Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Instruktorka pole dance: - Jestem kobietą, żoną i panią domu

Maciej Ciemny
Paula Jaworska swą przygodę z gimnastyką na rurze zaczęła osiem lat temu.
Paula Jaworska swą przygodę z gimnastyką na rurze zaczęła osiem lat temu. 3mfoto
Rozmowa z Paulą Jaworską, instruktorką pole dance, prowadzącą studia tańca na rurze w Świeciu, Grudziądzu i Toruniu.

Przypomnij nam proszę, jak zainteresowałaś się pole dance? Długo ćwiczyłaś, nim nabrałaś pewności, że to Twoja pasja na całe życie?
Osiem lat temu wyprowadziłam się do Gdańska spod Świecia. W dużym mieście był wielki wybór zajęć i tak zaczęłam swoją przygodę z różnymi rodzajami ćwiczeń: pilates, siłownia, taniec. Jednak nie trwało to nigdy więcej niż rok i tak wreszcie koleżanka wyciągnęła mnie na zajęcia pole dance. Ona sama została namówiona na nie wcześniej przez swoją mamę, która już wtedy świetnie sobie radziła z tego typu aktywnością. Zajęcia pole dance okazały się strzałem w dziesiątkę: koniec nudy, ciągłe wyzwanie.

Rok temu pisaliśmy o Twoim studio w Świeciu. Teraz są jeszcze w Grudziądzu i w Toruniu? Równie oblegane?
Studio w Grudziądzu niedługo obchodzi swoje pierwsze urodziny, od samego początku zainteresowanie zajęciami nie maleje, a co najważniejsze nie ma dużej rotacji w kursantach - co oznacza, że jak już zaczną, to nie chcą skończyć (śmiech). Studio w Toruniu otworzyliśmy w poniedziałek, 5 października, a więc jest naszym najnowszym dzieckiem. Nie chcemy zapeszać, ale zainteresowanie jest ogromne.

Skąd bierze się popularność pole dance?
Myślę, że całe sedno popularności to po prostu fakt, że to coś zupełnie innego, wcześniej niespotykanego. Zajęć nie można porównać z żadnymi innymi (nie licząc ćwiczeń z użyciem szarf, trapezu czy koła - ponieważ one też łączą ze sobą elementy tańca, akrobatyki i wysiłku fizycznego). Zajęcia są ciągłym wyzwaniem. Nie zawsze wszystko nam wychodzi. Często z jednym elementem - figurą dziewczyny męczą się miesiącami, jednak osiągnięcie takiego celu jest wielką satysfakcją. Tak więc pole dance to nie tylko ćwiczenia ciała, ale i nauka wytrwałości. Niezmiernie cieszy mnie, że kursantki bardzo angażują się w swoją pasję, często oglądają filmy z zagranicznych mistrzostw, szukają nowych figur lub zagranicznych gwiazd, które będą ich motywacją i inspiracją. I kolejnym atutem pole dance, może zabrzmi to trochę oklepanie (ponieważ o każdym sporcie mówi się, że najlepiej wpływa) jest jego wpływ na nasze ciało. Cieszy mnie, że coraz więcej kobiet rozumie, że celem nie jest jak najniższa waga, lecz osiągnięcie zdrowego, jędrnego i prawidłowo zbudowanego ciała. A pole dance jest jedną z najlepszych dróg do tego.

Czy ten sport skutecznie przezwycięża stereotyp erotycznej rozrywki, z którą taniec na rurze jeszcze niedawno bezdyskusyjnie się kojarzył?
Szczerze mówiąc, nie wiem czy przezwycięża. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Nie traktowałam tego sportu jako erotycznej rozrywki i nie spotkałam się ze złym słowem ze strony innych, czy to rodziny czy pracodawców - jeszcze niedawno pracowałam w branży finansowej łącząc to z prowadzeniem studia w Świeciu. Wiem, że wiele osób ciekawi, co taka instruktorka tańca na rurze robi po zajęciach, a więc informuję (śmiech): nie pracuję w klubie nocnym, jestem normalną kobietą, żoną i panią domu.

Od niedawna możemy na Facebooku śledzić Twoje wyczyny na indywidualnym profilu - Pole Pola. Skąd taka decyzja?
Oj, nie było łatwo jej podjąć. Pomysł zrodził się bardzo dawno temu, jednak wciąż brakowało odwagi. Strona powstała niedawno i przekonały mnie do tego po części moje kursantki, ponieważ prosiły o wysyłanie im filmów lub zdjęć jak wykonuję dane ćwiczenie - tak aby same mogły próbować np. w domu i tak utworzony został profil, gdzie nie tylko moje dziewczyny mogą szukać np. pomysłów na ćwiczenia. Profil jest też po części motywacją. Uznałam, że jeżeli mam choć jedną osobę zmotywować do działania, niekoniecznie chodzi o pole dance - to warto. I jest to też motywacja dla mnie, ponieważ bardzo mobilizuje mnie do dalszego działania. Obecnie profil jest trochę zaniedbany, ponieważ przygotowania do otwarcia studia w Toruniu pochłonęły mnie doszczętnie. Jednak w głowie mam już dużo pomysłów na kolejne nagrania. Potrzeba tylko trochę czasu na realizację.

Jak masz plany związane z pole dance? Więcej studiów w różnych miastach czy stawianie na własny rozwój i startowanie w zawodach?
Studio w Toruniu jest ostatnim, ponieważ wszystkie muszą mieć identyczny standard. A nie osiągnę tego, jeżeli sama nie będę ich doglądać. To ogrom pracy organizacyjnej, której tak naprawdę nie widać, ale bez niej te studia by nie funkcjonowały. Jednak na swój sposób to lubię: mieć dużo na głowie, milion rzeczy do załatwienia i wciąż dzwoniące telefony. Co do własnego rozwoju, wciąż wyznaczam sobie nowe cele, które w większym czy mniejszym stopniu dotychczas udaje mi się realizować. Kładę bardzo duży nacisk na zadowolenie naszych kursantów, a przekłada się to również na godziny spędzone z moimi instruktorkami na wspólnych treningach, wyjazdy szkoleniowe czy warsztaty - i to jest dla mnie własnym rozwojem, ponieważ postęp moich instruktorów przekłada się na mój (śmiech). Co do startowania w zawodach... jest to dość problematyczne, dużo kursantek pyta się, dlaczego żadna z nas nie wystartowała jeszcze w zawodach - moja odpowiedź to: nie wiem. Wspieram moje instruktorki i kursantki, każdej z nich pomogę w przygotowaniach do zawodów, jednak mi samej nie sposób wyobrazić sobie siebie biorącej udział w takiej rywalizacji.

Jak przekonać babcię, która sprzeciwia się aktywnościom wnuczki na rurze, ponieważ nieobyczajnie jej się to kojarzy?
Niestety, części tego nie przetłumaczymy i nawet nie ma sensu podejmowanie tematu. Jednak gdy widzę obawy, np. rodziców o to czy ich córka ma brać udział w takich zajęciach - zapraszam ich albo na zajęcia (jeżeli pozostałe kursantki się zgodzą), albo proponuję, aby wykupili lekcję indywidualną i wtedy mogą sami zobaczyć o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. I najczęściej kończy się to tym, że mama również zapisuje się na zajęcia (śmiech).

Czy przy rurze pojawia się coraz więcej mężczyzn?
Cały czas zauważamy „przyrost” mężczyzn w świecie pole dance, jednak sama nie jestem w stanie tego ocenić, ponieważ nie mamy grup męskich. Jest to po części spowodowane ograniczeniami naszych lokali np. (brak osobnych szatni itp). Jednak od czasu do czasu organizujemy spontaniczne zajęcia dla par i faktycznie wielu partnerów naszych kursantek chętnie przychodzi. W naszym studio w Świeciu ćwiczy z nami dwóch panów, jednak są oni gimnastykami i przychodzą raczej na nasze indywidualne treningi instruktorskie. Uzupełniamy się nawzajem próbując połączyć wszelkie elementy gimnastyczne i akrobatyczne z rurą.

Z jakiego typu kontuzjami najczęściej muszą się liczyć pole dancerki?
Jest to niezwykle trudne pytanie, ponieważ kontuzje mogą być zupełnie różne. Najczęściej spowodowane są wymaganiem od siebie więcej niż jesteśmy aktualnie w stanie zrobić. Najlepszym przykładem są figury na rurze z dużym wygięciem pleców. Kursantki często naoglądają się zdjęć, na których figura wydaje im się w zasięgu ręki i za wszelką cenę chcą ją zrobić. Sama byłam przykładem takiego podejścia, jednak dwukrotne naciągnięcie mięśnia i wykluczenie z ćwiczeń szybko i skutecznie wyleczyło mnie z takiego podejścia. Są również urazy, z którymi muszą się liczyć pole dancerki. Nie są to poważne kontuzje, ale zdarzają się regularnie. Są to poobijane kostki czy żebra, ponieważ na przykład źle obliczymy odległość od rury. Oczywiście, jeszcze siniaki i odciski, które są na porządku dziennym - jednak traktujemy je jak trofea po wygranej walce i śmiało chwalimy się pomiędzy sobą która ma większego (śmiech).

Taniec na rurze pomaga nie tylko fizycznie. Chyba również psychicznie. Wzrasta odwaga u nieśmiałych? Są jeszcze jakieś korzyści oprócz wysportowanego ciała?
Prowadząc zajęcia zaobserwowałam pewną tendencję. Nazywam to „efektem szatni”. Dziewczyny które przychodzą na pierwsze zajęcia najczęściej tylko witają się w szatni, na kolejnych zajęciach zaczynają się rozmowy o tematach ogólnych, typu ,,ładną mamy dziś pogodę”. Natomiast po około miesiącu, nie można zaprowadzić spokoju w szatni, jak na rynku, jedna przekrzykuje drugą. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ wtedy wiem, że grupa się zintegrowała, co przenosi się na zajęcia - wzrasta mobilizacja, dziewczyny się wspierają i zauważyć można nutkę pomocnej rywalizacji. Mam również wiele kursantek, które zaczęły swoją przygodę z aktywnością fizyczną właśnie od pole dance - ponieważ jak same mówią trudno im iść na zajęcia grupowe, gdzie na sali jest np. trzydzieści osób i ćwiczyć. Zwyczajnie się krępują. Natomiast u nas zaczynają w kameralnych grupach, ich odwaga i samoakceptacja rośnie.

wideo: Dziennik Łodzki/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Instruktorka pole dance: - Jestem kobietą, żoną i panią domu - Gazeta Pomorska

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska