Debata wyborcza 2015. Czym zaatakują się kandydatki podczas debaty?

- W poniedziałek telewizyjna debata premier Ewy Kopacz z Beatą Szydło. Kogo panie będą starały się przekonać?
- Debata spełni głównie funkcję integrującą. Na tym etapie kampanii trudno raczej o poszerzenie kręgu wyborców i sympatyków partii, które panie reprezentują. Taka debata zintegruje elektorat, ale również utrwali podział politycznego tortu pomiędzy największych i najbardziej wojujących ze sobą: PO i PiS. Nie podoba mi się forma debaty, z której wyklucza się inne ugrupowania. Media utrwalają w ten sposób tendencje niekorzystne dla demokracji, dla reprezentatywności.

- Dzień później będą debatować przedstawiciele ośmiu ogólnopolskich komitetów.
- Jednak wcześniej dokona się uprzywilejowanie dwóch środowisk (PO i PiS) względem pozostałych. W sprzyjaniu tym partiom widzę koniunkturalizm mediów. Na dłuższą metę będzie on nieopłacalny. Owszem, media kierują się doraźnymi kalkulacjami, warto jednak pamiętać, że dziś PO i PiS działają na scenie politycznej i mogą być dla mediów użyteczne, a za jakiś czas jedna czy druga partia osiągnie bardzo niski wynik lub w ogóle nie wejdzie do parlamentu.

- Kiedyś Donald Tusk i Jarosław Kaczyński atakowali się podczas debat cenami żywności. Panie powtórzą ten schemat?
- Stawiam na to, że panie zaatakują się tonem swojego głosu, jego wysokością. Z kobiecego punktu widzenia to będzie ciekawe starcie. Zastanawiam się, która z pań będzie starała się przedstawić jako bardziej stabilna, stanowcza, bo sprawowanie funkcji politycznej w Polsce tego wymaga. Kobieta aspirująca do stanowiska premiera musi zastosować wzorce męskie w roli lidera. Która z nich efektywniej wejdzie w tę rolę? Wizerunkowo obie panie starają się prezentować powagę i quasi-męskość: noszą proste, stonowane garsonki lub spodniumy. Już naśladują mężczyzn, a która lepiej wypadnie przed kamerami - zobaczymy. Media już teraz cytują Beatę Szydło, która zarzuca Ewie Kopacz zbytnią emocjonalność, wręcz histeryczność - cechy przypisywane raczej kobietom. Z kolei o Beacie Szydło część komentatorów mówi, że jest nudna, wypowiedzi ma rozwlekłe i bez emocjonalnych akcentów. Widzę w tym pewną taktykę, choć realizacja założeń daleka jest od doskonałości. W starciu panie powinny niwelować stereotypowe cechy przypisywane kobietom, bo z tego powodu przegrała chociażby Magdalena Ogórek.

- Czyli nie będzie to bój na programy, a na emocje?
- Emocje, ale odegrane, pokazujące taką niby-męską rozwagę, spokój i moc. Podejrzewam, że opiekuńczość wyrażająca się barwą i tonem głosu, gestykulacją, zejdzie na drugi plan. Kandydatki nie powinny epatować kobiecymi tematami i zachowaniami.

- Może szkoda, że Ewa Kopacz, lider PO nie zmierzy się w debacie z Jarosławem Kaczyńskim - liderem PiS?
- Ze strategicznego punktu widzenia dla PiS lepiej, że nie będzie takiej debaty. Niezdecydowani wyborcy mogliby odebrać to jako niedopuszczalny atak Jarosława Kaczyńskiego na kobietę, co wpłynęłoby niekorzystnie na wizerunek lidera PiS. On bywa "ostrym" zawodnikiem, skutecznie atakuje, a jednocześnie demonstruje szacunek dla kobiet, bywa wobec nich szarmancki. Czy potrafiłby, czy mógłby utrzymać tę postawę podczas debaty z Ewą Kopacz? Sprytnym posunięciem było więc unikanie takiego zwarcia.

- Niektórzy mówią, że prezes schował się za spódnicą Beaty Szydło.
- Nie odmawiam prawa do takiego komentarza, ale ilu jest takich złośliwych i do kogo trafiają ich argumenty? Patrząc na sondaże, to chyba trafiają do ograniczonego kręgu. Bawią zwolenników PO i Ewy Kopacz, a starcie Kopacz - Kaczyński mogłoby zniechęcić część tych, którzy w sondażach deklarują, że będą głosowali na PiS lub zachęcić do głosowania na PO tych, którzy dziś preferują lewicę czy Nowoczesną. Niby wiadomo już, kto na kogo będzie głosował, ale kilkuprocentowe przesunięcia są jeszcze możliwe.