Komunalny ciężar

     Burmistrz Lipna Wiesław Białucha nie boi się powiedzieć wprost, że nie zamierza wydawać pieniędzy z miejskiej kasy, należnych wszystkim mieszkańcom, na remonty budynków komunalnych. Takie żądania nazywa ekonomiczną zbrodnią. Władze Włocławka tej odwagi nie mają. Efekt jest taki, że na zaspokojenie potrzeb 16,5 tys. mieszkańców zasobów komunalnych, czyli 13. procent wszystkich włocławian, idą naprawdę grube miliony.
     Budynek przy ul. Ptasiej
     do którego w ubiegłym roku wprowadziło się 40 rodzin, kosztował 2 mln 200 tys. złotych. W tym samym czasie kosztem 1 mln 300 tys. zł kupiono i zaadaptowano na lokale socjalne budynek przy ul. Wienieckiej, w którym zamieszka około 50 rodzin. Na remonty budynków komunalnych, bez rozbiórek, miasto przeznaczyło kolejne 3 miliony z hakiem, tyle samo zarezerwowano na ten cel w tegorocznym budżecie.
     Warto też przypomnieć, że głównie mieszkańcy budynków komunalnych korzystali w ubiegłym roku z dodatków mieszkaniowych, na które z budżetu miasta wydano prawie 9 mln zł. Plany na ten rok są równie ambitne.
     Kolejne pełnowartościowe
     mieszkania, choć pod nazwą "socjalne", miasto chce budować przy ul. Ptasiej. Łączny koszt - 4 mln 150 tys. zł. Fakt, udało się załatwić dofinansowanie z zewnątrz, ale i tak udział środków własnych to niebagatelna kwota 2 mln 750 tys. zł.
     Cytowany przez nas burmistrz Lipna uważa, że domy komunalne trzeba remontować za pieniądze pochodzące z czynszów. Tymczasem we Włocławku zaległości z tego tytułu, mimo dodatków mieszkaniowych, sięgają... 11 mln 580 tys. zł plus 4 mln 300 tys. zł tytułu odsetek. Za te pieniądze można by gruntownie wyremontować wiele domów, nie sięgając do kasy miasta.
     We Włocławku brakuje nowych ulic, pływalni, sal gimnastycznych, stadionu, bo na to nie ma pieniędzy. Tym bardziej miasto nie powinno więc inwestować w drogie budownictwo, jak na Ptasiej, przeznaczając je dla ludzi, których na utrzymanie takich mieszkań po prostu nie stać...
     **