Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znów będę się smażył na słońcu

Dariusz Nawrocki
Kierowca Jan Lis solidaryzuje się z  transportowcami, którzy w najbliższy weekend  blokować będą dojazdy do miejscowości  turystycznych
Kierowca Jan Lis solidaryzuje się z transportowcami, którzy w najbliższy weekend blokować będą dojazdy do miejscowości turystycznych Dariusz Nawrocki
Kierowcy samochodów ciężarowych przechodzą prawdziwą mękę, by dostosować się do obowiązujących przepisów. W dzień "gotują się" na parkingach. Jeżdżą w nocy. Niewyspani.

Przypomnijmy, że aktualnie od godz. 11 do 22 obowiązuje zakaz poruszania się samochodów ciężarowych o masie powyżej 12 ton. - _Ja mam 15-tonową ciężarówkę, więc mnie ten zakaz również obowiązuje - _mówi Jan Lis, kierowca, który do Żnina przyjechał z Wrocławia. - _Jesteśmy wykończeni. Jestem po całonocnej podróży. Na drogach jest tłok i bardzo niebezpiecznie. Kierowcy są zmęczeni. Bo któż z nich wyspał się w ciężarówce w ciągu dnia, na parkingu, gdzie temperatura powietrza przekracza 30 stopni? A w nagrzanych kabinach ciężarówek jest dwa razy cieplej - _żali się kierowca.

Towar czeka w porcie

Nie to go jednak najbardziej boli. Przez przymusowy postój, z towarem do klienta dojeżdża z opóźnieniem. Firma transportowa na jednym samochodzie stojącym na trasie przez 11 godzin może tracić dziennie nawet tysiąc złotych. Klienci są zniecierpliwieni. Nie wszyscy są tak wyrozumiali, jak Włodzimierz Konopacki, właściciel Hurtowni X w Żninie. Jego pracownicy są gotowi w każdej chwili, nawet w nocy, przybyć do hurtowni i rozładować samochód. Kierowcy mogą wówczas wyruszać w dalszą drogę.

Włodzimierz Konopacki opowiada, że wiele transportów dociera do niego z kilkudniowym opóźnieniem. - Co z tego, że kontenery z towarem dla mnie czekają w porcie w Gdańsku, jak nie ma ich jak przewieźć do Żnina - _żali się. - _Towar miał być we wtorek. Dziś jest czwartek, towaru nadal nie ma.

Nie chcę ryzykować

Jeden z kierowców jadących do hurtowni postanowił złamać przepis. Zaryzykował. Jechał w dzień. Policjanci złapali go pod Bydgoszczą. Ściągnęli go na parking. Jego podróż opóźniła się jeszcze bardziej. Zapłacił mandat. W jego ślady nie poszedłby Jan Lis. - _Niektórzy próbują się przebijać. Ja nie chcę ryzykować. Sam pracuję. Mam dwoje dzieci i bezrobotną żonę. Tysiąc złotych mandatu to dla mnie zbyt duże ryzyko - _tłumaczy.

Zarówno Jan Lis, jak i Włodzimierz Konopacki, jeszcze baczniej niż inni słuchają prognoz pogody. Dla nich bowiem upały wiążą się z kłopotami w pracy. Obu panów spotkaliśmy około godz. 8 rano przed hurtownią. Jan Lis po rozładowaniu samochodu szybko pomknął przed siebie. Przed godz. 11 chciał dojechać do Poznania. Jeszcze nie wiedział, gdzie zaparkuje. W głąb lasu nie wjedzie, bo ze względu na zagrożenie pożarowe od kilku dni obowiązuje tam zakaz wstępu. Jak zwykle zatrzyma się gdzieś na parkingu i wraz z innymi kierowcami "smażyć się" będzie na słońcu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska