Pierwszy budżet obywatelski w Sępólnie jak śliwki-robaczywki

Wczoraj na sesji w tej sprawie wypowiedziało się kilku radnych. Dyskusję na ten temat zaczął radny Janusz Tomas, który zaproponował wprowadzenie ograniczeń.
Przede wszystkim wyłączone mają być jednostki i placówki finansowane przez gminy. Dlaczego? Inni ze szkołami nie mają szans, bo to pojedynek nierówny. - Szkoły zdominują ten budżet i pieniądze pójdą tylko na nie - mówił. - Dziecko 7-letnie nie powinno głosować. Przecież nie o to nam chodziło.

Radny Grzegorz Dudek przypomniał, że budżet obywatelski był w programie wyborczym komitetu wyborców "Młodego Pokolenia", ale wprowadzona w Sępólnie jego formuła została wypaczona. - Wykorzystuje się dzieci do głosowania, to niesmaczne - powiedział.
Dudek dodał, że on i radny Remigiusz Bukolt celowo więc budżet obywatelski zbojkotowali i głosu nie oddali. Ocenił, że uprawnieni do głosowania powinni mieć 16 lub 17 lat, czyli być w wieku, kiedy odpowiada się już karnie. - Taka młodzież jest już dojrzała i wie, co robi - mówił.

Kazimierz Wargin zauważył, że już przy uchwalaniu zasad budżetu wiceprzewodniczący rady miejskiej Marian Herder ostrzegał, że siedem lat to jednak za mało, by głosować.

Regulamin będzie więc poprawiony i budżet obywatelski w kolejnym roku będzie już inny. - Pierwsze śliwki robaczywki - żartował nawet Wargin. - Dzieci dostały komputery i będzie frajda w szkole.

Wczoraj skarbnik podała liczbę głosów na poszczególne wnioski, ale nie padły jeszcze informacje, które przedsięwzięcia wchodzą do budżetu. Najwięcej głosów, bo 2 tys. 643 oddano - uwaga - na pracownię komputerową w Zespole Szkół nr 3. Sołtys Wilkowa Tadeusz Pieczywek nie krył irytacji, mówiąc, że idea budżetu obywatelskiego została zatracona. - Nie pojedziemy sobie do szkoły, by pograć na komputerach - mówił. - Od samego początku podział był nieuczciwy i niepoważny.

A radny Antoni Dolny mówił, że by było sprawiedliwie, to budżet obywatelski jednego roku powinien być miejski, a drugiego - wiejski. Tylko tak byłoby sprawiedliwie dla mniejszych miejscowości, które z góry są na straconej pozycji.