Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Te wybory były tylko rozgrzewką

Andrzej Bartniak
Na dziewiętnastu kandydatów, którzy chcieli reprezentować powiat świecki w Sejmie, nie udało się to ani jednemu. Nikt jednak nie traktuje tego jako porażki. W tej kampanii chodziło o coś innego.

     Cztery lata temu o prawo zasiadania w zielonym fotelu na Wiejskiej ubiegało się zaledwie kilku mieszkańców naszego powiatu. Teraz było ich aż dziewiętnastu. Obok dobrze znanych nazwisk, sporo było też takich, które niewiele mówią nawet mieszkańcom miejscowości, z której pochodzi kandydat na posła. Po co więc kandydować, skoro nie ma się żadnych szans? Odpowiedź może być prosta. Wybory parlamentarne to świetna okazja do oswojenia ze swoim nazwiskiem. Pokazania się mieszkańcom gminy, powiatu, którzy za rok zdecydują o tym, kto będzie zasiadać w radach gminnych, powiatowych i sejmiku wojewódzkim.
     Tak też spora grupa osób potraktowała niedzielne wybory. Jako sprawdzian popularności. Oczywiście przez rok może sporo się zmienić. Ci, którzy uzyskali słaby wynik mają czas żeby pomyśleć jak to zmienić. Zadowoleni z liczby otrzymanych głosów powinni się zastanowić jak nie utracić zaufania, którym zostali obdarzeni?
     Mogło być lepiej
     
Najwięcej, bo 2359 osób w minioną niedzielę postawiło krzyżyk przy nazwisku Barbary Studzińskiej, startującej z listy PO. Czy liczyła na więcej? Raczej tak, chociaż... - Uzyskanie dużo lepszego wyniku było trudne zważywszy na liczbę startujących osób - uważa wicestarosta. - Biorąc pod uwagę zaangażowane środki myślę, że jest nieźle.
     Kampania wyborcza kosztowała Barbarę Studzińską około 20 tys. zł. Tak więc za każdy głos zapłaciła jakieś 8,4 zł. Do tego należy doliczyć 9,20 zł jakie musiała zwrócić do kasy Starostwa, po tym jak jeden z tygodników rozpisał się o nadużyciach wicestarosty, która m.in. zaproszenia na spotkanie z Rokitą wysyłała z urzędowego faxu.
     Studzińska już dziś deklaruje, że za rok będzie się ubiegać o miejsce w radzie powiatu. Nie jest tylko pewna w jakich barwach wystąpi. Stowarzyszenia OPS czy PO.
     Czas na Samoobronę
     
Drugi na liście rankingowej znalazł się Krzysztof Gwizdała. Na reklamę swojej osoby wydał tysiąc złotych. - Byłem trzynasty na liście Samoobrony wiedziałem więc, że nie ma sensu wydawać dużych pieniędzy, bo i tak nie dostanę się do Sejmu - tłumaczy.
     Radnego powiatowego poparło aż 2149 osób. W tym przypadku zdobycie każdego głosu wiązało się z wydatkiem około 45 groszy. Radny Samooborny nie jest pewien czy zechce powtórnie zasiadać w radzie powiatu. - Są jeszcze inne możliwości - dodaje. - Rady gminy, sejmik.
     Kto by się spodziewał
     
Sporym zaskoczeniem może być poparcie jakim darzony jest Czesław Kwiatkowski, kustosz chaty mennonickiej w Chrystkowie. Zaufało mu 1722 wyborców. On również startował z listy Samoobrony. Wszystko wskazuje na to, że za rok spróbuje znaleźć się w radzie miejskiej.
     Niecałe sto głosów mniej uzyskała szefowa Samoobrony w naszym powiecie Mirosława Stanny. - Jestem przeciwniczką wyrzucania dużych pieniędzy na plakaty dlatego moje wydatki na kampanię zamknęły się w tysiącu złotych - tłumaczy radna powiatowa. - Na więcej nie było mnie stać.
     Czy weźmie udział w wyborach samorządowych? - Myślę, że tak - mówi. - Chociaż nie wiem co się do tego czasu wydarzy.
     Mirosława Stanny próbowała znaleźć się w parlamencie już cztery lata temu. Wówczas uzyskała 1114 głosów. Zatem poprawiła swój wynik o 513 głosów.
     

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska