Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Rytlu walczą dzielnie ze skutkami nawałnicy. Nie mogą doczekać się żołnierzy! [zdjęcia]

Redakcja
Rytel, piękna wieś letniskowa w Borach Tucholskich, ucierpiała najbardziej. - Mieszkałem w lesie, teraz do lasu mam cztery kilometry - mówi Łukasz Ossowski, sołtys Rytla.
Rytel, piękna wieś letniskowa w Borach Tucholskich, ucierpiała najbardziej. - Mieszkałem w lesie, teraz do lasu mam cztery kilometry - mówi Łukasz Ossowski, sołtys Rytla. Anna Klaman
Rytel, piękna wieś letniskowa w Borach Tucholskich, ucierpiała najbardziej. - Mieszkałem w lesie, teraz do lasu mam cztery kilometry - mówi Łukasz Ossowski, sołtys Rytla. Od kilku dni jest ciągle na nogach, gotowy nieść pomoc potrzebującym. W nocy spać nie może.

Objeżdża z nami Rytel i pokazuje skalę nieszczęść. Ucierpiała nie tylko wieś, ale i pobliskie miejscowości, a jest ich wokół Rytla całkiem sporo. To m.in. Modrzejewo. Jedziemy tam i spotykamy na drodze Mirosława Orłowskiego, prokuratora rejonowego w Chojnicach. Mieszka w Modrzejewie. - Wie Pani, co najgorsze, zawsze jak się budziliśmy, słyszeliśmy śpiew ptaków. A teraz nic - ptaków nie ma.

Razem z sąsiadami skrzyknęli się i w sobotę sami zadbali o udrożnienie drogi z drzew. Pracowali dwanaście godzin w pocie czoła i we łzach. To co było, już nie wróci. Tu były 150-letnie sosny. Posadzono je przy Wielkim Kanale Brdy, gdy go budowano.

Straty w lasach po nawałnicy w dyrekcji regionalnej w Toruniu

Teraz cały ciek - arcydzieło sztuki inżynieryjnej z XIX w. jest zawalony drzewami. Strach patrzeć, niemal drzewo przy drzewie, jak okiem sięgnąć. I ta cisza! W Rytlu przeciwnie - zewsząd słyszymy ryk pił spalinowych. Pracują strażacy, ale także ludzie dobrej woli, którzy odpowiedzieli na apel sołtysa. Od rana sołtys odbierał telefony i kierował wolontariuszy do pracy. Przyjechał trzydziestolatek z Czerska - nie nazwiska nie poda, czterdziestolatek z Konarzyn, dwójka młodych ludzi z Warszawy. - Przyjechaliśmy na cztery dni w Bory Tucholskie, zatrzymaliśmy się w Czarne Wodzie, ale nie mogliśmy nie pomóc, gdy usłyszeliśmy, co się stało - mówi Ola.
To tylko niektórzy nasi rozmówcy. Pomagają też mniejsze firmy, jak Michała Połoma. Pan Michał ma ciągnik. Pracuje od trzech dni. Zgłosiły się też większe firmy z ciężkim sprzętem z Czerska i Chojnic. Ale przy tak dużych zniszczeniach to kropla w morzu potrzeb.
Rano widzimy w Rytlu wicewojewodę. To Mariusz Łuczyk. Goni go sołtys Łukasz Ossowski, ale Łuczyk szybko kończy rozmowę, mówiąc, że się spieszy. Ossowski ma żal. - Przyjechał do mnie do domu, a u mnie akurat nie ma zniszczeń - opowiada. - Powiedział jeszcze, że wcale w Rytlu dużych zniszczeń nie widzi, a potem już nie miał już dla mnie czasu, bo występował przed kamerami Telewizji Polskiej. Gdy go jeszcze poprosiłem o rozmowę, usłyszałem, że musi jechać do Chojnic na zebranie sztabu kryzysowego w powiecie.

Przeczytaj koniecznie: Stracili dach nad głową. Potrzebna pomoc dla rodziny z Będzitówka

Ossowski: - Musi to premier. Powinna ogłosić stan klęski żywiołowej. Już dawno powinno tu być wojsko. A wicewojewoda mi tylko powiedział, że nie wie, czy to realne, bo to kosztuje.

Dopiero po południu, już po posiedzeniu sztabu, Ossowski nakłonił dyrektora departamentu zarządzania kryzysowego z Gdańska, by pojechał z nim na wizję lokalną. Był wstrząśnięty tym, co zobaczył.

Stało się jasne, że jeżeli nie pojawią się żołnierze, a przyjdą większe opady deszczu, to Wielki Kanał Brdy i Brda, które już i tak wylewają, zaleją pobliskie tereny. Kłopoty mają też Zakład Hodowli Pstrąga w Mylofie i drugie znajdujące się tam przedsiębiorstwo. Około godz. 16 biuro prasowe wojewody wydało komunikat: - Informujemy, że wojewoda pomorski Dariusz Drelich podjął decyzję o skierowaniu do gminy Rytel sił i środków Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej celem wsparcia administracji państwowej w sytuacji kryzysowej po ostatnich nawałnicach, jakie przeszły nad województwem pomorskim. Siły zostaną zaangażowane do prac przy udrażnianiu koryta rzeki Brda w miejscowości Konigort (gm. Rytel, pow. Chojnicki) w związku z niedrożnością koryta rzeki spowodowanej silnymi wiatrami z 11 i 12 sierpnia br. oraz w udrożnieniu przejazdu do Zapory. W celu udrożnienia koryta rzeki do pomocy zostaną zaangażowane m.in. 2 spycharki szybkobieżne, 2 zestawy niskopodwoziowe, 2 samochody ciężarowo-terenowe, 2 zestawy Gąsiennicowych Transporterów Pływających, 4 samochody ciężarowo-terenowe. W dyspozycji będzie ok. 60 żołnierzy, którzy będą wykonywać konkretne zadania".

Jeszcze dziś do Rytla miała dotrzeć jednostka rekonesansowa, która miała dokonać rozeznania, czy liczba 60 żołnierzy będzie wystarczająca. A żołnierze, jak mówią rytlanie powinni być już w piątek w nocy. - Gdy próbowano dotrzeć do harcerzy w Suszku, lekarz z pogotowia powiadomił Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego, że koniecznie należy wezwać wojsko - mówi sołtys. - Centrum połączyło się nawet z Ministerstwem Obrony, ale tam decyzja była jedna i przekaz był taki sam - nie ma takiej potrzeby.

Przeczytaj również: Bez prądu, wody i dachu nad głową. Tak wciąż w gminie Koronowo

Rytlanie mówią, że ich wieś nie będzie już inna. Jest okaleczona. Ludzie przetrwają, bo radzą sobie sami świetnie. Dziękują też strażakom i ludziom dobrej woli. Dziś do domu kultury co chwilę ktoś podjeżdżał z żywnością i wodą. Głównie chojniczanie. - Sam kupiłem w "Biedronce" produkty za stówkę i poprosiłam innych klientów o to samo - mówi czterdziestolatek. - Zebrał się cały samochód!

Żywność trafiła na razie głównie do pomagających i strażaków. Ludzie jakoś sobie radzą. Nie mają teraz lodówek, więc kupują w sklepach tylko tyle, ile potrzeba im na bieżące potrzeby. Na szczęście mają wodę. Najgorzej jest tam, gdzie jej nie ma. W małych wsiach ludzie proszą o agregaty. Dzisiaj gminie Czersk udało się pozyskać dziesięć. W pierwszej kolejności trafiają do osób, które potrzebują ich ze względów medycznych - są takie przypadki. Agregat jest też przy Ośrodku Kultury w Rytlu. Tam też można przechowywać lekarstwa i się po nie na bieżąco zgłaszać.

Już wiadomo, że prądu w Rytlu nie będzie przez co najmniej dwa tygodnie, a może i dłużej. To dla mieszkańców i turystów duży kłopot. Jak sobie radzą, czy otrzymują właściwą pomoc? Rozmawialiśmy także z mieszkańcami Krakowa i Bydgoszczy, którzy do Rytla przyjeżdżają na wakacje. Są w wielkim szoku, ale szczęśliwi, że żyją. Jutro opiszemy ich poruszające relacje z chwil grozy, których doświadczyli. A także historię Marii Stencel z małego domku kolejowego przy stacji PKP. - Cudem przeżyłam z wnuczkami - opowiada. - Byłyśmy skulone, trzymałyśmy się razem. A ja płakałam, modliłam się i śpiewałam głośno - Pod Twoją Obronę!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska