Wybory do Europarlamentu - wyniki. W sondażach PiS i Koalicja Europejska idą łeb w łeb

Chodzi o badanie jakie pracowni IBRIS zleciła Rzeczpospolita. W tych szacunkach na trzecim miejscu znaleźli się kandydaci partii Wiosna Roberta Biedronia. Na przedstawicieli tego ugrupowania - według sondażu IBRIS opublikowanego wczoraj - oddać głos skłonnych jest 6,3 proc. wyborców.

Wyniki te są zbliżone do sondażu, jaki dla Polska Press Grupy przeprowadził Ośrodek Badawczy Dobra Opinia, a które prezentowaliśmy w niedzielę. Z tych wyliczeń (badanie wykonano w dniach 13-16 maja) wynikało, że poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości wynosiło 38,7 proc., a dla Koalicji Europejskiej (w skład której wchodzą Platforma Obywatelska, Polskie Stronnictwo Ludowe, Sojusz Lewicy Demokratycznej, Nowoczesna i Zieloni) - 37,1 proc. W tym badaniu Wiosna uzyskała nieco więcej niż w najnowszym sondażu, bo aż 8,4 proc.

Przewaga Prawa i Sprawiedliwości, jeśli chodzi o poparcie w wyścigu do Parlamentu Europejskiego jest właściwie stała i wynosi (nad KE) kilka punktów procentowych. W maju było jednak kilka momentów, w których te wahnięcia wskazań przychylności wyborców bywały większe. Pierwszy sondaż, który pokazywał, że preferencje wyborców nie są ani tak stałe, ani tak oczywiste, jak partyjni liderzy mogliby przypuszczać, został opublikowany 16 maja.

W badaniu opinii publicznej sondażowni Social Changes PiS miał poparcie aż 36,6 proc., a zaledwie 41,4 proc. pytanych respondentów udzieliło odpowiedzi, że w wyborach do europarlamentu oddało by głos na kandydatów Koalicji Europejskiej. W tym samym badaniu dawano rekordowy odsetek - bo aż 14,3 proc. - pytanych deklarowało, że zamierza głosować na startujących do PE z list partii Wiosna Roberta Biedronia.

Na czwartym miejscu znaleźli się kandydujący z listy Kukiz’15 (z deklarowanym poparciem na poziomie 8,3 proc.). Badanie zostało przeprowadzone w dniach 10-15 maja.

Dzień później (po opublikowaniu sondażu Social Changes), 17 maja kompletnie odmienne dane zaprezentował Kantar. Według tej pracowni PiS z poparciem 43 proc. mógł liczyć na dużą przewagę nad KE, na którą skłonnych zagłosować było zaledwie 28 proc. uprawnionych do udziału w wyborach.

Jakby tego było mało, tego samego dnia Radio Zet i Newsweek Polska zaprezentowało wyniki sondażu, który na ich zlecenie przeprowadził Instytut Badań Spraw Publicznych. Tu wyniki były kompletnie inne: przewagę miała KE (43,63 proc.), a PiS zanotował poparcie 32,94 proc. To ostatnie badanie przeprowadzono w dniach 14-16 maja, a więc już po emisji głośnego filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. Właśnie z emisją tego dokumentu eksperci wiązali spadek poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości.

- Dopiero na dwa tygodnie przed głosowaniem, mogliśmy zaobserwować ożywienie kampanii - mówi dr Piotr Chrobak, z Instytutu Politologii i Europeistyki Uniwersytetu Szczecińskiego cytowany przez GS24.pl. - Oznacza to, że minimalna przewaga PiS nad KE – w granicach błędu statystycznego – nie pozbawia KE szans na zwycięstwo. Jednak wydaje się, że ewentualne tąpnięcie w poparciu dla PiS, KE będzie zawdzięczała nie tyle własnym działaniom, co emisji filmu Tomasza Sekielskiego i efektu jaki wywołał. Właściwie można stwierdzić, że ten film jest największym i jedynym wyrazistym wydarzeniem w tej kampanii.