Kolej nieugięta

     Do włocławskiego ratusza wpłynęło kolejne pismo z dyrekcji PKP w Warszawie w sprawie ewentualnego otwarcia przejazdu przez torowisko na ul. Kaliskiej. Kolej podtrzymuje swoje wcześniejsze stanowisko w tej sprawie, stwierdzając, że otwarcie przejazdu jest niemożliwe. "Uruchomienie przejazdu przez pięć torów w rejonie stacji Włocławek, w ciągu ulicy Kaliskiej, w miejsce istniejącego przejścia dla pieszych, byłoby
     sprzeczne z postanowieniami ministra
     transportu i gospodarki morskiej w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać skrzyżowania linii kolejowych z drogami publicznymi..." - pisze do prezydenta Włocławka Władysława Skrzypka członek zarządu PKP Zbigniew Zarychta.
     To odpowiedź na kolejną interwencję włocławskich władz, upierających się przy otwarciu przejazdu. Takie postulaty zgłaszane są zresztą od dawna przez mieszkańców miasta.
     Argumenty prezydenta
     wydają się oczywiste: Kiedy przed laty decydowano o zamknięciu przejazdu dla ruchu kołowego, w jego obrębie znajdowały się przejazdy manewrowe o dużym natężeniu z pobliskiej stacji przeładunkowej.
     Tory przeładunkowe zostały jednak zlikwidowane. Zmianom uległ również efektywny czas zamknięcia przejazdu. O ile wówczas wynosił 67 proc., to dziś już tylko 33 procent. Stanowisko władz miasta poparła też "Analiza techniczno-ruchowa skrzyżowania ulic Kalis-skiej, Okrzei i POW w aspekcie uruchomienia przejazdu kolejowego, przygotowana przez Sto-warzyszenie Inżynierów i Techników Komunikacji RP, wskazując jednoznacznie na
     korzyści z otwarcia torowiska
     Jednak kolej jest nieugięta. "Z zadowoleniem przyjęliśmy informacje o możliwości wybudowania w tym rejonie skrzyżowania dwupoziomowego. Uważamy, że takie rozwiązanie jest rozwiązaniem optymalnym, bo gwarantującym bezpieczne przemieszczanie się mieszkańców Włocławka" - pisze Zbigniew Zarychta. No i kolej miałaby problem z głowy...