Karuzela na starym cmentarzu w Przechowie

Ostatnio Jerzy Karnasiewicz, fotografik, zwrócił uwagę "Pomorskiej" na cmentarz żołnierzy radzieckich na osiedlu Kościuszki w Świeciu. Podpowiedział, żeby o niego dbać, bo coraz częściej potomkowie żołnierzy Armii Czerwonej szukają w Polsce swoich przodków. - Jako obywatele Europy, czyli wielkiej cywilizacji, powinniśmy pokazać Rosjanom, że szanujemy historię - tłumaczył.

Niewinni ewangelicy

Ostatnio Karnasiewicz odkrył w Świeciu inny cmentarz. - Byliśmy z żoną i córką na spacerze w Przechowie. Zaszliśmy na plac zabaw przy ul. Leśnej. Jakież było nasze zdziwienie, gdy odkryliśmy, że bawimy się na cmentarzu - ubolewa Karnasiewicz, który zauważył, że w czasach PRL powszechne było likwidowanie cmentarzy ewangelickich pod parki, place zabaw. - To niepojęte! Skąd taka nienawiść? Przecież na cmentarzach ewangelickich nie spoczywają hitlerowcy. Często są to ludzie niewinni, zmarli przed wojną - zauważa fotografik.

Nie ma pomnika

Jednak na cmentarzu w Przechowie leży hitlerowiec. - Był chowany w 1943 r. z orkiestrą, honorami, wśród swastyk na flagach - wspomina Jarosław Rządkowski, 72-letni mieszkaniec Przechowa, który nie ukrywa, że potępia przekształcenie cmentarza na plac zabaw. - Stało się to w latach 70., na wniosek pewnego kaletnika, wówczas radnego - wspomina. - To były czasy wielkiej fascynacji tenisem ziemnym, bo sukcesy odnosił wtedy Wojciech Fibak.
Radny wymarzył sobie kort w Przechowie i pod jego lokalizację wybrał ewangelicki cmentarz. - Zalali groby betonem, bez ekshumacji - pamięta Rządkowski. - Pod boiskiem do tenisa spoczywa m.in. ojciec mojego kuzyna ze Szczecina. Nie ma gdzie postawić tacie znicz. Granitowe nagrobki rozkradli kamieniarze, pozostałe zostały zniszczone.
Rozległy cmentarz funkcjonował na potrzeby gminy ewangelickiej, licznej w Przechowie do końca II wojny światowej.