Żłobek w Rypinie potrzebny od zaraz!

Bolączką rypińskich rodziców jest brak żłobka. Sprawa wraca jak bumerang i wciąż budzi spore emocje.
- Pomóc może albo babcia na miejscu, albo wypchany portfel, za który można opłacić opiekunkę - żali się nam pani Magdalena, mieszkanka Rypina. - Niestety, moja mama poważnie choruje, więc nie jest w stanie pomóc. Nie śpimy z mężem na pieniądzach, opiekunki nie zatrudnimy. Sama zajmuję się Anią, bo co innego miałabym zrobić? Do kiedy córka nie podrośnie, o powrocie do pracy mogę tylko pomarzyć.
Problem braku miejsca dla maluchów poruszyła podczas ostatniej sesji radna Hanna Pawlak. - Czy miasto przygotowuje się na otwarcie żłobka? - zapytała.

Przeczytaj również: Publiczne przedszkole jest za drogie, więc trzeba je zlikwidować

- Niestety, w tej chwili nie mamy miejsca na taki punkt - mówi burmistrz Paweł Grzybowski. - Faktycznie, to jeden z większych problemów.

Według nowej ustawy prowadzenie miejsc dla najmłodszych stało się znacznie łatwiejsze. A to dlatego, że placówki nie są już zakładami opieki zdrowotnej i nie muszą spełniać wyjątkowo restrykcyjnych norm.
- Wymogi stały się łagodniejsze, samorządy mogą teraz prowadzić żłobki, dziecięce klubiki - opowiada Małgorzata Świtalska, szefowa rypińskiego wydziału oświaty. - Rozpatrywaliśmy nawet możliwość, aby otworzyć żłobek w jednym z naszych przedszkoli. W tym roku mamy jednak bardzo dużo przedszkolaków, brakuje miejsca. Żłobek to przyszłościowy temat. Istnieje możliwość otrzymania pieniędzy z budżetu wojewody w ramach programu "Maluch", ale to środki wyłącznie na przygotowanie miejsca. Musicie państwo mieć świadomość, że finansowanie całej reszty zostaje już na barkach samorządu.

Na pocieszenie możemy dodać, że jak zdradziła Świtalska, są osoby zainteresowane założeniem prywatnego żłobka w naszym mieście. - Przychodzą do mnie, zadają pytania odnośnie rozpoczęcia takiej działalności - potwierdza.