Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Osia wywieziono ich aż za Ural

Maciej Ciemny
Wciąż kompletowana jest lista deportowanych z gminy Osie. Nie wszyscy chętnie wracają do tego czasu. - Zwłaszcza kobiety nie chcą o tym opowiadać - dodaje Stanisław Sowiński
Wciąż kompletowana jest lista deportowanych z gminy Osie. Nie wszyscy chętnie wracają do tego czasu. - Zwłaszcza kobiety nie chcą o tym opowiadać - dodaje Stanisław Sowiński Archiwum UG Osie
O blisko 120 osobach, które z gminy Osie deportowano do ZSRR wie Stanisław Sowiński, lokalny badacz przeszłości. Wciąż uzupełnia tę listę.

- Jednego wieczoru rozmawialiśmy do późna z bratem. O historii naszej rodziny, ale też o losach bliskich. Stwierdziliśmy, że inni także sporo ucierpieli w czasie wojny i krótko po niej - odpowiada Stanisław Sowiński na pytanie, dlaczego zajmuje się przeszłością. Razem z bratem pod koniec 1944 r. stracili ojca.

Nie chciał donieść
Na terenie Osia działała już prężnie antyhitlerowska partyzantka. Ukraińcy udający rosyjskich leśnych namawiali ojca pana Stanisława i jego sąsiadów do kupna kocy. - Ojciec odrzekł, że im się przecież bardziej przydadzą. Wrócił do domu. Na drugi dzień miał być targ, gdzie ojciec chciał kupić źrebaka. Jeszcze wieczorem matka upominała go, żeby lepiej zgłosił sprawę hitlerowskiej policji. Partyzantów już nie złapią, a nas w razie czego nikt nie będzie się czepiał - opowiada Sowiński.
Jego ojciec nie posłuchał żony. W trakcie powrotu z targu zatrzymał go patrol niemieckiej żandarmerii wraz z dwoma Ukraińcami udającymi dzień wcześniej partyzantów. Wieczorem już nie żył. Został rozstrzelany.

- Ale ofiary hitleryzmu mają u nas chociaż upamiętniającą tablicę, a gnębieni przez reżim sowiecki nie mają miejsca pamięci.Dlatego pomyślałem, że warto stworzyć taką listę - tłumaczy Sowiński.

Zaczęło się od opowieści sąsiadów. We wsi Radańska mieszkał Bronisław Głomski. Przed wojną był pracownikiem leśnym. Po powrocie został drwalem. - Był na Uralu najdłużej z naszego terenu. Blisko trzy lata - mówi Sowiński. - Przetrwał, bo też pracował przy wycince drzew. Znał się na przyrodzie. Zbierał korzonki, które jadł po ugotowaniu. Twierdził, że dzięki temu przeżył.

Racje żywnościowe były ściśle uzależnione od ilości ściętego drzewa. - A nie było nawet czym naostrzyć piły. Pan Głomski szukał niezardzewiałych gwoździ, żeby chociaż po nich przejeżdżać zębami piły - mówi Sowiński.
Więcej szczęścia mieli przedwojenni pracownicy elektrowni wodnej z Żura. Fala deportacji z Osia swoją kulminację miała w lutym 1945 r., a ci wrócili już w październiku tego samego roku.

Wrócili do elektrowni
Byli niezbędni do uruchomienia obiektu. Niemcy wywieźli ze sobą części, których nie można było nigdzie kupić. Trzeba było je odtworzyć. Potrzebni byli specjaliści. - Ściągał ich Marian Hoffmann, energetyk, syn Alfonsa - dodaje Sowiński mając na myśli przedwojennego twórcy sieci energetycznej na Pomorzu, której kluczowymi obiektami były elektrownie w Żurze i Gródku.
Do dziś żyje pani Gertruda Najdecka, z domu Brzóskiewicz, która została wywieziona w wieku 21 lat. Pojmano ją w trakcie ulicznej łapanki. W ZSRR pracowała kopalni i hucie szkła. Wróciła w grudniu 1947 r. Cały czas mieszka w Osiu.

Wszyscy, mimo przeżytej traumy, próbowali wrócić do normalnego życia. Edmunda Fandrejewskiego z Osia pchnęło to aż do Warszawy, gdzie po powrocie z ZSRR pracował jako klaun Chogo-Fogo w jednym ze stołecznych cyrków.
Inni próbowali wydostać się ze ZwiązkuSowieckiego na własną rękę. Tak było m.in. z pracującym w gospodarstwie rolnym na Uralu Maksymilianem Malinowskim, który uciekł z kolegą. Dwa tygodnie wędrowali pieszo nim doszli do torów kolejowych.Udało im się wskoczyć do pociągu towarowego, którym szczęśliwie dojechali do Polski.

Wielu nie wróciło. Zmarli na Uralu, daleko od swoich rodzinnych stron.W obozie w Kopiejsku zmarła Gertruda Kałdowska, dwunastolatka, która została wpakowana do pociągu nawet bez płaszcza. Nie miała szans na przeżycie. Annę Kamińską z Miedzna uśmiercił w Kopiejsku tyfus. Nikt nie dbał o warunki i zdrowie deportowanych.

Stanisław Sowiński stara się, żeby na cmentarzu w Osiu pojawiły się płyty z nazwiskami wywiezionych. - Pamięć o nich musi zostać zachowana - mówi historyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska