Mówi szef Relaksu
Mówi szef Relaksu
Arkadiusz Chamier Cieminski: Rozumiemy po części rozżalenie byłych pracowników, jest ono rzeczą ludzką, ale bardzo łatwo stracić w takiej sytuacji obiektywizm. Nie może być mowy o żadnej dyskryminacji. Zapewniam, że wszelkie tego typu zarzuty wysuwane prze garstkę byłych pracowników są bezpodstawne.
Pisaliśmy już w "Pomorskiej" o zamknięciu śliwickiej filii Fabryki Materaców "Relaks". W zakładzie pracowało ok. 50 osób, ponad 30 straciło pracę. Jak tłumaczyła Emilia Zimnicka, asystentka zarządu i dyrekcji, filia realizowała głównie zlecenia jednego klienta, który zrezygnował z usług firmy. Nie było zamówień, nie było pracy.
Zimnicka zaznaczała, że żeby zapobiec zwolnieniom początkowo zredukowano etaty z całego do 3/4. Byli pracownicy mówią, że taką propozycje dostali tylko nieliczni.
Chcą, żeby sprawa stanęła na wokandzie głównie z powodu niesprawiedliwego ich zdaniem traktowania pracowników fabryki w Topolach i filii w Śliwicach. Mówią, że każdy zatrudniony w Topolach po przepracowaniu całego miesiąca bez dnia zwolnienia - np. chorobowego - dostawał dodatek do pensji w wysokości ok. 300 zł. W Śliwicach takich premii miało nie być. A skąd wiedzą o dodatkach? Tłumaczą, że niektórzy pracownicy przez kilka miesięcy dojeżdżali do Topoli i wówczas dodatek otrzymywali, po powrocie do filii w Śliwicach już nie. - A przecież zgodnie z kodeksem pracy w jednym zakładzie wszyscy pracownicy powinni być traktowani jednakowo - mówi Jarosław Ossowski, prawnik reprezentujący byłych pracowników.
W Relaksie tłumaczą, że premie są uznaniowe i wypłacane zgodnie z regulaminem wynagradzania. - Dokładnie jest to paragraf 4, który mówi m.in., iż premie przyznawane są na podstawie szerokiego wachlarza różnych kryteriów - mówi Arkadiusz Chamier Cieminski.
To jednak nie wszystko. Mimo że pracę straciło łącznie ponad 30 osób, nikt nie dostał odprawy wynikającej z ustawy o zwolnieniach grupowych. Relaks nie zgłosił redukcji zatrudnienia w urzędzie pracy ani w Chojnicach, ani w Tucholi. Dlaczego? - Mogę zapewnić, że nie były to zwolnienia grupowe - mówi Chamier Cieminski.
Byli pracownicy twierdzą inaczej. Relaks zwalniał od marca co miesiąc po kilkanaście osób. - Jeżeli w zakładzie zatrudnionych jest mniej niż trzystu pracowników, o zwolnieniu grupowym mówimy, gdy pracę w ciągu 30 dni z przyczyn niewynikających z winy pracownika traci dziesięć procent załogi - tłumaczy Jadwiga Łyczywek, zastępca dyrektora w Powiatowym Urzędzie Pracy w Tucholi.
Zatrudnieni do niedawna w Śliwicach uważają, że ten zapis ich dotyczy. Zarzutów wobec byłego pracodawcy mają więcej. Chcą je wyjaśnić w sądzie, bo Relaks się z nimi nie zgadza. - Innej możliwości nie ma - kwituje Ossowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Tak dziś żyje Krysia z "Lokatorów". Porzuciła show biznes i odnalazła raj na ziemi
- Wiemy, ile za krzesła zapłaciła Lara Gessler! Cena nie na kieszeń przeciętnego Polaka
- Scysja na planie "Nasz Nowy Dom". Romanowska nie ma posłuchu wśród uczestników?!
- Smaszcz mówi o ślubie Cichopek i Kurzajewskiego, będą MIELI DZIECKO?! TYLKO U NAS