Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma się co chwalić, ludzie widzą, jak jest

Andrzej Bartniak
Nie zamierzają pokazywać się w towarzystwie posłów, rozklejać wielkich plakatów, niektórzy nie przewidują nawet spotkań z mieszkańcami. Wójtowie zgodnie zapowiadają, że nie dadzą nikomu zarobić na swojej kampanii.

Adam Licznerski, wójt Bukowca nie przewiduje żadnych specjalnych działań, które miałyby poszerzyć krąg jego sympatyków. Uważa, że kilka spotkań z mieszkańcami w zupełności wystarczy.

Jako jedyny

- Chcę się pochwalić, że jako jednemu z nielicznych udało mi się w całości zrealizować program wyborczy - podkreśla Licznerski. Najważniejszymi jego założeniami było: niezwiększanie podatków, poprawa infrastruktury, remont szkoły, odnowienie parku, świetlic oraz budowa domu kultury. Gdyby wybrano go na drugą kadencję, zapowiada położenie szczególnego nacisku na to, co dla żyjących na wsi jest najważniejsze: poprawę stanu dróg, remonty szkół w Przysiersku i Różannie oraz ożywienie działalności kulturalnej.

Dwa małe niepowodzenia

Licznerski, niegdyś sympatyzujący z LPR nie zamierza korzystać z autorytetu polityków. - Nie będę nikim się podpierał - mówi. - Myślę, że nie warto mieszać wielkiej polityki z tym, co dzieje się na poziomie gminy.

Na pozytywną cenzurkę za ostatnie cztery lat liczy wójt Warlubia Andrzej Łażewski. To jego czwarta kadencja i nie ukrywa, że spodziewa się piątej. On również nie będzie wydawał pieniędzy na wyborczą kiełbasę. Uważa, że jego dotychczasowa praca, to najlepsza reklama. Szczególnie dumny jest z przebudowy 2,5 km drogi w Wielkim Komórsku, rozbudowy sieci wodociągowej, poprawy jakości wody, remontu ulicy Zawadzkiej oraz kilku strażnic. Jednocześnie przyznaje się do dwóch niepowodzeń. Mowa o bardzo oczekiwanej przebudowie drogi z Kruszach oraz rozbudowie sali sportowej w Warlubiu.

Po co się narzucać

Wyjątkowo chłodno i bez emocji o zbliżających się wyborach wypowiada się Mirosław Osiewicz, wójt Dragacza. - Nie ma sensu nikomu się narzucać, w sytuacji gdy nie jest znany termin wyborów - uważa Osiewicz. - Swoją kampanię prowadziłem przez cztery lata, rzetelnie pracując. Skanalizowanie części gminy, rekultywacja wysypiska odpadów czy przygotowanie terenów inwestycyjnych z myślą o autostradzie to najlepsza reklama, jaką mogę sobie zapewnić. Nie ma sensu się wygłupiać i organizować jakichś wieców po to żeby wyliczyć swoje zasługi. Mieszkańcy widzą co się dla nich robi - dodaje.

Dziwna ta cisza

Podobnego zdania jest Zofia Topolińska. Ludzie mieszkający w Lnianie raczej nie będą mieli szans zobaczyć trzymetrowych plakatów z jej podobizną. O wyborach nie myśli zbyt wiele, chociaż przyznaje, że jest coś, co ją niepokoi. - Jest przeraźliwie cicho - zauważa. - Nie mogą uwierzyć, że nie będzie żadnego kontrkandydata. Ciągle czekam aż pojawi się jakaś osoba, która również chciałaby rządzić gminą. Byłabym spokojniejsza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska