Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żeby świat o tym wiedział

Redakcja
Pani z "Gazety Pomorskiej"? Znam doskonale. Przez kilkanaście lat przygotowywałam w Londynie przegląd prasy regionalnej dla BBC - mówi Anna Zygalska-Cannon. Czyż mogłam się spodziewać się, że przy okazji bydgoskiej konferencji kryptologicznej spotkam czytelniczkę z dalekiego Albionu?

     -
     Stryj pani Anny, Henryk Zygalski, wspólnie z Marianem Rejewskim i Jerzym Różyckim są autorami najbardziej inteligentnego zwycięstwa w historii polskiego wywiadu. Dzięki rozszyfrowaniu Enigmy, polski wkład w pokonanie hitlerowskich Niemiec był nieproporcjonalnie duży, w stosunku do siły militarnej naszego państwa.
     Wyrafinowana teoria
     Rejewski, Zygalski, Różycki... Dzień po dniu, przez ponad sześć lat, dokonywali rzeczy wielkich. Sami nie wiedzieli, jakie skutki może mieć ich praca. Z pewnością nie mogli też przewidzieć, że posługując się teorią grup, czyli bardzo wyrafinowaną teorią matematyczną, na trwałe wejdą do historii.
     - Konferencja upowszechnia nie tylko dokonania polskich kryptologów, ale również promuje matematykę, jedną z najwspanialszych nauk - _podkreślił prof. Zbigniew**Palka,** prezes Polskiego Towarzystwa Matematycznego, gość konferencji "Tajemnice Enigmy".
     Cieszyć mogli się wielbiciele królowej nauk, powody do satysfakcji mieli historycy, ale ja nie mam złudzeń. Nie wierzę, że na pytanie: - _Kto to był Marian Rejewski? -
pierwszy, zagadnięty na ulicy Gdańskiej przechodzień, odpowie. -To ten, który złamał szyfr Enigmy, genialny matematyk z ulicy Wileńskiej.
     Może jednak się mylę... Może wiedza o jednym z najwartościowszych bydgoszczan w końcu "trafiła pod strzechy". Przecież konferencja i towarzysząca jej wystawa przyciągnęły nie tylko rzesze rasowych historyków, ale również sympatyków tej nauki i całkiem przypadkowych odbiorców.W różnym wieku.
     - Babciu, patrz, tu są takie fajne znaczki - 10-latek pokazywał palcem znaczki, które z okazji 50-lecia złamania Enigmy wydała Poczta Polska.
     Berlin uratowali**
     Trzeba było naukowej sesji, by od dr.
Davida Kahna , amerykańskiego historyka i znawcy kryptologii usłyszeć:**_- Nie można powiedzieć, że kryptoanalitycy wygrali II wojnę światową, ale na pewno ją skrócili. I za to Marianowi Rejew- skiemu, Henrykowi Zygalskiemu i Jerzemu Różyckiemu należy się chwała.
Na podstawie tego, co dziś wiemy oczywistym wydaje się, że Niemcy tej wojny wygrać nie mogli. Mogli zatopić więcej statków, zrzucić więcej bomb, ale i tak by przegrali. Wiemy też, że bez możliwości czytania niemieckich depesz wojskowych, działania wojenne trwałaby dłużej. Kto wie, czy gdyby nie było Enigmy i zakończenia wojny w Europie 8 maja, amerykańska bomba atomowa nie spadłaby na Berlin...
     Hołdy dla kryptologów
     
Latem tego roku minęła 65. rocznica mocno zapomnianego i niedocenianego, nawet przez historyków, wydarzenia. Na kilka tygodni przed wybuchem wojny Polacy zdecydowali się ujawnić francuskim i brytyjskim służbom wywiadowczym efekty pracy nad niemieckim wojskowym systemem szyfrowym "Enigmą". W ten sposób, na krótko przed agresją Niemiec na Polskę, nasi sojusznicy poznali największą tajemnicę wywiadu III Rzeszy. Dzięki szczerości polskiego wywiadu już w trakcie działań wojennych Anglicy sami mogli wspiąć się na wyżyny sztuki dekryptażu. Szkoda tylko, że na długie lata zapomnieli, komu zawdzięczają swoje sukcesy.
     Tej jednej z największych i najpilniej strzeżonych tajemnic XX w. poświęcona była ogólnopolska konferencja, którą na początku listopada zorganizował w Bydgoszczy Urząd Miasta oraz Delegatura Instytutu Pamięci Narodowej.
     Genialnemu bydgoszczaninowi (wszak Rejewski pochodzi z grodu nad Brdą) i jego kolegom matematykom po latach milczenia oddano zasłużone hołdy. Uczynili to nie tylko historycy polscy, ale również zagraniczni. Znamienne jest, że po raz pierwszy, publicznie peany na cześć pracowników przedwojennego Biura Szyfrów Oddziału II wygłosili również przedstawiciele ambasad krajów sojuszniczych i Niemiec.
     - _Niemcy są wdzięczni Rejewskiemu i jego kolegom za gigantyczny wysiłek i wkład w wyzwolenie naszego kraju spod dyktatury nazistowskiej - _mówiła Sabine Seidler, II radca ambasady niemieckiej w Polsce.
     A zatem pracownicy Biura Szyfrów Oddziału II Sztabu Głównego (przedwojenny wywiad) i inżynierowie z fabryki "Ava", w której konstruowano polskie wersje Enigmy mają niekwestionowany udział w ocaleniu jeszcze kilku milionów ludzi i uratowaniu tego, co trwająca ponad pięć lat wojna nie zdołała obrócić w perzynę.
     Tego samego zdania jest Jan Nowak-Jeziorański , legendarny "kurier z Warszawy", wieloletni dyrektor Radia Wolna Europa. Z uwagi na stan zdrowia nie mógł uczestniczyć w konferencji. Jego wcześniej zarejestrowana wypowiedź, została odtworzona z taśmy.
     
- Przekazanie tajemnicy Enigmy dla dalszego przebiegu wojny miało znaczenie nieomal decydujące. Udział Polski w zwycięstwie nad Hitlerem był nieproporcjonalny do jej potencjału, a w gruncie rzeczy jest mało znany. My się nim zachwycamy. Ale co z tego? Chodzi o to, by świat wiedział, jak ten mały kraj potrafił przeważyć_szalę wojny - _powiedział Jan Nowak-Jeziorański.
     Tu ujawnił tajemnice
     Wśród gości konferencji była Janina Sylwestrzak , córka Mariana Rejewskiego. Ona pierwsza recenzowała wspomnienia ojca z pracy w Biurze Szyfrów. Rejewski napisał je w 1967 r., kiedy jeszcze mieszkał w Bydgoszczy, przy ul. Gdańskiej. - _Wtedy nie zrobiły na mnie wielkiego wrażenia -
wspomina pani Janina. Dopiero w 1974 r., gdy we Francji ukazała się książka gen. Gustavea Bertranda, emerytowanego szefa francuskiego radiowywiadu, Reje-wski postanowił się ujawnić. - Ojciec czuł, że trzeba to powiedzieć. Więc siadł do maszyny i napisał: "Jestem tym, który ponad czterdzieści lat temu rozszyfrował Enigmę". Po 1946 r., kiedy wrócił z Anglii, szybko zorientował się skąd "wieje wiatr" i nie pisał na Zachód. Wiedział, czym to może grozić.
     Przekonani, że to oni
     Szczególny dług wobec Polski i naszych kryptologów mają Brytyjczycy. Przez trzydzieści lat milczeli, podobnie jak Francuzi i nieliczni, pozostali przy życiu Polacy. I za to im chwała, bo ujawnienie prawdy groziło wyrokiem śmierci dla Rejewskiego! Ale kiedy tajemnica Enigmy przestała być tajemnicą, cały sukces w rozwiązaniu systemu szyfrowania przypisali sobie.
     - Anglikom ta sprawa jest mało znana. Jeśli już słyszą słowo Enigma, a częściej "Ultra", bo tak na Wyspach nazywano maszynę, to są przekonani, że to Brytyjczycy albo Amerykanie złamali szyfr. Utwierdzają ich w tym filmy i książki - twierdzi Anna Zygalska-Cannon. Zapewnia, że Polacy mieszkający w Wlk. Brytanii starają się, by Zachód poznał prawdę. - Wielki w tym udział ma nasza ambasada. Ogromną rolę w upowszechnianiu prawdy odgrywa również Muzeum w Bletchley Park. Tam istniała nawet polska izba, ale już jej nie ma. To nas bardzo boli.
     Kiedy dowiedziała się, że jej stryj odegrał tak wielką rolę w polskim wywiadzie?
     - W 1975 r., przed wyjazdem do Anglii. Wtedy ukazywały się już różne publikacje. Niestety, gdy o "Enigmie" zrobiło się głośno, stryj już chorował. Zmarł w 1978 r. Sporą część pamiątek, które odziedziczyłam po śmierci stryja i jego żony, przekazałam do Blet- chey.
     Pani Anna przechowuje natomiast wojenny dziennik Henryka Zygalskiego. - Napisał go po jej zakończeniu, bo z oczywistych względów nie mógł tego zrobić w latach 1939-1945. To byłoby zbyt niebezpieczne. Albo miał genialną pamięć, albo robił notatki, które w znany sobie sposób kodował. Przypuszczam, że jako rasowy kryptolog mógł właśnie skorzystać z takiej metody. To jest bezcenna pamiątka. Stryj opisuje m.in. eksodus z Warszawy przez Rumunię, pobyt we Francji. Nazwiska współpracowników też są zakodowane, występują tylko pseudonimy.
     Po wojnie Zygalski pozostał w Anglii. Chcąc uczyć matematyki, musiał nostryfikować dyplom Uniwersytetu Poznańskiego (sic!). - Nie był też doceniany. Wprawdzie otrzymał tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Polskiego na obczyźnie, ale to niewiele - mówi pani Anna.
     Napisali, że zginął
     Wojnę przeżyło dwoje z trójki polskich kryptologów. Jerzy Różycki zginął w katastrofie statku pasażerskiego "Lamoriciere" w styczniu 1942 r. w pobliżu Balearów. Wracał z zamorskiej filii ośrodka "Cadix" w Afryce Północnej. Gdy wraz z innymi pracownikami Biura Szyfrów opuszczał we wrześniu 1939 r. Warszawę, pozostawił żonę i czteromiesięcznego synka Jana.
     - Dopiero w latach siedemdziesiątych poznaliśmy prawdę. Nawet matka nie znała szczegółów. O tym, że ojciec nie żyje, dowiedzieliśmy się w czasie wojny z Czerwonego Krzyża. O tym, co tato robił, nie mieliśmy pojęcia. Tajemnica wyszła na jaw w latach 70. Wtedy nakręcono filmy, wydano wiele książek - wspomina Jan Różycki.
     
Od 25 lat mieszka w Londynie. Na pytanie, czy odziedziczył po ojcu talent matematyczny, pan Jan z uśmiechem mówi: - Nie mam nic wspólnego z matematyką. Skończyłem Akademię Sztuk Pięknych, w młodości byłem niezłym sportowcem, uprawiałem szermierkę, brałem udział w olimpiadach.
     HANKA SOWIŃSKA
     
[email protected]
     Fot. marek chełminiak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska