Zbliża się sądny dzień wąbrzeskiego sądu. Finanse Temidy będą pod obserwacją

Choć termin wprowadzenia zmian zbliża się nieuchronnie, prezesi sądów wciąż nie znają szczegółów czekającego ich połączenia. Czują niepokój. I zakładają nawet, że Sylwestra mogą spędzić w pracy.

Wytyczne? Nie ma

- Pytań i wątpliwości jest wiele - mówi Jakub Wąwoźny, prezes Sądu Rejonowego w Chełmnie. - Musimy mieć wytyczne, jak zamknąć wydziały, finanse, księgowość w wąbrzeskim sądzie a odtworzyć w naszym. Tam dochodzi kwestia utraty stanowisk funkcyjnych. Część osób już od stycznia będzie dojeżdżała do nas. Będziemy mieli dwa razy więcej pracy. Poza tym, powołany zostanie dyrektor, pod którego podlegać będzie 55 pracowników administracji i 15 kuratorów. To taki superprezes, menedżer zarządzający sądem.

- W naszym budynku jest ciasno, musimy zorganizować wolne pomieszczenia. Ujmą byłyby przecież lokowanie dyrektora w pomieszczeniu po... szczotkach - zauważa Wąwoźny.

Przeczytaj także: Radni bronią sądu w Wąbrzeźnie. Liczą na zmianę planów ministerstwa

Wypowiedzenia? Będą

Choć w wąbrzeskim sądzie nie ma ani niedoborów, ani nadwyżek w etatach, prawdopodobnie wszyscy jego obecni pracownicy dostaną wypowiedzenia.

- Nasz sąd ulega zniesieniu, więc najpewniej nastąpi rozwiązanie stosunku pracy - mówi Krzysztof Twarogowski, prezes wąbrzeskiego sądu. - Nie wygląda to różowo, wzbudza niepokój, choć nasi ludzie będą mieli pierwszeństwo w zatrudnieniu w Chełmnie.

Prezes chełmiński ma jeszcze więcej obaw. - Wypowiedzenie pracy może wiązać się z drastyczną obniżką pensji - mówi. - Wąbrzeźno jest w o tyle dobrej sytuacji, że jest tam tyle etatów, ile potrzeba. Ale od przyszłego roku zatrudnianie będzie w gestii dyrektora. Ponadto, w ministerstwie nie kryją, że po likwidacji małych sądów, będą przyglądać się im pod kątem ekonomicznym i rozważać zasadność dalszego funkcjonowania. W "ciemno" założę się, że zysk, jaki będzie przynosił wąbrzeski sąd nie pokryje nakładów na niego. Trzeba też pamiętać, że gmachy obu sądów są stare, wymagają remontów co generuje koszty. Gdy posypią się oba, wiadomo, że remontowany będzie nasz.

- Niech mi ktoś wskaże sąd w kraju, który na siebie zarabia - mówi prezes z Wabrzeźna. - Sąd to nie fabryka, a wymiar sprawiedliwości i trzeba na niego łożyć. Nie wyobrażam sobie, by nasz sąd docelowo przestał w ogóle funkcjonować, bo w Chełmnie też nie mają warunków aby przejąć wszystkich naszych siedmiu sędziów i 40 pracowników.

Oszczędności? A gdzie?

Przeciwnicy zmian nie raz wskazywali, że w proponowanej przez ministra reformie sądownictwa trudno doszukać się zapowiadanych oszczędności. Zwłaszcza, że w sądach powstaną nowe stanowiska - dyrektorów. Nie dziwi, że na sądowych korytarzach szepcze się, że chodzi wyłącznie o przejęcie władzy nad sądami.

- Gdyby chodziło jedynie o likwidację mojego stanowiska jutro poddałby się do dymisji - zapewnia Krzysztof Twarogowski. - Dodatek funkcyjny dla prezesa jest niższy niż ten, który dostaję jako przewodniczący wydziału. Przy naszych pensjach są to znikome kwoty.

Nie wiadomo kto pierwszy zacznie dojeżdżać do Chełmna.

- Z projektu wynika, że właściwie zostaje to samo i sprawy będą rozpatrywane w wydziałach zamiejscowych - twierdzi prezes Twarogowski. - Z tym, że pisma procesowe będą musiały wpływać do sądu, czyli Chełm- na. Z tymi papierami będzie pewne między miastami krążył samochód.