Komórkowe zamieszanie odbija się echem także w Barcinie. Zakaz używania komórek skrytykował szef Komisji Oświaty Rady Miejskiej w Żninie - Andrzej Kujawa oraz niektórzy rodzice.
Do naszej redakcji dzwonili także mieszkańcy Barcina, który krytykowali "komórkowy zakaz".
Cenna "komórka"
Maria Olszewska, kierująca barcińską Szkołą Podstawową nr 2 poczuła się "wywołana do tablicy" i postanowiła odnieść się do wypowiedzi rodziców.
- Nie wydałam zakazu przynoszenia telefonów i nie przewiduję takiego zarządzenia - mówi pani dyrektor. - Z tych urządzeń uczniowie nie mogą jednak korzystać w czasie lekcji. Co jest chyba oczywiste. Statut szkoły mówi, że szkoła nie odpowiada za cenne rzeczy - w tym także "komórki" - przynoszone do szkoły. W ważnej sprawie, a taką jest stan zdrowia, wychowankowie mogą i korzystają z telefonu w sekretariacie. Często robią to też nauczyciele, zaniepokojeni złym samopoczuciem swoich podopiecznych. "Komórka" nie jest uczniowi niezbędna, ale to sprawa świadomości wychowawczej rodzica, czy pozwala dziecku przynosić ją do szkoły i czy nauczył dziecko właściwego i kulturalnego korzystania z niej - dodaje dyrektor Olszewska.
Sprawę używania telefonów próbuje uregulować też dyrektor "jedynki" Iwona Kausa.
- Prosimy, aby telefonów nie używać i nie nosić. Nie wydaliśmy zakazu, jedynie zwróciliśmy się ze zdecydowaną prośbą, aby komórek wcale nie przynosić do szkoły - mówi pani dyrektor.
Dzwonią popołudniu
Tymczasem w barcińskim gimnazjum nie ma zakazu noszenia, ale zakaz używania telefonu do godziny 14.30. - Wydałam zarządzenie w tej sprawie.
- Nie zmieniłam regulaminu szkoły, bo tego nie mogę sama zrobić. Mogę jednak wydawać zarządzenia - mówi Lidia Kowal, dyrektorka placówki. - Jak prowadzić lekcję, kiedy ryczy krowa, albo gdacze kura, bo uczniowie dostają wiadomości, albo puszczają sobie sygnały? Po wydarzeniach w Solcu, gdzie uczniowie sprowokowali, a potem nagrali nauczyciela, znaleźli się naśladowcy takich zachowań.
_A więc do 14.30, bo tak długo trwają lekcje, uczniowie nie mogą korzystać z telefonów. W wyjątkowych sytuacjach - zdrowotnych, osobistych - mogą za zgodą nauczyciela i w jego obecności dzwonić. Kto zakaz łamie temu komórka jest czasowo "rekwirowana". Niepokorni uczniowie muszą liczyć się tym, że rodzice będą musieli pofatygować się do szkoły i tam dowiedzą się o zachowaniu swoich pociech.
- _W szkole jest 500 osób, niech połowa ma "komórki". Nie jesteśmy w stanie zapanować na tym, jak wszyscy będą tylko biegać dzwonić i słać SMS-y - mówi Lidia Kowal.
W gimnazjum, tak jak i we wszystkich innych szkołach uczeń może dzwonić z sekretariatu. Do szkoły może też zadzwonić rodzic, a jego dziecko natychmiast zostanie przywołane do telefonu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?