Właścicielka nieruchomości w gminie Fabianki w powiecie włocławskim prowadziła - tak się to oficjalnie nazywało - hodowlę psów i kotów. W niedużym budynku gospodarczym trzymała ponad 40 zwierząt.
- Nie wychodziły one na dwór, trzymane były w odchodach - mówi Grzegorz Bielawski, prezes ogólnopolskiego stowarzyszenia „Pogotowie dla zwierząt”. To za sprawą włocławskiej grupy „Kundelkowisko” do „Pogotowia...” dotarł sygnał o miejscu, gdzie jest prawdopodobnie prowadzona tak zwana hodowla rozrodowa.
Psia dola. Taki los spotkał także koty
Gdy Grzegorz Bielawski oraz włocławianki: Anna Protas-Stry-chalska i Katarzyna Górkiewicz, w asyście policji z posterunku w Fabiankach, wkroczyli na teren posesji, odkryli na jej tyłach prawdziwe piekło. - Mówi się „pieska dola”... tutaj okrutny los spotkał nie tylko psy - mówi pani Anna z „Kundelkowiska”. - I psy, i koty siedziały w ciemności, bo pomieszczenia z desek i betonu nie miały okien. Zasłonięto je płytami i zabito gwoździami.
W niewoli zdziczały, bały się ludzi, uciekały
- Trzymano tu głównie kundelki: dorosłe i szczeniaki - mówi Anna Protas-Strychalska. - Niektóre były w typie pinczera, szpica. Uwalnianie ich z niewoli sprawiało ogromną trudność, bo zdziczały i bardzo bały się człowieka. Musieliśmy wyrywać deska po desce, aby je powyciągać z zapełnionych odchodami zakamarków. Trwało to kilka godzin. Kilkanaście kotów zamkniętych było w ciemnej kotłowni. Chore, na wpół zdziczałe. Zarówno w przypadku kotów, jak i psów konieczna była jak najszybsza pomoc weterynaryjna. - Zawieźliśmy zwierzaki nocą do przychodni „Centrum Vet”, z którą współpracujemy - mówi pani Anna. Dla niektórych zwierząt pomoc przyszła jednak za późno. Znaleziono martwą, dorosłą suczkę, ciało było w początkowej fazie rozkładu. Będzie przeprowadzona sekcja zwłok, która pozwoli ustalić przyczynę śmierci.
- Dzięki „Centrum Vet” wszystkie zwierzaki przeszły ogólny przegląd oraz zostały oczipowane - mówi Anna Protas-Strychalska. - Wszystkie są zapchlone i zarobaczone, większość ma problemy z zębami, anemię i zapalenie jelit. Wszystkie psiaki z dłuższym włosem mają na sobie dosłownie skorupę z kołtunów.
Konrad Dawidowicz, lekarz weterynarii z przychodni „Centrum Vet” we Włocławku, przyznaje, że choć wcześniej stykał się z efektami złego traktowania zwierząt, nigdy nie w takiej skali. - Spectrum chorób, jakie stwierdziliśmy u zwierząt do nas przywiezionych podczas tej dramatycznej nocy, było bardzo szerokie - mówi. W najgorszym stanie były koty - dwa dosłownie umierające. Psy, wśród których były też zdrowe, karmiono w miarę dobrze, nie były wychudzone. Traktowano je przecież jako zwierzęta rozrodowe.
Zdaniem pani Anny, interwencja w gminie Fabianki okazała się udana dzięki dobrej woli wielu ludzi, także władz tej gminy, policji.
Historia lubi się, niestety, powtarzać
To kolejna już w naszym regionie „fabryka” zwierząt. - Właścicielka zwierząt była członkiem tego samego stowarzyszenia, któremu odebraliśmy w lutym tego roku 170 psów i kotów - mówi Grzegorz Bielawski. - To było w miejscowości Dobrcz pod Bydgoszczą.
Tymczasem prawie wszystkie psiaki z gminy Fabianki znalazły już domy tymczasowe. Tam są leczone i uczą się życia w przyjaznych warunkach. Podobnie jest z kotami. Ale do wyleczenia takiej skrzywdzonej psiej czy kociej duszy jest bardzo daleko.
Co gorsza, zdaniem Anny Protas-Strychalskiej, w rejonach Włocławka jest prawdziwe zagłębie takich „hodowli”.
Info z Polski 5.10.2017
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?