Gdzie się podziały nasze pieniądze?

Przypomnijmy. W ubiegłym roku Zakład Remontowy ze świeckiej Spółdzielni Mieszkaniowej w ciągu czterech miesięcy wyremontował sześć klatek w bloku przy ulicy Żwirki i Wigury 17 w Świeciu. Kosztorys prac opiewał na 120 tys. zł. Ta suma zaniepokoiła mieszkańców.dokumenty. Przez długi czas spółdzielnia nie chciała ich udostępnić. Kiedy to już zrobiła, okazało się, że do remontu wykorzystano między innymi: pół tony kleju do kafelek czy... lakier samochodowy. Spółdzielnia powołała biegłego, który raz jeszcze sporządził kosztorys. Prace wycenił na około 70 tys. zł. Gdzie podziała się różnica? Nie wiadomo.

Czeka na opinię

Po tym, jak sprawa wyszła na jaw, poleciały głowy. Pracę stracili: kierownik Zakładu Remontowego oraz zastępca księgowej. Sam zakład został rozwiązany. Po naszych artykułach świecka prokuratura wszczęła postępowanie. Powołała biegłego budowlańca. Sporządził on kosztorys prac. Z nieoficjalnych informacji wiemy, że opiewa on na około 45 tys. zł. Wykazał też szereg uchybień i nieprawidłowości. Kolejny biegły, powołany przez prokuraturę, ponownie bada dokumentację remontu. - Jego opinia jeszcze do nas nie dotarła - informuje Janusz Borucki, zastępca prokuratora rejonowego w Świeciu. - Ale mogę dodać, że równolegle sprawdzamy już inne remonty w spółdzielni.

Prokurator dodaje, że sprawa na pewno skończy się w sądzie.

Tymczasem przedwczoraj wieczorem, w Spółdzielczym Ośrodku Kultury "Stokrotka", odbyło się zebranie członków spółdzielni. Uczestniczyli w nim między innymi mieszkańcy bloku nr 17. Większość czterogodzinnego spotkania poświęcona była aferze klatkowej.

Nikt nie poparł

- Czasy komuny dawno się skończyły! Spółdzielcza klika! - krzyczeli spółdzielcy.

Jednogłośnie nie udzielili oni absolutorium zarządowi i radzie.

Do sprawy wrócimy.