym żyrandolem trzy głowy pochylone nad talerzami z zupą fasolową. - To moja ulubiona - uśmiecha się dziewczynka. - Pani zje z nami, Michał jest superkucharzem. Naleśniki umie zrobić i nawet sernik bez zakalca.

Damian mówi niewiele. Taki ma charakter. - Jest bardzo wrażliwy i zamknięty w sobie - wyznaje Michał, gdy sami zostajemy w kuchni. - Martwię się o niego. To bardzo dobry chłopak, ale teraz wchodzi w trudny wiek. Nastolatek szuka wzoru do naśladowania wśród rówieśników. A w jego szkole i na naszym osiedlu o dobre wzory trudno. Już kilka razy zalatywało od niego papierosami. Jest pod dużym wpływem chłopaków, którzy choć nie pracują, mają dużo pieniędzy. Rozmawiałem o tym z Damianem. Powiedział, że kasa może dać mu wolność. Że jakby miał dużo pieniędzy, to kupiłby nam mieszkanie gdzieś daleko od ojca. Dlatego to ja muszę zrobić wszystko, żeby nas od ojca uwolnić.

Zatrzeć ślady
- Teoretycznie nie powinniśmy mieć z ojcem żadnych problemów - opowiada Michał. - Sąd odebrał mu prawa rodzicielskie, mnie ustanowił prawnym opiekunem rodzeństwa. Ale on czasami do nas przychodzi. Trudno się go pozbyć z mieszkania. Kiedyś chciałem go nie wpuścić, ale zaczął kopać w drzwi. Niedawno Damian powiedział o ojcu: zabiję gnoja! Przestraszyłem się, że dzieciak może mieć takie myśli.

No i postanowił zmienić ich życie, ratować rodzinę. Ma dobry zawód. - W Anglii mogę zarobić trzykrotnie więcej niż w Polsce - opowiada. - Sprawdziłem. Dzieciaki zostawiłem z ciotką i wyjechałem na kilka dni. Znalazłem dobrą posadę, fajne mieszkanie i dobrą szkołę dla Julki i Damiana. Moglibyśmy tam wyjechać, tylko ojciec nagle sobie o rodzinie przypomniał. Powiedział, że nas nie puści. Nie mam złudzeń - jemu chodzi o kasę. Nikt go nie poratuje, gdy nie będzie miał za co żyć.

Świat pełen dobrych ludzi
Są przygotowani do podróży. Spakowali rzeczy. Koc też zabiorą. Ale do Anglii raczej nie wyjadą. - Rodzina zastępcza nie może opuścić Polski bez zgody sądu, albowiem musi ona wychowywać dzieci na terenie RP - mówi Iwona Pydych, sędzia z Sądu Rodzinnego w Bydgoszczy. - Jeżeli rodzina zastępcza jest też opiekunem prawnym tych dzieci, a chce z nimi wyjechać z kraju, to opiekun prawny musi uzyskać zgodę sądu na ich wyjazd i pobyt stały poza granicami Polski. Wniosek w tej sprawie trzeba uzasadnić. Powinny się w nim znaleźć informacje na temat tego, z czego rodzina poza Polską będzie się utrzymywać, czy dzieci znają język obowiązujący w danym kraju, gdzie będą mieszkać, uczyć się. Tylko czy rodzina musi rzeczywiście uciekać z Polski, by stracić kontakt z ojcem pozbawionym praw rodzicielskich? Jeśli ma on zły wpływ na dzieci, to ich opiekun ma prawo wystąpić do sądu o wydanie zakazu osobistej styczności.

- Nie wierzę, by jakikolwiek sądowy zakaz mógł nas uchronić przed ojcem - mówi Michał. - Ale to nic, poradzimy sobie. Choćby nie wiem co, znajdę sposób, żebyśmy mogli zacząć nowe życie. Bez niego. Świat jest pełen dobrych ludzi. Na pewno nam pomogą.

Od autorki: imiona bohaterów oraz niektóre ich dane zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska