Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Członkiem komisji być...

Agnieszka Nawrocka
Przed nami ostatni etap jesiennego maratonu wyborczego - druga tura wyborów prezydenckich. I podczas gdy jednych zajmują sondaże, innych frapują składy obwodowych komisji wyborczych.

     Chętnych, by zasiąść w komisji jest wielu. I nie ma wątpliwości, że wabikiem jest tu przede wszystkim dieta - czyli 135 zł.
     - Jak to się dzieje, że w komisjach siedzą ludzie, którzy mają pracę, a nawet pracownicy urzędu! Składy komisji dobiera się po znajomości, a powinno się dać zarobić bezrobotnym - uważa jeden z naszych czytelników, mieszkaniec Barcina. I nie jest to jedyny głos, jaki do nas dotarł. Jest więcej ludzi, mających żal, że nie dano im możliwości zarobienia.
     Ludzie burmistrzów...
     
A zatem jak to się stało, że w komisjach zasiedli między innymi urzędnicy?
     - Zgodnie z ordynacją w każdej komisji musi siedzieć przedstawiciel burmistrza - urzędu miejskiego lub innej jednostki podległej samorządowi - wyjaśnia burmistrz Łabiszyna, Jacek Kaczmarek. - Do komisji trafiają więc urzędnicy, na wsiach na przykład często są to dyrektorzy i pracownicy szkół. Wtedy sprawnie przebiega przygotowanie i otwarcie lokalu, który często mieści się właśnie w placówkach oświatowych.
     _A co z pozostałymi członkami komisji? Tych zgłaszają komitety wyborcze, na przykład partie polityczne. Czym się kierują wyborze?
     
- My akurat przyjmujemy zasadę, że do komisji typujemy ludzi młodych, studentów, absolwentów, osoby bez pracy - mówi Rafał Rospenda, ze żnińskiego biura Prawa i Sprawiedliwości. - Te osoby najczęściej zbierają dla nas podpisy pod listami poparcia. Choć praca w sztabie wyborczym nie jest obligatoryjna.
     Rafał Rospenda przyznaje, że nie zdarzyło się, aby ktoś przyszedł "z ulicy" do biura PiS i prosił o zatrudnienie w komisji, argumentując to trudną sytuacją finansową. Gdyby jednak taki się zgłosił, to pewnie zastałby wytypowany do komisji przez partię.
     Losowanie z publicznością
     
Chętnych do pracy zawsze jest więcej niż miejsc. Stąd "organizatorzy" wyborów w terenie, czyli gminy robią publiczne losowania.
     W Barcinie 31 sierpnia losowano składy komisji do wyborów parlamentarnych, 15 września do prezydenckich. Losowania tak jak wszędzie były publiczne.
     
- Losowania były ogłoszone. Uczestniczyło w nich kilka zainteresowanych osób, sporządziliśmy nawet listę obecności przybyłych, była telewizja lokalna - mówi Elżbieta Wojciechowska, sekretarz gminy Barcin.
     Także w Łabiszynie losowaniu przyglądali się mieszkańcy gminy.
     Pracujący przy prowadzeniu głosowania przyznają, że wiele osób deklarujących chęć zasiadania w komisji nie wie na czym ta praca polega.
     
- Niektórzy przychodzą po raz pierwszy do tej pracy, choć nie wiedzą na czym ona polega. Myślą, że po zamknięciu lokalu wyborczego kończy się praca. A ona się dopiero zaczyna i trwa czasem całą noc. I najtrudniejsza praca jest wtedy, kiedy fizycznie jesteśmy najbardziej zmęczeni. A tu nie może być pomyłek _- mówi jedna z osób pracujących przy wyborach.
     

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska