Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"W szpitalu nie dopilnowali zabójcy, dlatego mój brat nie żyje"

Agnieszka Romanowicz, archiwalne wideo: TVN24/x-news
Dyrekcja zapewnia, że pracują na poprawą bezpieczeństwa w szpitalu. Większość  oddziałów jest monitorowana i po kompleksowym remoncie.
Dyrekcja zapewnia, że pracują na poprawą bezpieczeństwa w szpitalu. Większość oddziałów jest monitorowana i po kompleksowym remoncie. Andrzej Bartniak
Pan Andrzej żąda odszkodowania od szpitala psychiatrycznego. - W szpitalu nie dopilnowali zabójcy, dlatego mój brat nie żyje - powiedział.

Chodzi o sprawę z 15 grudnia 2014 roku. 23-letni pacjent Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych zabił innego chorego: 57-letniego Czesława z Inowrocławia, brata naszego rozmówcy.

Zabójca wpadł w taki szał, że próbował też zabić pielęgniarkę, która pobiegła zobaczyć, co się dzieje i zastała go nad denatem w szpitalnej palarni.

Brat zmarłego ciągle nie może się pogodzić z tą tragedią. - Byłem u Czesława wielokrotnie, leczył się w Świeciu od dwóch lat. Tego dnia miał przyjechać do nas do Inowrocławia - wspomina pan Andrzej. - Wcześniej Czesław nie mógł opuszczać szpitala sam, więc przyjeżdżałem do niego i zawoziłem w obie strony. Jego stan się poprawiał.

Z relacji pana Andrzeja wiadomo, że zabójca, zanim dostał się do palarni, był unieruchomiony w pasach. - Ale bardzo chciał zapalić, więc ochroniarz czy ktoś taki z nim poszedł i wtedy tamten był spokojny. Za drugim razem ochroniarz zaufał pacjentowi i zostawił go w palarni. Wtedy to się stało: facet zabił brata gołymi rękami. To ewidentny błąd szpitala, bo nie dopilnował zabójcy.

Przeczytaj również: Zabójstwo w szpitalu psychiatrycznym w Świeciu! Pielęgniarki: - Nie jesteśmy w stanie zapanować nad 30 mężczyznami [wideo]

To też powód, dla którego pan Andrzej zamierza walczyć o odszkodowanie. - Narodowy Fundusz Zdrowia zgadza się, że to był błąd, skoro wlepił szpitalowi karę. Sąd nie może uznać inaczej - uważa.

Kontrola w NFZ trwała od 16 grudnia 2014 roku do 13 stycznia 2015 roku. - Jej przedmiotem były warunki realizacji świadczeń zdrowotnych na oddziale X ogólnopsychiatrycznym - informuje Barbara Nawrocka, rzecznik prasowy NFZ w Bydgoszczy. - Stwierdzono brak części etatu w obsadzie lekarskiej - co jednak i stanowczo to podkreślono - nie miało wpływu na dramatyczne zdarzenie, o którym państwo pisaliście. Jednakże ze względu na wyniki kontroli NFZ nałożył na szpital karę w wysokości 59.034 zł, co stanowiło 0,3 proc. wartości umowy na wszystkie oddziały ogólnopsychiatryczne na rok 2014. Świadczeniodawca karę zapłacił w całości.

Dyrekcja szpitala psychiatrycznego zapewnia, że starają się przeciwdziałać zagrożeniom. Większość oddziałów jest już monitorowana, również palarnie. Jednak zachowanie pacjentów w tej lecznicy jest czasem nieprzewidywalne, zwłaszcza, że rośnie liczba osób hospitalizowanych przymusowo, wbrew ich woli. - Często są to chorzy zagrażający życiu lub zdrowiu innych. Opieka nad takimi chorymi wymaga znacznie więcej wysiłku od personelu i generuje koszty - tłumaczy Sławoimir Biedrzycki, zastępca dyrektora do spraw lecznictwa. - Niestety, pacjenci ci bywają nieprzewidywalni. Szczególnie duże problemy sprawiają osoby hospitalizowane w następstwie użycia dopalaczy. Coraz częściej dochodzi do zachowań agresywnych kierowanych do personelu szpitala. Wielokrotnie pielęgniarki, lekarze, ratownicy doznali uszczerbku na zdrowiu.

Co na to sąd?

Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska