Są, więc wolno?

Rozpoczęło się niewinnie. Był szczupły, chciał nabrać mięśni, by podobać się dziewczynom. Urządził więc z kolegami w piwnicy siłownię. Ćwiczyli ostro, postępów widocznych gołym okiem nie było. I wtedy któryś z kolegów przyniósł coś na przyrost mięśni. I przybywało... Dziewczyny na plaży

aż piszczały z zachwytu...

No to jeszcze więcej. By więcej przybywało bicepsów. A wtedy już nikt nie powie: dość!

- Rodzice tego nie dostrzegają - mówi młodszy aspirant Dariusz Koniec, który w Komendzie Powiatowej Policji w Nakle pracą z nieletnimi zajmuje się od ponad 15 lat. - Nie przypuszczają, że leki, które biorą ich dzieci mogą szkodzić. Cieszą się, że młody ma zajęcie, że uprawiają sport. Nie ma świadomości, że anaboliki

zabijają - powoli.

Dariusz Koniec mówi o tym młodym na organizowanym w ramach prewencji każdym spotkaniu w szkole. Opowiada, że anaboliki prowadzą do bezpłodności. Śmieją się. - To dobrze!... Bo jakże nie śmiać się, gdy ma się kilkanaście lat? Ale anabole niszczą też wątrobę, doprowadzają do przerostu również mięśnia sercowego, czego efektem w przyszłości

może być zawał.

Też się z tego śmieją. Bo co to jest - przyszłość? Rok? Pięć? Dwadzieścia? To przecież strasznie długo...

Statystyki nie kłamią.

Bo ich nie ma. Bo używanie anabolików nie jest prawnie zakazane. Więc można? Problemu nie dostrzega rodzic. Szkoła również. Choć przecież powinni wiedzieć, że jeżeli Andrzejowi, Kubie czy Zdziśkowi w pół roku urosła klatka czy bicepsy, to nie z powodu samych ćwiczeń na siłowni. Ale problemu nikt nie zauważa. Chłopcy ćwiczą. Więc dobrze. Jest spokój.

Już gimnazjaliści

To problem nie tylko chłopców ze szkół średnich. - Niestety, mówi Dariusz Koniec, _anaboliki biorą już dzieci z gimnazjum. I to coraz częściej... _Co na to rodzice i szkoła?