MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek na Osowej Górze. Lekarze: - To cud, że nic im się nie stało (synteza)

Anna Nowicka
Uwolnionych mężczyzn strażacy wyciągali na specjalnych noszach. Obawiali się, że mogą mieć uszkodzony kręgosłup
Uwolnionych mężczyzn strażacy wyciągali na specjalnych noszach. Obawiali się, że mogą mieć uszkodzony kręgosłup Fot. Tomek Czachorowski
Na dwóch mężczyzn ocieplających garaż spadła 300-kilogramowa płyta wraz ze stertą ziemi. - Walczymy o życie tych ludzi - nie ukrywał podczas akcji ratunkowej Jarosław Umiński, rzecznik bydgoskich strażaków.

Do wypadku doszło wczoraj krótko po godz. 13 na prywatnej posesji przy ul. Krabowej na Osowej Górze w Bydgoszczy. Strażacy pojawili się natychmiast. Początkowo nie mogli wjechać tam podnośnikiem, bo było zbyt wąsko.

W głębokim rowie

- Dostęp do poszkodowanych jest bardzo trudny - relacjonował na miejscu zdarzenia starszy brygadier Wojciech Gmurczyk, komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej w Bydgoszczy. - Płyta uwięziła ich w głębokim, około trzymetrowym rowie. Na szczęście, ich głowy znajdują się na powierzchni. Są przytomni i cały czas mamy z nimi kontakt.

Ratownicy odkopywali poszkodowanych szpadlami i rękami. Gdy któryś opadał z sił, natychmiast zastępował go następny. Przygnieceni mężczyźni też czuli się coraz bardziej zmęczeni. Mieli dreszcze. Jeden z nich narzekał na ból barku i biodra. Drugi prosił, żeby go jak najszybciej wyciągnąć. Obaj zachowywali jednak spokój.

To tylko biodro

Około godziny 14 udało się uwolnić pierwszego mężczyznę. Natychmiast ułożono go na noszach, obawiając się, że doznał urazu kręgosłupa. - To biodro, ale nie ma tragedii - relacjonował na gorąco szef załogi karetki.

Strażacy skupili się na drugim poszkodowanym. W międzyczasie udało im się dotrzeć z pobliże posesji podnośnikiem. Uruchomili też wyciągarkę samochodową. Przy jej pomocy odciągnęli betonową płytę. To jednak niewiele dało. Znowu trzeba było kopać. Około 14.30 - sukces! Uwolniono drugiego mężczyznę.

Poszkodowanych przewieziono do bydgoskich szpitali uniwersyteckich. Pierwszy z nich trafił do "Biziela", drugi do "Jurasza".

- Lekarz z "Biziela" stwierdził, że to cud. Spodziewał się bowiem poważnego urazu kręgosłupa, a okazało się, że pacjent jest tylko potłuczony - poinformowała Kamila Wicińska, rzecznik szpitali uniwersyteckich. Pacjent z "Jurasza" też nie doznał poważniejszych urazów. Został na noc w szpitalu na obserwacji.

- Akcja była bardzo trudna - przyznaje Wojciech Gmurczuk. - Na szczęście skończyła się pomyślnie.

Według niego mężczyźni nie byli odpowiednio zabezpieczeni podczas robót. Nie wiedzieli też, że w ziemi znajduje się betonowa płyta, która osunęła się na nich w trakcie kopania dołu przy garażu.

Sprawę wypadku bada teraz policja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska