Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najgorsza noc

Andrzej Bartniak
Poniedziałkowy wieczór mieszkańcy domu przy ul. Nadbrzeżnej w Świeciu zapamiętają do końca życia. Bo trudno zapomnieć chwilę, w której straciło się dobytek niemal całego życia.

     Ogień na strychu zauważył jeden z lokatorów krótko po godz. 18. Chwilę potem na miejscu zjawiły się pierwsze wozy strażackie. - Oglądaliśmy teleturniej "Jaka to melodia", gdy spostrzegłem, że pod dom podjechali strażacy, a chwilę potem zaczęli rozkładać węże. Nie miałem pojęcia co się dzieje - relacjonuje Piotr Danowski, mieszkający z rodzicami na parterze. - Dopiero gdy wyszliśmy na korytarz usłyszeliśmy, że na górze się pali.
     Błyskawicznie ewakuowano mieszkańców. Chociaż płomienie objęły znaczną część dachu, nie ucierpiała żadna osoba. Gdyby pożar wybuchł w nocy, scenariusz byłby zupełnie inny.
     Przynajmniej przez godzinę istniała realna groźba przeniesiona się płomieni na stojący w odległości kilku metrów, równie wiekowy budynek browarów. Strażakom udało się do tego nie dopuścić. Ale żeby ugasić ogień trzeba było wylać 40 ton wody. Część jej wyparowała, ale większość popłynęła wewnątrz budynku szerokim strumieniem, zalewając kolejne poziomy.
     Ostatni z dwunastu wozów strażackich biorących udział w akcji gaśniczej odjechał o godz. 21.
     Przez całą noc domu pilnowali policjanci i strażnicy miejscy. Zarówno ze względu na bezpieczeństwo zawalenia dachu, jak i mogących się pojawić złodziei. Tylko na chwilę udało się tam wejść kilku lokatorom.
     - Chciałem zobaczyć w jakim stanie jest mieszkanie i zabezpieczyć przed wodą co się, pozbieraną naprędce folią - mówi Edward Danowski , który feralną noc spędził z żona i synem u rodziców. - W środę zabiorę się za przeprowadzkę. Burmistrz obiecał, że załatwi samochód do przewożenia mebli.
     Osoby, które nie mogły skorzystać z pomocy znajomych czy rodziny wprowadziły się do hotelu Magdalena.
     Już wczoraj rano buło wiadomo, że pogorzelcy nie zostali bez dachu nad głową. Pięć rodzin otrzymało przydział do mieszkań znajdujących się w zasobach gminy. Dla dwóch innych wynajęto je w Spółdzielni Mieszkaniowej.
     Co było przyczyną pożaru? To pytanie od poniedziałku zadają sobie nie tylko mieszkańcy domu przy ul. Nadbrzeżnej. Ale odpowiedź znana będzie dopiero za jakiś czas, gdy policja zakończy postępowanie. Niezależnie od tego co ustalą fachowcy, nie zmienia to faktu, że kilkanaście osób utraciło niemal cały majątek.
     Jego wartości nikt jeszcze nie oszacował. Pozostałe straty obliczono na 90 tys. zł. Niewykluczone jednak, że remont okaże się droższy.
     Tekst i fot.
     

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska